niedziela, 1 października 2017

Od Karo cd Ilyi

Przyjęłam informację basiora z politowaniem.
— Cóż — odsunęłam się od wspólnika, stając u progu krat — trzymaj się zdala ode mnie, albo już nigdy nie przełkniesz chociażby kąska — wyszczerzyłam się przyjaźnie w stronę Illyi, chociaż ton mojego głosu wyraźnie informował go, że jestem więcej niż śmiertelnie poważna. Wpakował nas w tarapaty, a teraz pozwala sobie na żarty! A niech go szlag…
— To groźba? — zapytał nie przejęty.
— Nazywaj to, jak chcesz — Przejechałam pazurem po szyi, po czym bardziej z “kultury” niż chęci komunikacyjnych przekręciłam łeb w stronę krasnoludów — Ej, zgredki! Długo zamierzacie nasz tutaj trzymać?
Zaczęły coś pokrzykiwać, między sobą, nie byłam jednak w stanie ich wszystkich zrozumieć.
— No dobra… — Westchnęłam — spróbujmy inaczej. Illya.
— Na mnie nie licz. — Basior uniósł łapy w górę. Gdybym tylko mogła przewrócić oczami, błagam…
— Ależ nie zamierzam dać Ci szczególnie odpowiedzialnego zadania. Po prostu… Wybierz sobie krasnoluda — odparłam. Basior uniósł łeb.
— Co?
— Sivio? — powiedziały równolegle krasnale. Uderzyłam się łapą w czoło tak, że aż zabolało.
— Popatrz sobie po naszych kolegach i wybierz któregoś. Takie trudne? — warknęłam. Basior zaczął poruszać ustami, jakby mnie przedrzeźniając. Uderzyłam go mocno vectorem. Ten poderwał się nagle, gotów do kontrataku na… Powietrzu. To będzie długi dzień…
— Coś mnie uderzyło — poinformował.
— Tak. Moja cierpliwość — odparłam. Basior ponownie burknął coś pod nosem, a następnie rozejrzał się wokół.
— Ten w zielonej czapce wygląda smacznie — odparł wesoło. Ja natomiast myślałam, że go zabiję. Zamiast tego jednak ograniczyłam się do suchego przeanalizowania faktów, przy użyciu strun głosowych.
— Illya, jesteś baranem — stwierdziłam stanowczo.
— Kiedy ostatnio sprawdzałem, byłem wilkiem.
— Kiedy ja ostatnio sprawdzałam, byłam ślepa — odpowiedziałam podobnym tonem głosu. Basior na moment zamilkł, aby następnie powiedzieć, dość zabawnym tonem głosu.
— Czyli na twoje tamten krasnolud nie wygląda smacznie?
Pozwólcie mi umrzeć.
— Na moje nie obchodzi mnie, jak wygląda, po prostu chcę wyznaczyć jednego do rozmowy, bo jak przekrzykują się między sobą, nie mam pojęcia, o czym mówią. To aż tak trudne, wybrać krasnala do konwersacji? — syknęłam.
— Czyli go nie zjemy? — zapytał smutno. Pokiwałam jedynie głową, zastanawiając się, kto wygrałby konkurs szybkiego kumania faktów. Mój podopieczny, czy Illya. Moje myśli jednak dziwnie przechylały szalę zwycięstwa w stronę Niko.
— No dobra… Weź tego pierwszego, z przodu, jest trochę otyły. To jesteś w stanie zobaczyć, co nie? — Nie mogłam się nie uśmiechnąć gdy pomyślałam o tym, że towarzysz nadal myśli jedynie o jedzeniu.
Obróciłam łeb do strażników.
— Hej, Ty, z przodu! — zawołałam. Krasnal, stojący na czele swoich kolegów wskazał palcem na swą pierś. — Tak, Ty, grubasie. Cho no, może się wam przydam. — Skupiłam całą swoją uwagę na podchodzącym do klaty delikwencie.
— Szto gdzeż? — wybełkotał mało wyraźnie. Przybrałam poważny wyraz twarzy.
— Nie możesz nie wiedzieć, gdzie jest wyjście, co nie? — zapytałam. Krasnal pokręcił głową w tempie takim, jakby był wewnętrzną częścią dzwonu i właśnie obijał się o kielich, powodując przy tym donośny sygnał. Lepszego zaprzeczenia nie potrzebowałam.
— Wadera mnje obrużjać! Ja szanujądzy sję kranolud, co sobie myźli! — odparł energicznie, kiwając przy tym głową.
— Nie wygląda, jakbyś go do czegoś przekonywała — mruknął Illya, stając obok. Ponownie zdzieliłam go vectorem.
— Hej! Opanuj swoją cierpliwość! — zawołał obrażony.
— Dyskutuj z nią, nie ze mną — odparłam cicho, tak, aby tylko konfranter słyszał. — Skoro tak bardzo się szanujesz i ŚWIETNIE znasz labirynt, nie możesz nas wyprowadzić i po problemie? — rzuciłam.
— Ni ni ni nii! — począł zaprzeczać, ponownie dudniąc głową o niewidzialną ścianę. — My was nie puździdź bes zyzgów — zaznaczył “stanowczo”. Jego głos brzmiał jednak bardziej, jakby zaraz miał się opluć.
— Jakiego rodzaju zysków? — zapytałam spokojnie.
— Wy pomódz nam, my wam — odpowiedział.Westchnęłam ciężko.
— No dobra, dobra. Wiemy, że mamy wam pomóc. Czego chcecie? — zapytałam. Czegokolwiek by nie żądali, musimy zachować czujność. To podstępne bestie.

<Illya? Czego chcą? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT