sobota, 7 października 2017

Od Ilyi cd Karo

Basior wpatrywał się w obie sylwetki, od czasu do czasu rzucił okiem na drugiego krasnala. Nie wyglądało na to, żeby miał zamiar wziąć udział w dyskusji, jedynie obserwował i pewniej rozstawił swoje nogi na podłożu, unosząc do góry swoją broń. Ilya zaczął kopać przednią łapą, czekając, aż wadera skończy. Gdyby był sam, wierzgałby na wszystkie strony, chcąc cokolwiek zrobić, ale cóż... Tutaj musiał się powstrzymywać, ponieważ tym razem nie był sam i nie mógł ratować jedynie własnego tyłka.
– Czego chcecie? – zapytała po pewnym czasie.
Basior odburknął, że na nic się nie zgodzi. Nie miał zamiaru pomagać osobnikom, którzy go uwięzili. Upomniała go i rozkazała siedzieć cicho, dopóki nie skończy. Na to westchnął i zaczął rozglądać się po całym pomieszczeniu. Nudziło mu się, naprawdę się mu nudziło. Już powoli zasypiał, kiedy podeszła do niego jego kompanka. Mruknęła coś pod nosem, a następnie przeszła do konkretów.
– Potrzebują siły roboczej, jedyny tunel prowadzący do największej kopalni zasypał się i to cud, że u większości skończyło to się na mniej bądź bardziej poważnych ranach. Potrzebują tam się dostać jak najszybciej, a przez rannych nie mają wystarczającej ilości osób.
Pokiwał głową, chcąc dać znać, że wszystko rozumie... Nie oszukujmy się, połowy komunikatu nie zrozumiał, a drugiej nie chciał słuchać. Wadera syknęła, sygnalizując, że zaczyna przeginać i powinien się w końcu ogarnąć.
– Nie atakuj ich i trzymaj się blisko mnie, wykonuj moje rozkazy, jasne?
– Już mam dość tych rozkazów, nic z tego nie mam – warknął.
Zastrzygła uszami, słysząc, jak kraty zaczynają skrzypieć i przesuwać się po kamiennej ziemi. Poklepała basiora po główce i przesłodzonym głosem mówiła, że jeśli będzie posłusznym wilczkiem, dostanie wspaniałą nagrodę. Trochę popracuje, ale dostanie wyżywienie, a następnie wyprowadzą ich na powierzchnię. Nie miał wyjścia i musiał się zgodzić. Miał wrażenie, że wadera gotowa była zatopić w jego szyi własne kły, kiedy nie będzie chciał współpracować, a z drugiej strony zaczęli mu grozić bronią. Wyczuli, że nie jest przekonany do tego planu i musieli zachować ostrożność, a nie wiadomo co, komu strzeli do głowy...
Po chwili stał już wyposażony w taczki dla małych koni. Gdzie się nie ruszył, to jechało za nim. Nie zrozumiał, dlaczego mu to zrobili, a jego niepewne zachowanie wzbudziło śmiech w wilczycy. Nie potrzebował wiele czasu, by stwierdzić, że do niej nie jest nic przywiązane. Zapytana, gdzie jest jej wagonik, odpowiedziała: „Przez ciebie zostałam ranna, więc muszę odpocząć.”.
– W przody, w przody – ponaglał go krasnolud, który kroczył tuż za nim, próbując znaleźć w sobie odwagę.
Ilya powoli ruszył przed siebie, nie mógł się cofnąć, a tunel prowadził tylko w jedną stronę. Hm... Jeśli szybciej skończy, to szybciej dostanie nagrodę i odpoczynek. Bez wahania przyspieszył i znalazł się przy zasypanym fragmencie. Człekopodobni popatrzyli po sobie i zastanawiali się, co to dziwnego do nich przylazło, dopiero później zostali poinformowani, że dostali pomoc przy wywożeniu. Uśmiechnęli się szeroko i przystąpili do kopania i pakowania ładunku.
– Ciżko? – zapytali.
Basior zrozumiał to jako sygnał do startu i w chwilę moment zniknął im z oczu. Czyżby wszyscy chcieli, żeby biedny się wymordował przed powrotem do nowego domku? Chcą, żeby zginął tutaj przez zmęczenie? To z pewnością nie była prawda, ale to odrobinę przykre. Minął się z Karo, jeszcze na chwilkę go zatrzymała i postanowiła mu potowarzyszyć, gdyż wcześniejszy "dozorca" się zmęczył, a raczej za nim nie nadążał.
– Jeśli się zmęczysz, powiedz. Dadzą nam wtedy wodę i jedzenie, a później odprowadzą. Znaczy, jeśli pomożemy im wystarczająco dużo... Mam wrażenie, że liczą na wywózkę większej od połowy części tego ich gruzu. – Zwolnił nieco tempa, czując, że nie zamierza na tym zakończyć swojej wypowiedzi. – Kiedy zjawią się "obcy", skocz na tego, który stał z tyłu podczas mojej poprzedniej rozmowy. Przewrócisz go, a ja odbiorę mu mapę, a następnie sami uciekniemy.
– Obcy? – Słowo, które zaciekawiło go jeszcze bardziej niż pozostałe. Głos wilczycy zdradził, że szykować może się coś większego od zwykłej wywózki.
– To nie jest ich kopalnia, a to, że się zapadła, nie było przypadkiem. Mają wojnę, w którą nie powinniśmy się wtrącać, rozumiesz? Kiedy zdobędziemy mapę, uciekniemy w ten mały korytarz. – Wskazała łapą na duży kamień. – Odsuniesz go, kiedy nadejdzie pora.
Nie doczekała się od niego żadnej reakcji, więc postanowiła powtórzyć plan działania. Ten się zaśmiał i pewnym siebie tonem głosu odparł, że dwa razy nie musi mu powtarzać. Wystarczy, że dobierze się do jakiegoś krasnala w odpowiednim momencie, a dalej zostanie pokierowany przez waderę.
– Możesz mi coś obiecać? – zagadnął. – Potrzebuję kogoś, kto później pomoże mi odnaleźć brata, znasz taką osobę?

< Karo? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT