środa, 11 października 2017

Od Karo cd Ilyi

Szczerze, zdziwił mnie komunikat zawarty w pytaniu Ilyi. Sama nie wiem, dlaczego. Jakoś dotychczas zwyczajnie nie kojarzył mi się z rodziną, lub utratą kogoś. Chociaż, może to jedynie przez to, że znałam go jako lekko przygłupiego osiłka.
— Możesz być pewien, że ktoś się znajdzie — oznajmiłam — Nanami może spróbować poszperać w twoich wspomnieniach, ale radziłabym uważać, Leloś nie lubi, jak basiory się przy niej kręcą. Mavis zna wiele wilków, może coś wie. Od biedy, ja również niejednokrotnie odnalazłam kilka zgub, także mogę się przysłużyć — stwierdziłam, krocząc przy basiorze. Dałabym wszystko, aby ponownie zobaczyć siostry, musiałam jednak uszanować ich decyzję. Dlatego byłam skłonna poświęcić również swój czas (i nerwy), na pomoc Ilyi w odnalezieniu brata, chociaż basior swoim poziomem rozumowania (a raczej jego braku) czarno-białej rzeczywistości denerwował mnie niezwykle.
— Jesteś stąd? — zapytał, zapewne w reakcji na moją wymianę imion wilków.
— Urodziłam się tutaj — kiwnęłam głową — z widzenia kojarzę niemalże wszystkich, acz co do przeprowadzania rozmowy, różnie bywało.
— Skoro tak mówisz… Przewinął się może tutaj kiedyś basior o śnieżnobiałej sierści, niebieskich oczach, oraz zuchwałym sposobie bycia? — zapytał. Prychnęłam pod nosem. — Znaczy się, kurcze… — dodał po,chwiki, lekko zakłopotany, najwidoczniej przypominając sobie o informscji dotuczącej mojego wzroku.
— Czy Ty wiesz, ile jest na świecie białych, zuchwałych basiorów? — burknęłam. Chociaż słysząc tę sentecję od razu przyszedł mi na myśl jeden ze członków naszej watahy. Dość znaczący członek, w gruncie rzeczy. A moja pamięć sięgała jeszcze dobrze na tyle, aby malować obraz jego sierści w bieli, chociaż za oczy głowy bym sobie uciąć nie dała. Nim jednak zdążyłam to przemyśleć. Ilya przystanął ngale. Miałam już pytać, co jest, gdy moje fale zdefiniowały coś, czego nie powinno tu być. Dodatkową parę nóg, w gruncie rzeczy.
— To Ci twoi “obcy”? — mruknął basior. Ukułam go w bok łapą — ale o co Ci chodzi? — poirytował się.
— Zwyczajnie ich wymiń, zachowując się naturalnie, głąbie — oznajmiłam cicho, przez zaciśnięte zęby. Basior westchnął jedynie, ruszając jakby nigdy nic przed siebie, pogwizdując i energicznie poruszając łapami. Serio? To rozumie orzez “naturalnie”? Powstrzymałam ciężkie westchnienie, ruszając u jego boku w głąb jaskini. Przez moment słychać było jedynie jego gwizdanie, łapy uderzające o skalne podłoże, oraz szurające po tej samej powierzchni ciężkie koło taczki, którą dzierżył Ilya. Gdy znaleźlośmy się na bespiecznej odległości od intruzów, którzy w gruncie rzeczy nas zignorowali, konfranter odezwał się, cicho:
— I co teraz? — tym razem nieomieszkałam się westchnąć.
— Czekamy, aż wybuchnie zawierucha, zabieramy co nasze i zwiewamy. Proste, jak drut — oznajmiłam, wzruszając ramionami. Jakieś dziesięć metrów dzieliło nas od punktu odbioru kamienia, którego “pracownik” nie zwrócił jednak uwagi na nasz dialog.
— Wy, dziecko Ramzy i Letosa zawsze takie powolna. Ni da się normalrnie pracowadź! — poskarżył się w ujmując gruz. Mruknęłam pod nosem, że inaczej by gadał, gdyby dzieci Ramzy i Letosa poświęciły chwilę więcej swojej uwagi, aby go przetrzeoać. Albo jednak nie usłyszał, albo zignorował tę uwagę.
Nagle w oddali dobył się gwałtowny krzyk.
— A szto to? — burknął zdziwiony, zatrzymując się w połowie ruchu, z głazem w rękach — Teściowa przyjeżdża?
Cieszyłam się, że niektóre słowa onych stworzeń ciężko było zrozumieć bez magii, czułam bowiem, że Ilya zareagowałby śmiechem na tę uwagę.
— Te, skrzatek, nie mamy całego dnia, pośpieszyłbyś się — rzuciłam, z determinacja w głosie. To nasza szansa. Wystarczy zabrać, co trzeba (oraz liczyć, że Ilya ogarnia mapy i nie zgubi nas tutaj) i znywać się do domku, aby uciąć sobie drzemkę. Musimy jedynie rozegrać to prawidłowo.

<Ilya?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT