wtorek, 1 marca 2016

Od Annabell c.d Toshiro

Zerknęłam kontem oka na napastnika który mnie chwycił za tylnie łapy. Ach głupiutka istotko nawet nie wiesz że to twój koniec. Użyłam puszystego ogona by zdezorientować przeciwnika, który zaczął psikać i kaszleć próbując pozbyć się mojego futra z nozdrzy i pyska. Dzięki Owari za ten puszysty ogon powiedziałam w myślach i ruszyłam do tańca. Gdy uścisk na moje kończyny zelżał odskoczyłam od wrogiego basiora na dwa może trzy metry. Stanęłam na ugiętych łapach przyglądając się wrogowi., który naskoczył na mnie z chęcią mordu. Prychnęłam widząc to. Amator. Gdy basior znajdował się parę centymetrów ode mnie wystawiłam zęby, teraz już nie było odwrotu mój drogi tancerzu, ten krok będzie twoim ostatnim. Basior sam nadział się na moje kły, dla pewności, by nam nie przeszkadzał przegryzłam jego szyje. Szybko odrzuciłam truchło na bok, po chwili już go nie było sprzątnięte przez morskie fale. Słyszałam z tyłu nerwowe pokrzykiwania jednak nie zwracałam na nie uwagi. Strażnik, który trzymał Toshiro patrzył na mnie zdezorientowany nie wiedząc co robić. Podeszłam z zakrwawionym pyskiem do towarzysza i z szerokim uśmiechem ukazałam wszystkie kły jego strażnikowi, który bez chwili zwłoki puścił basiora wycofując się w pobliski las. Splunęłam w stronę dezertera śliną wymieszaną z krwią jego przyjaciela. Takich zdrajców wybiłabym co do jednego. Ale to później. By strażnik nie wyniósł ważnych informacji został uwięziony przez cieniste macki mojego autorstwa. W tym czasie podeszła do nas reszta nadmorskiej watahy. Nie za dobrze. Co teraz? Spojrzałam na Toshiro. Otworzyłam bezwłocznie portal przez który wepchnęłam basiora, sama po chwili do niego weszłam szybko zamykając przejście. Znajdowaliśmy się jakiś kilometr w lesie od plaży. Spuściłam uszy, a mój pyszczek posmutniał. Zawiedliśmy. Basior to widząc uśmiechnął się do mnie oznajmiając:
-Spróbujemy w nocy. W dzień jesteśmy za bardzo widoczni - Uśmiechnęłam się lekko. Spojrzawszy w oczy Toshiro odparłam pewnie:
-Jasne. A teraz...-Obok nas pojawił się strażnik, którego wcześniej pochwyciłam. Z uśmiechem powiedziałam:
-Widzisz nie warto być uciekinierem. Takich osób jak ty się nie szanuje...-Kontynuowałam swój wywód grzebiąc w swojej torbie. Gdy znalazłam potrzebny sprzęt ze szatańskim uśmiechem dodałam:
-A teraz nam wszystko wyśpiewasz ptaszyno inaczej oskubiemy cię jak kurczaka na rosół- Wrogi basior zawarczał na mnie po czym splunął w moją stronę dodając:
-Nic z tego!-Z mojego oblicza zniknął uśmiech, zastąpiła go chłodna obojętność. By pokazać mu ze nie żartuje wycięłam kawałek mięsa z jego brzucha. Basior krzyczał jakby ktoś go obdzierał ze skóry, co przecież było prawdą, ale i tak go nikt nie usłyszy, mrok i ciemność wokół nas pochłaniały hałas. Toshiro poszedł na obchód by sprawdzić czy nikt nas nie zaskoczy. Po dłuższej chwili mój towarzysz wrócił a przesłuchiwany wreszcie zaczął mówić. Kosztowało mnie to trochę wysiłku, łamanie kości, obdzieranie ze skóry czy wyrywanie sierści trochę mnie zmęczyło. Usiadłam w cieniu pobliskiego drzewa słuchając co strażnik ma mi do powiedzenia na temat jego watahy.

(Toshiro? Co powiedział nasz dezerter? ^^ )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT