Nowy dzień w watasze. Słońce jak zwykle mocno świeciło, a na dworze wiał
delikatny wietrzyk. Wyjrzałam z jaskini chcąc powdychać świeżego
powietrza. Wydreptałam z jaskini i udałam się na zwiady. Będąc nieopodal
Wodospadu Mizu postanowiłam zajrzeć tam czy woda rozmarzła już do
końca, czy może trzeba jej pomóc. Skierowałam się w stronę Wodospadu.
Zatrzymałam się dosłownie kilka metrów od polanki otaczającej tę część
watahy gdyż zauważyłam wilka nad brzegiem Wodospadu. Dokładniej to była
wadera. Uśmiechnęłam się i podeszłam. Zaszeleściłam cicho krzakami, a
przybyszka niemal podskoczyła ze strachu.
- Spokojnie. Nic ci nie zrobię. - powiedziałam spokojnym tonem. Wadera
odwróciła się. Wilczyca nosiła owinięty na szyi czerwony szalik, a z
szyi zwisał jej pory kieł. Całe futro było w kolorze beżu podchodzącego
pod kolor kości słoniowej, a od łopatek po końcówkę ogona ciągnął się
brązowy pas. Oczy miała spore i w kolorze purpurowego. Zauważyła mnie co
było oczywiste, ponieważ tylko trzeba spojrzeć na moje futro. Po prostu
zamaskuję się z krzakach, no haha [xd]. Podeszłam do wadery,a ta
spojrzała się na mnie niepewnym wzrokiem.
- Witaj - zaczęłam. - Jestem Klairney, ale mów mi proszę Klair. Jesteś nowa w watasze?
- No em.. Tak - jąknęła niepewnie.
- Nie musisz się mnie obawiać, choć oprowadzę cię. A tak w ogóle to czemu siedzisz tu tak sama? - spytałam łagodnym tonem.
- Cóż, kiedy dostałam się do tej watahy to Alfa który mnie przyjął to
basior. Po drodze tu spotkałam kolejne wilki, również basiory i może z4
wadery. Nie lubię zbyt towarzystwa basiorów, czuję się po prostu
niezręcznie... - wytłumaczyła.
- A spoko, przy mnie nie musisz się krępować. Zachowuj się jak skończona
idiotka, a mnie to nie ruszy - zaśmiałam się. - To co, idziemy?
<Miradez? Dobry początek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz