Szedłem właśnie w kierunku Shinrin, celem upolowania jakiejś drobnej
kolacji. Truchtałem w pobliżu jaskiń, witając się z napotkanymi tam
znajomymi wilkami, gdy mój wzrok przykuła nowa osoba. Mianowicie była to
młoda wilczyca o białym futrze z lekko niebieskim zabarwieniem,
rudawymi akcentami na łapach, uszach i powiekach, gęściejszą "grzywką"
nieco opadającą na błękitne oczy o wyrazistej czarnej otoczce.
Nieznajoma wyszła właśnie z jaskini, rozglądając się uważnie. Musiała
być tu nowa i pewnie jeszcze nie do końca orientowała się gdzie, co
jest. Podszedłem do niej.
-Witaj! - przywitałem się pogodnie. - Jesteś nową członkinią?
Odwróciła się i lekko położyła uszy. Wyglądała na trochę nieśmiałą,
zatem postanowiłem dodać jej otuchy ciepłym uśmiechem. Odwzajemniła go.
-Tak, jestem tu nowa. - powiedziała, postawiwszy uszy. Dodała nieco
pewniej. - Niedawno spotkałam Alfę tej watahy, Ashite i postanowiłam
dołączyć.
-Rozumiem. Ja z kolei jestem tutaj już od dawna... od samego początku
bym rzekł. - powiedziałem zamyślony, wywołując w umyśle obrazy, moje
pierwsze dni w watasze, poznawanie przyjaciół, budowanie nowego życia. -
Spełniam obowiązki Delty i strzegę bezpieczeństwa wilków jako Wojownik i
Opiekun szczeniąt. Jestem Vincent. Ale możesz mi mówić Vin.
-Miło mi cię poznać. - odparła z uśmiechem. - Nazywam się Pixie.
-Mnie również jest miło. Poznałaś już tereny watahy?
-Ashita pokazała mi część, ale to raczej nie było wszystko. Terytorium Watahy Porannych Gwiazd jest naprawdę ogromne!
-To prawda. - jej entuzjazm udzielił się i mi. - Jeśli chcesz mogę cię
dokładniej oprowadzić. Co prawda niedługo zapadnie noc, ale zdążę ci
pokazać przynajmniej dobre tereny łowieckie. A właśnie, jesteś może
głodna?
Ruszyłem w stronę Shinrin, a Pixie bez zastanowienia potruchtała za mną.
-Yhym! - mruknęła, kiwając łebkiem. - Chciałam coś zjeść, ale nie bardzo
orientowałam się gdzie mogę coś przekąsić. Tak więc spadłeś mi z nieba.
-To nic takiego. - odparłem skromnie. - Pomoc członkom watahy to mój obowiązek.
Shinrin nie był położony daleko od jaskiń zatem na miejsce dotarliśmy
dość szybko. Wystające korzenie i nieco grząski grunt utrudniały sprawne
poruszanie się po tym terenie, jednak to właśnie tutaj całkiem obficie
występowały dziki, będące doskonałą kolacją dla dwóch wilków.
-Ten las jest głównie przeznaczony do nauczana szczeniaków zwinności i
wytrzymałości, choć równie dobrze mogą tu trenować dorosłe osobnik. -
tłumaczyłem nowej członkini. Pixie słuchała z zainteresowaniem,
przyglądając się starym drzewom o grubych pniach i poskręcanych
gałęziach. - Można też tutaj polować i spacerować, jednakże korzenie i
wilgotna ziemia znacznie to utrudniają. Nie trzeba się jednak obawiać
wrogich bestii. Tutaj ich nie znajdziesz.
Do moich nozdrzy doszedł zapach zwierzyny. Woń przypominała mieszaninę błota, żywicy i rozmokłych liści. Jak podejrzewałem-dzik.
-Złapałem trop. - powiedziałem szeptem do Pixie. - Zdobycz jest nie daleko. Pozostań w ukryciu.
Zbliżyłem brzuch do ziemi, powoli zmierzając ku zwierzynie. Wilczyca
naśladowała mnie i również przykucnęła. Uważnie lustrowała każdy mój
ruch i starała się robić to samo. W końcu naszym oczom ukazał się
pokaźny odyniec. Samiec ocierał się o korę drzewa, ścierając ze
szczeciny błoto, tym pozbywając się pasożytów. Był sam. Zbyt zajęty
higieną nie spostrzegł naszej obecności.
-Poczekaj tutaj. - poleciłem Pixie. - Upoluje go, to żaden kłopot.
Zgodziła się. Ukryła się za wystającym korzeniem, jednocześnie
obserwując całą scenę. Ja tym czasem podkradałem się do dzika będąc
coraz to bliżej i bliżej...
< Pixie? Co się dalej wydarzy? ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz