Dzień w którym nie ma śniegu tylko widać trawę, latające ptaki i najważniejsze, słońce.
Niedługo w końcu wiosna, czego można się spodziewać. Raczej nie śniegu i temperatury poniżej zera.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i ruszyłam do swojej jaskini. Idąc
natknęłam się na sarnę, oczywiście wskoczyłam w pierwsze lepsze krzaki w
których nawet człowiek by mnie zobaczył.
Czekałam aż podejdzie bliżej ale ona za nic nie chciała tego zrobić.
Wyszłam w końcu z tych krzaków i ruszyłam w stronę sarny, lecz nie
miałam zamiaru na nią skakać.
Ta zauważyła mnie ale nie uciekła ja udawałam ze jem trawę i zbliżałam się do niej coraz bliżej i bliżej.
Byłam bardzo blisko niej wystarczająco blisko by na nią skoczyć.
Zauważyłam jak jakiś wilk wybiega zaa rogu i biegnie na zwierzynę, ja
rzuciłam się na nią gdy wilk już skoczył przewrócił się i wylądował
pyskiem w ziemi.
Spojrzałam na niego i puściłam sarnę wolno.
Podeszłam do nieznajomego i stanęłam naprzeciwko niego lub niej. Usiadłam, i czekałam aż wstanie.
-Hej!- Krzyknęłam specjalnie, wilk od razu podniósł się i chwycił za uszy
-Ale nie musisz krzyczeć, Tomoe jestem - Powiedział i spojrzał na mnie a ja na niego
-Wiesz, myślałam że przez ten upadek sobie coś złamałeś czy co....A i
jestem Dakota - Uśmiechnęłam się basior to odwzajemnił wstał i się
otrzepał.
- W ogóle, czemu udawałaś że jesz trawę? - Zapytał.
- A co, podglądałeś mnie? - Zaśmiałam się i spojrzałam na basiora
-Nie, tylko widać było to z daleka. Z początku myślałem że jesteś sarną.
-Serio? Czy naprawdę wyglądam jak sarna?...mniejsza z tym, może gdzieś
pójdziemy? Mogę Cię oprowadzić czy coś podobnego....- Uśmiechnęłam się.
☆Tomoe?♡
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz