niedziela, 6 marca 2016

Od Klair cd Toshiro

To co powiedział przed chwilą basior wydawało mi się dziwne. Skoro mamy, aż tyle możliwości to czemu mamy mieszać ze sobą nasze moce? Oczywiście ja nie miałam nic do gadania w kwestii mieszania żywiołów. Midori chrapie sobie spokojnie w tym drzewie, ale nigdy nie wiadomo czy nie rzuci jakiegoś zaklęcia przez sen. To by było rzecz jasna dziwne, ale i ciekawe przeżycie. Może Tosh miał rację. Jedyną opcją może być zmieszanie naszych mocy i próbowanie rozszyfrować ten zamek. Może i potrzeba do tego tyle wysiłku, ale ja nie mam zamiaru zostać tu,ani chwili dłużej. Podeszłam do drzewa i jedną łapkę przyłożyłam do korzenia. Wyczułam dużą ilość magicznej energii, a to oznacza, że drzewo może się bronić. Zerknęłam na ślady na pniu i przymrużyłam lekko oczy. Przekręciłam łepek i zaczęłam mamrotać coś w stylu "Zamek jest tym czego się nie spodziewacie". Tosh był wyraźnie zdziwiony. Podszedł do mnie i spojrzał się w moją stronę pytającym wzrokiem.
- O co chodzi? - rzucił. - Nie zrozumiałaś...?
- Zrozumiałam tyle, że to drzewo - wymamrotałam po cichu.- będzie się bronić.
- Bronić? Niby skąd to wiesz? Przecież jeśli spróbujemy połączyć nasze moce i otworzyć zamek to uwolnimy Midor'ego i wydostaniemy się stąd. - odparł.
- Tak, ale wyczuwam dużą ilość magicznej energii, a to oznacza, że drzewo może wytworzyć coś w rodzaju tarczy ochronnej i nie uda nam się dostać do korzeni. - powiedziałam. - Mało tego, kiedy spojrzałam się na rysy na pniu, ułożył mi się napis "Zamek jest tym czego się nie spodziewacie" czyli, że połączenie naszych mocy może pójść na marne. Nawet jeśli uda nam się znaleźć ten zamek to nie oznacza, że go otworzymy.
- Wow... - wymsknęło mu się.
- Co? Zdziwiony? Ja chociaż mówię w taki sposób, że nikomu nie chce się spać. - odparłam z uśmiechem.
- Czyli sugerujesz, żeby najpierw zbadać pień i upewnić się, że uda nam się otworzyć zamek?
- Nie do końca. Powinniśmy wpierw przyjrzeć się temu pniu, znaleźć jego słaby punkt i znaleźć sposób na ominięcie tarczy.
- A ty nie wiedziałaś skąd ja tyle wiem, a teraz sama mnie pouczasz. - powiedział z lekkim niedowierzaniem w moje możliwości. - Nawet jeśli ta cała tarcza istnieje i drzewo jest odporniejsze niż nasze moce to nie przekonamy się póki nie spróbujemy połączyć naszych mocy! - krzyknął ostatnie słowo.
Odwróciłam wzrok i spojrzałam na drzewo. Położyłam się i przykryłam pyszczek łapkami.
- Ja już nie wiem, ty mówisz swoje ja swoje, a czasu nam nie przybywa! - powiedziałam zrezygnowana.
- Klair, pamiętaj, że nie pozwolę cię skrzywdzić. Możemy chociaż spróbować? - położył się obok mnie i oparł łapkę na moim ramieniu.
- Zgoda. - uśmiechnęłam się odsłaniając pyszczek. - To powiedz tylko jak.
- Już się robi! - odwzajemnił uśmiech. - Możemy zrobić to w taki najłatwiejszy sposób. Wystarczy, że kiedy jedno z nas rzuci jakieś zaklęcie na to drzewo z konkretnego miejsca i za pomocą konkretnego żywiołu to drugie rzuci zaklęcie przeciwne za pomocą przeciwieństwa żywiołu pierwszego wilka. W ten sposób pomieszamy nasze moce i stworzymy wyjątkowo trudne, jak i potężne zaklęcie zdolne do otworzenia pnia drzewa które odsłoni nam zamek. Czar który musimy stworzyć powinien być długotrwały, abyśmy zdążyli otworzyć zamek.
- Dobra to jakich żywiołów użyjemy? - uniosłam brew.
- Może użyjemy mojej Kuli Światła, a ty...
- Błyskawicy? - przerwałam mu widząc, że ma mały problem z dobraniem jednej z moich mocy.
- Powinno być dobrze. To co, gotowa? - uśmiechnął się.
- Zawsze i wszędzie! - odwzajemniłam uśmiech.
Ustawiliśmy się w odpowiedniej odległości od siebie czyli jakieś 3 metry dzieliły nas od siebie. Tosh zebrał moc w sobie i namierzył drzewo mówiąc pod nosem "Kula Światła". Natychmiast wokół niego pojawił się wir, a przed łbem basiora zaczęła tworzyć się potężna kula energii. Wilk próbował utrzymać zaklęcie na tyle długo, abym ja zdążyła rzucić swoje. Tupnęłam raz w ziemię po czym krzyknęłam "Błyskawica!". Na niebie pojawiły się czarne chmury, a ja namierzyłam drzewo i czekałam na sygnał od basiora.
- Teraz! - krzyknął po chwili. Oboje rzuciliśmy zaklęcia wymierzone w drzewo. Dwie potężne smugi zaklęć biegły w stronę drzewa. Jedna koloru żółci i białego, a druga koloru ciemnego fioletu pomieszana z granatem. Oba zaklęcia uderzyły w pień drzewa z bardzo dużą siłą wywołując bardzo głośny lub nawet ponaddźwiękowy huk. Sufit jaskini zaczął się sypać. Co chwila tu i ówdzie spadały kamienie i wielkie strumienie gruzu. Siedziałam skulona na ziemi nie zauważając lecącego wielkiego głazu. Usłyszałam świst, a następnie coś białego skoczyło na mnie odpychając mnie z celu kamienia. Był to Tosiek, odepchnął mnie i sam podbiegł do mnie osłaniając mnie. Kolejne głazy spadały jakby z nieba, a ziemia poczęła się trząść. Nie wiedziałam już czy udało się czy nie, ale wiedziałam jedno: Trzeba uciekać! Złapałam basiora za łapę i pobiegłam w stronę drzewa. Kryłam się razem z basiorem pod jednym z korzeni i dopiero teraz zauważyliśmy coś czego się nie spodziewaliśmy... Przed nami lewitowała jakaś kwadratowa krzynka, a wokół niej wiły się kryształowe liany. Od całego widowiska biło potężne wręcz oślepiające światło. Wyciągnęłam łapę w stronę skrzyneczki, a ta otworzyła się odsłaniając pole do wpisania szyfru. Nie trzeba było jednak wpisać kilku cyfrowego szyfru, wręcz przeciwnie. Ktoś był tym szyfrem, w polu znajdowało się miejsce na wpisanie imienia tego kogoś. Otworzyłam szerzej oczy po czym przetarłam je łapą chcąc upewnić się, że to dzieje się naprawdę. Czy to możliwe, że kluczem jest jakiś wilk?
- Klair! - jakiś głośny krzyk wydobył się spod stosu gruzu. Natychmiast odwróciłam się w stronę głosu. Zauważyłam tam Tośka próbującego wydostać się spod piachu i odłamków kamieni które nadal sypały się z sufitu. Bardzo szybko przebierałam łapkami, aby tylko odszukać basiora. W końcu mi się udało. Odkopałam jedną z jego przednich łap. Złapałam za nią i wyciągnęłam basiora. Zabrałam go w bezpieczne miejsce i czekałam. Po kilku minutach odzyskał przytomność i spojrzał się na mnie. Widać było, że to zaklęcie wymagało od niego sporo wysiłku, a po za tym obiecał, ze będzie mnie chronić... Bez chwili namysłu przytuliłam mocno basiora wtulając się w jego futro.
- Dziękuję. - szepnęłam.
- Nie ma za co. W końcu obiecałem cię chronić. - odparł pokasłując lekko. - Wszystko na zewnątrz jest zasypane gruzem i mnóstwem kamieni, jak mamy znaleźć ten zamek?
- Chyba już go znalazłam. - cmoknęłam go w policzek po czym poprowadziłam w głąb naszej kryjówki. Pokazałam mu skrzyneczkę z miejscem na wpisanie imienia. Pole na litery miało dużo miejsc więc pewnie wilk miał długie imię, albo jest to tak zrobione na specjalnie, żeby każde imię pasowało, ale nie oznaczało to, że otworzy się zamek. Wilk przyjrzał się miejscu na szyfr, a następnie spojrzał na mnie.
- Jak myślisz, czyje imię jest szyfrem? - spytał.
- A może nie imię, a imiona? - odparłam opierając się o bok basiora.
- Naprawdę myślisz, że...? - spytał, ale przerwałam mu.
- Że może szyfrem są imiona dwóch wilków. - powiedziałam. - Ale dlaczego?
- Może dlatego, że nie dla wszystkich życie jej ukochanej osoby jest tak ważne... - jakiś głos rozległ się wokół nas.
- Co to ma znaczyć? - spytałam lekko zdezorientowana.
- Chyba już znam rozwiązanie tej zagadki. - powiedział Tosh wpisując kolejne litery szyfru... - Mam nadzieję, że to to.
Wpisał kolejne litery szyfru: K-l-a-i-r-n-e-y_i_T-o-s-h-i-r-o. Zapełnił całe miejsce na szyfr. Teraz wystarczyło tylko czekać...

<Tosh? Specjalnie dla ciebie całe 1210 słów :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT