piątek, 27 stycznia 2017

Od Karo cd Lelou

Droga powrotna minęła bez większych niespodzianek, co zresztą było dobre. I tak mieliśmy za sobą natłok wydarzeń. Powrót był po prostu zwykłym, przyjemnym, acz długim spacerem. Po może stu krokach całkowicie opuściła nas bryza i odgłos fal, a nasze łapki zaczęły stąpać po leśnej ściółce, pokrytej warstwą chłodnego puchu. Zważywszy na fakt, że byliśmy po kąpieli, nie stroniliśmy za bardzo od siebie. (Co wcale też nie znaczy, że szliśmy bóg wie, jak blisko. Jasne? Jasne). Raz po raz towarzyszyły nam odzywki Molly, która podziwiała wszechobecny śnieżek, sopelki, i tym podobne. Trzeba przyznać, że zima w watasze tworzyła klimat, który ciężko było zastąpić czymkolwiek innym. Zimne powietrze orzeźwiało płuca, a cieńsze gałęzie porośnięte soplami dzwoniły, kiedy wiatr prowokował je do ruchu, kojąc uszy. Właściwie, gdyby nie fakt, że i tak nie ma nas już dość długo, przyozdobiłabym to otoczenie krągłym kolegą składającym się z trzech kul. No, ale nie chciałam truć tyłka Lelou, szczególnie, że jestem straszną perfekcjonistką. To by zajęło wieki. Ale..może jutro? Czemu nie.
~ Czyżbyś szukała okazji? ~ Głosik Molly nabrzmiewał dziwnym podnieceniem. Wiedziałam, że coś kombinuje.
~ Okazji do czego? ~ zapytałam zdezorientowana.
~ No jak to? ~ Tulpa zachichotała ~ Chcesz spędzić czas z Lelou, nie jest tak? ~ Kiedy to powiedziała, poczułam, jak pieką mnie policzki. Lubiłam Lelou, ale..
~ B-bredzisz głupoty! ~ mruknęłam. Odpowiedziała mi kolejna porcja śmiechu, który pozwoliłam sobie zignorować. Spojrzałam na towarzysza, który trwał w zamyśleniu, z dziwną miną na pyszczku.
— Mówiłeś kiedyś, że wyczuwasz, kiedy Nami coś grozi, prawda? — zwróciłam się do basiora. Nie wiedzieć czemu, owe zachowanie kojarzyło mi się trochę z instynktem macierzyńskim. Uświadczało jednak w silnej relacji, która łączyła to rodzeństwo.
— Ano — przytaknął — dlaczego pytasz?
— Bo widzę, że coś Cię martwi — stwierdziłam. Przyjaciel zaśmiał się cicho.
— Ach, to nie to, spokojnie. W takim wypadku już byśmy lecieli do watahy. — Puścił do mnie oczko. — Po prostu zastanawiałem się, co porabia. Wiesz, jest tam zupełnie bez opieki..
— Jest dorosła — zauważyłam. Lelou uśmiechnął się.
— Często to słyszę. — Wzruszył ramionami.
— Może dlatego, że to fakt? — zapytałam.
— To może być powód. — Teraz to ja się zaśmiałam.
— W porządku. Ale nie martw się, niedługo się z nią zobaczysz. — Spojrzał na mnie, zdziwiony tymi słowami. — No co?
Raz na jakiś czas mogę być mniej szorstka.
— Nic, po prostu nie spodziewałem się tego od ciebie usłyszeć — odparł, szczerząc zęby.
— Głupek.. — mruknęłam.
— Czyli po staremu, pani kamikadze. — Wbrew własnej woli, ja też się uśmiechnęłam. Po chwili jednak zretuszowałam grymas.

~*~

Minęło trochę czasu, nim znaleźliśmy się w sercu watahy. Żadne z nas nie wydawało się jednak nie wiadomo jak zmęczone. Ja tam byłam zadowolona z wycieczki.
— Nie obrazisz się, jeśli Cię nie odprowadzę? — zapytał Lelou — chcę znaleźć siostrę.
— Jasne, leć — stwierdziłam — dzięki za dzisiaj. No, i wczoraj.
— Wzajemnie. — Basior uśmiechnął się. — Tylko nie próbuj nadwrężać łapy, dowiem się o tym! — zagroził
— Ale mamooo.. — Zaśmiałam się.
— Żadnych ale! — Basior również się zaśmiał, po czym nastała chwila ciszy.
— To..cześć — powiedziałam, lekko trącając go na pożegnanie.
— Tak, do zobaczenia — odpowiedział. Rozeszliśmy się w swoje strony, nie mogłam jednak pozbyć się przyjemnego uczucia w żołądku. A może byłam głodna..?

~*~

Tak, jak wspomniałam wczoraj, nie mogłam nie wykorzystać tak śnieżnej pogody, aby nie stworzyć bałwana! Kiedy tylko więc wstałam wybyłam z groty. Odkąd Tamara odeszła ani ja, ani Mortem nie lubiłyśmy w niej przesiadywać. Była taka pusta i smutna.. bolało mnie to. Widok Mortem w podobnym stanie również nie napawał mnie optymizmem. Zupełnie, jakby uciąć jeden z elementów podstawy drzewa, i oczekiwać, że będzie stało. Byłyśmy do siebie przyzwyczajone bardziej, niż można pomyśleć. Moja siostra chyba miała trening, lub coś takiego. Ja jeszcze przez kilka dni byłam zwolniona z pracy, pozwoliłam więc sobie na taką przyjemność. I wcale nie nadwrężam łapy! Mam vectory, prawda? Przy okazji, chciałam udowodnić Molly, że nie szukam żadnych okazji, czy czego tam!
Tworzyłam pierwszą kulę, kiedy usłyszałam za plecami pytanie:
— Co kombinujesz? — Odwróciłam się, i ujrzałam Lelou.
— Tworzę życie. — Zażartowałam, witając basiora kiwnięciem głowy.

< Lelou? ^^ Nic nie szkodzi xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT