Obudziłam się w wielkiej jaskini, przede mną stał srebrny basior. Gdy
zobaczył jak otwieram oczy jego usta lekko wykrzywiły się w uśmiechu.
Kojarzyłam go skądś, te czerwone oczy... Nigdy bym ich nie zapomniała.
To Rida, przywódca Klanu, w którym się wychowałam. Znalazł mnie... jak?
Jego marzenie się spełni, zabiję zdrajczynię, przez którą stracił córkę.
Ale po co mu to, przecież i tak jej nie kochał. Wychowywał ją na
brutalnego mordercę, chociaż ona wcale taka nie była. Była moją
przyjaciółką, poświęciła się dla mnie, to jest dług, którego nigdy nie
będę w stanie spłacić. A teraz jej ojciec, stał przede mną w swej całej
okazałości.
- Yuko, miło mi cię znowu widzieć, świetnie sobie poradziłaś uciekając
przed nami, jednak kto cię dopadł? Ja - zaśmiał się gorzko. Nienawidzę
go.
_-Wspomnienie-_
- Yuko! Co to ma być?! - Rida spojrzał na roczną wilczycę srogim
wzrokiem, zawsze mu przeszkadzały jej umiejętności. Jego córka jej nie
dorównywała, dlatego ją znienawidził.
- Ja, przepraszam... Nie chciałam - wadera spuściła głowę w dół.
- Jak to nie chciałaś?! - krzyknął - patrz co zrobiłaś! - wskazał
szkielet dzika, to miał być jego posiłek, lecz wadera wraz z jego córką
go zjadły. I kto tu zawinił, tylko Yuko! I bądź tu sprawiedliwy...
- Tato, ale my myślałyśmy, że to dla nas! Nie wiń jej! - Kin próbowała udobruchać ojca, lecz na marne. On i tak wie swoje.
- Cicho! - warknął na córkę i powrócił do uprzykrzania życia Yuko - Od jutra cały tydzień spędzasz z niedźwiedziami!
I stąd proszę ja was mamy lęk Yuko - niedźwiedzie - zawsze była tak
karana za małe potknięcia, mianowicie również za to, że nie powiedziała
tego jakże cudownego zwrotu grzecznościowego przechodząc obok Przywódcy.
Dante - jej przyszywany ojciec, jak i również wychowawca - uważał, że
Rida powinien zacząć się, delikatnie mówiąc "leczyć".
- Dante! - zawołał wkurzony Rida - Zabierz ją do jaskini z niedźwiedziami na tydzień.
Basior spojrzał na swoją "córkę" z uśmiechem mówiącym: "Wszystko będzie
dobrze, zaufaj mi". On i Yuko rozumieli się bez słów. Ona była jego
posłuszną małą księżniczką, a on był jej zaufanym przyjacielem, któremu
mogła powiedzieć wszystko co jej leży na sercu.
_-Wracamy do rzeczywistości-_
Patrzyłam w jego czerwone ślepia z nienawiścią, czułam jak kwas powoli
wylewa mi się z oczu, kocham to, że nie mogę kontrolować moich mocy. To
jest cudowne! Piękne! Bjutiful! Ehh. coraz bardziej utwierdzam się w
przekonaniu, że jestem debilem...
- Ja też się cieszę - podniosłam się z ziemi, już całe policzki miałam
zalanie świecącą, zieloną cieczą. - Stęskniłam się za twoim ryjem.
Spojrzał na mnie wkurzony, widocznie już mu się ciśnienie podniosło.
- MILCZ! - Warknął, tak, zaj*sty przywódca klanu, który ma dużo
kompleksów i nie toleruje silniejszych od niego, stał własnie przede
mną.
Uśmiechnęłam się złośliwie i po chwili przyjęłam kamienną twarz, niech
wie, że ma nade mną władzę. Będzie mi łatwiej go zlikwidować.
- Grzeczna dziewczynka.
Mogę mu przywalić?
- Zawrzyjmy układ - stanął przede mną i uśmiechnął się w miarę normalnie.
- Jaki? - spytałam przekręcając głowę w bok, pewnie ten układ ma jakiś haczyk. Ale ze mną nie jest tak łatwo...
- Pamiętasz ten nasz Turniej? Odbywał się tylko raz na cztery lata.
Zgłaszało się dwanaście wilków, na walkę na śmierć i życie. Każdy miał
swojego pomocnika. - posłał mi spojrzenie, w ogóle nie patrzył mi w
oczy.
Kiwnęłam głową.
- Tak więc, albo zgłaszasz się do niego dobrowolnie i jutro startujesz,
a jak wygrasz możesz pójść wolno, lub... - zrobił tą pseudo dramatyczną
ciszę - od razu giniesz.
Teraz nadszedł czas na moją decyzję. Albo od razu zostaję zabita, albo
mam cień szansy na wygraną w Turnieju. Oczywiście wygrać mogę tylko
wtedy, gdy zabiję innych. Nienawidzę się za to.
- Zgadzam się na Turniej - podniosłam głowę z dumą do góry.
Rida uśmiechnął się mrocznie... Jeśli to w ogóle można nazwać mrocznym
uśmiechem. Jego czerwone ślepia zaświeciły iskierką nadziei... Co,
chcesz, żebym przegrała?
- Dobrze, twoim pomocnikiem będzie Reigai.
Reigai... Mój przyszywany brat, z którym miałam najlepszy kontakt. Rida... ty skur*lu.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz