niedziela, 21 lutego 2016

Od Ashity do Seishin

Obserwowałam, jak Seishin pochyla się nad taflą wody. Płatki śniegu delikatnie, jakby w powolnym tańcu, opadały na sierść wadery, zaś jej łapy zapadały się w białym puchu. W pewnym momencie poczułam, jak coś zimnego spada na mój nos - kichnęłam, usiłując go zrzucić. Równocześnie spojrzałam na złotą poświatę, zza której spoglądały na mnie smutne uczy uwięzionej dziewczyny.
- Drogie Najady, królujące w tej przepięknej rzece, powiedzcie mi proszę, czy nie wiecie nic o...- zaczęła moja towarzyszka.
Parsknęłam śmiechem, ale dałam znak waderze, aby nie przerywała. I właśnie w tym momencie poczułam, jakby ktoś przeciągał mnie przez galaretkę (oczywiście cytrynową). Ciągnięta za końcówkę ogona, w ułamek sekundy przejechałam przez dziwny, szary tunel.
Straciłam równowagę, ale wyciągając łapy i przechylając ciało do tyłu, jakoś zdołałam uniknąć ,,całowania" śniegu. Pokręciłam łbem, usiłując pozbyć się dziwnego wrażenie, które dopadło mnie ledwo chwilę temu. I właśnie wtedy mój wzrok padł na Seishin, która... rozmawiała z najadą! Nimfa była smukła, jej delikatne, niemal przezroczyste palce lekko drgały, zaś wygięte w dół wargi o barwie kwiatów wiśni świadczyły o wyraźnym zniecierpliwieniu istoty. Lekko pochyliłam łeb przed nieznajomą, uginając także przednią łapę. W dzieciństwie nasłuchałam się wielu opowieści od Nami, jak to najady mściły się okrutnie za brak szacunku wobec nich.
- Witaj- powiedziałam.
- Daj mi już spokój z tymi formalnościami!- nimfa drgnęła, dumnie unosząc główkę okoloną kruczoczarnymi włosami.- Nie będę tracić na to pół dnia.
- Oczywiście- wyszczerzyłam lekko kły, prostując się. - W takim razie przejdziemy do sedna. Seishin..? Ile ona już wie?
- Na razie tylko o tym, co chcemy wiedzieć: poprosiłam ją o informacje, czym jest ta dziwna poświata i czemu ta dziewczynka...- zaczęła wadera cicho.
- Strasznie się guzdracie- najad zmarszczyła swój zgrabny nosek.- Pozwólcie więc, iż będę się streszczać: tamta panienka- wskazała na uwięzioną- to Rin, duszek. Jej matka była kiedyś jedną z nas, ulubioną towarzyszką pani Mizu. Niestety uległa ona jednemu z Waru, który przybrał formę elfa. Omamił ją swoimi złotymi słówkami, a ona, mimo ostrzeżeń władczyni, uciekła z nim. Oczywiście, tamten zaprowadził ją do Ferluna- nasza informatorka zniżyła głos, gniewnie marszcząc czoło.- On chciał posiąść pewną moc, dar, które najady otrzymały od Mizu. Luka oczywiście nie chciała się zgodzić, ale niedługo potem powiła córkę. Nazwała ją Rin. Kiedy najady rodzą dzieci, przekazują im tą moc, a same ją tracą. Władca Waru zagroził, że zabije małą. Wszczepił w nią też cząstkę siebie i jej ojca. Jakby ta nie miała w swoich żyłach dość krwi potworów! Chciał, aby dzięki temu, Rin zawsze, podświadomie go poszukiwała. Luka nigdy nie wróciła do domu, ale zdołała przenieść tu swoją córkę. Łaskawa Mizu zdołała znaleźć sposób, aby przytłumić w Rin pragnienie powrotu do miejsca jej narodzin. Ale nawet ona nie zdoła zbyt długo ratować tego...mieszańca od gniewu lasu. Nasza moc jest ważniejsza od życia jednej istoty, która ma w swoich żyłach krew demonów. Przecież nawet nie powinna istnieć!
Najada przerwała, by zaczerpnąć powietrza.
- To tyle- rzekła. Jeśli nie macie więcej...
- Przecież ona nie zrobiła nic złego!- krzyknęłam.- Nie prosiła, aby przyjść na świat.
- Na pewno możemy jakoś pomóc!- dodała Seishin.
Nimfa spojrzała na nas z wyższością, nawijając na palec pukiel swoich włosów.
- A umiecie wymazywać dziedzictwo?- zapytała, uśmiechając się chytrze.- Wiecie, jak sprawić, by zniszczyć połowę czyjegoś istnienia, tego, czym jest?  I jeszcze chcecie, aby przeżyła! Tylko przez egzekucję możemy naprawić błąd Luki. Wybielić grzech Rin. Ale jeśli macie jakiś genialny pomysł...śmiało!
Najada uniosła w górę delikatne ramiona, po czym zawirowała, a czas ponownie ruszył. Rin patrzyła z przerażeniem na kruczowłosą. Wyglądała, jakby chciała coś powiedzieć. Jej oczy wyrażały pragnienie wolności.
Nimfa zniknęła, rozpływając się w falach rzeki. Na polanie zostałam tylko ja, Seishin i mała, uwięziona dziewczynka.
< Seishin? Wybacz, że takie trochę nijakie >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT