środa, 17 lutego 2016

Od Nanami do Riki

Dawno nie dłużył mi się czas, tak jak tej nocy. Lelou, jak na złość nie mógł usnąć, więc zmuszona byłam wysłuchiwać jego wywodów na temat dbania o bezpieczeństwo swoje i wilków w naszym otoczeniu. Jedyne co mi pozostało, to przytakiwać, aby nie wywoływać niepotrzebnych kłótni. Musiałam być ostrożna, bo gdyby dowiedział się, o tym, że nocuje poza domem, nie odstąpiłby mnie na krok przez resztę życia.
Zanim wyszłam z jaskini upewniłam się kilka razy, czy na pewno usnął. Po kilku głośnych chrapnięciach była już pewna, chwyciłam małą torbę w pyszczek i ruszyłam w drogę. Z tego co mówiła mi Riki, jej jaskinia nie była daleko oddalona od naszej. Podążałam cały czas pewnym krokiem przed siebie, las nocą nie był zbyt przyjemnym miejscem. Po kilku minutach zza krzaków ukazała mi nieduża grota.
- O, Nami jesteś już, zapraszam, czuj się jak u siebie! - Wadera szeroko się uśmiechnęła i skinięciem łapki, zaprosiła mnie do środka.
- H-Hej, dziękuję - odwzajemniłam uśmiech i położyłam moją torbę w rogu.
- Właśnie zaparzam nam herbatkę ziołową, rozpakuj się , ja zaraz do ciebie dołączę.
Jaskinia Riki bardzo mi się spodobała. Była bardzo przytulna i czysta, nie to co u nas. Tak to jest dzielić coś z Basiorem. Po chwili Wadera wróciła z dwiema drewnianymi miseczkami, podsuwając jedną z nich pod mój pyszczek.
- Już jestem, proszę twoja herbatka.
- Dziękuje, ślicznie pachnie - odpowiedziałam, biorąc dużego łyka.
- Ziółka dobrze nam zrobią. A własnie, jak Lelou...aż dziwie się, że puścił cie do mnie samą.
- N-nic mu nie powiedziałam, poczekałam aż uśnie i wymknęłam się po cichu. Nie wyobrażam sobie jakbym miała nocować z nim u ciebie...
- To rzeczywiście byłby ''babski wieczór'' - odpowiedziała i oboje parsknęłyśmy śmiechem.
- Mam pomysł, co powiesz na kalambury? - zapytałam a uśmiech nadal nie schodził mi z pyszczka.
- Jasne, świetny pomysł...zacznij.
Podniosłam się powoli z ziemi, gestykulując coś łapkami.
- Cześć piękna, masz ochotę na kąpiel? - starałam się powiedzieć to głosem Basiora.
- To zbyt proste, jasne, że to twój tata! - Wadera zaczęła klaskać w łapki i głośno się zaśmiała.
- To teraz twoja kolej - uśmiechnęłam się, siadając na miejscu Riki.
Wadera usiadła przede mną, wystawiła przednią łapkę, a drugą machała nad jej pazurkami.
- Wiem! To Reiko! - machnęłam kilka razy ogonem.
- No zgadłaś, zgadłaś...za prosta ta zabawa jak dla nas.
- Poczekaj, mam coś trudnego!
Oparłam się łapkami o ścianę jaskini, starając wspinać się po niej. Na początku wszystko szło po moje myśli, ale nie spodziewałam się jednej rzeczy. Nad moim łepkiem niespodziewanie przeleciało coś dużego, a ja zamiast skończyć na ziemie, uniosłam łapki w górę machając nimi w te i wewte. Po chwili, leżałam z pyszczkiem w misce z herbatą.
- Nami, nic ci nie jest? To tylko m-mój orzeł...z-zapomniałam ci o nim p-powiedzieć.. - Wadera zaczęła powstrzymywać się od śmiechu.

<< Riki? Jestem cała, ale brzuch od śmiechu trochę boli  >>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT