piątek, 12 lutego 2016

Od Yuko C.D Steve'a

- Mięta?- Skrzywiłam się.- I to tyle?
- Nie do końca...- Złapał za dwie czaszki i oderwał od każdej dolną część.- Masz tu gdzieś blisko źródełko? Jeziorko może?
- Jasne.- Nadal patrzyłam na niego podejrzliwe. Po kiego mu były moje kubki.
- Super!- Wcisnął mi w łapy górne części czaszek. - Napełnisz je do pełna?
Wiedziałam, że to nie było pytanie. Ten nędzny parobek skrzata mi rozkazuje! Oj doigrasz się mj drogi, nie ujdzie ci to płazem.
Wyszłam bez słowa z jaskini, nie będę słuchać jego rozkazów. Zachciało mu się rządzić. Ja mu dam.
Poszłam nad mały staw i zamiast zrobić to, co miałam zrobić kilka minut temu, położyłam się na ziemi. Swoją brodą dotykałam błękitną taflę wody, moja wina, że jestem leniwa? Tak Yuko, to twoja wina.
Dobra, koniec tego dobrego. Wstałam i napełniłam naczynia po czym skierowałam się w stronę jaskini. Po drodze usłyszałam jakiś szelest, ale całkowicie to olałam i wróciłam do domu.
- Masz - podałam basiorowi czaszki - po kiego ci to?
- Herbatka - krzyknął z uśmiechem. Przez jego herbatkę miałam się tak fatygować. Osz ty skurczybyku.
- Ehh, rób to co przed chwilą robiłeś Milordzie - usiadłam na swoim posłaniu - czekaj czekaj, dlaczego rozpaliłeś ognisko w mojej jaskini?!
- Żeby zrobić nam herbatkę - powiedział to tak, jakby miało być to oczywiste. Nie, to nie było oczywiste. Czy ja pozwoliłam, by w moim domu się paliło?! Nie przypominam sobie tego.
Rozłożyłam się i położyłam łeb na "poduszce" patrząc na basiora. Nadał by się na taką miłą panią w herbaciarni, albo rozdawałby balony biednym dzieciom... lub też zostałby klaunem, nieźle mu to wychodzi.
- Czujesz to? - spytałam gdy dotarł do mnie bardzo znajomy zapach.
- Yyy, mięta? - popatrzył na mnie zniesmaczony.
- Nie, coś innego - wstałam i podeszłam do wejścia. Gdy spojrzałam na to, co stało przed moją jaskinią, zamarłam. To był wielki, okazały niedźwiedź. Nogi miałam jak z waty, cała się trzęsłam.

<Steve? Sorry, weny ni miałam >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT