sobota, 27 lutego 2016

Od Riki do Nanami

Przez chwilę dałam radę stać na równych łapach, ale po dłuższym się śmianiu z zaistniałej sytuacji upadłam na grzbiet, a z mojego pyszczka wydobył się jeszcze głośniejszy śmiech. Zaczęłam machać moimi łapami jak i ogonem za to ciało skręcało się w lewo i w prawo. Z Nami działo się podobnie tylko, że ona jeszcze starała się wytrzeć swój pyszczek przednimi kończynami.
- H-Hoshi! – krzyknęłam kiedy mój śmiech na chwilę się załamał jednak długo nie trwało by znów mój pyszczek wydobył z siebie głośny śmiech. Orzeł który rozproszył Nami siedział właśnie w swoim gnieździe które leżało w głębieniu w ścianie jaskini. Ptak spojrzał na mnie momentalnie po czym rozprostował swoje błyszczące i różnobarwne skrzydła i podleciał na naszej wijącej się ze śmiechu dwójki. Początkowo przyglądała się na jednak po kilkunastu sekundach delikatnie nas dziobała i wydawała z siebie charakterystyczny dla orłów odgłos.
- N-no już… – rzekła cicho Nanami po czym położyła się na brzuchu i przyglądała się mnie. Ja pochwali postąpiłam podobnie jak wadera i przy okazji otarłam łapami drobne kropelki łez które wyzwoliły się pod wpływem śmiechu. Hoshi która nas obserwowała teraz usiadła mi na głowie i z chyliła głowę by spojrzeć na mój pyszczek. Pokręciłam głową z uśmiechem, a moja wilcza towarzyszka się zaśmiała. Westchnęłam i podnosiłam się na równie łapy na co orzeł delikatni pomachał swoimi skrzydłami, lecz po chwili je znów złożyła.
- Wybacz mi Nami, ale muszę posprzątać tą herbatę. Zajmiesz się chwilkę sobą? Przepraszam cię, ale chce byśmy nie leżały w herbacie – powiedziałam. Czułam się bardzo niezręcznie, nie lubię o coś takiego prosić gości.
- Jasne, nie ma sprawy – odpowiedziała z lekkim uśmiechem wadera o brązowej sierści. Skinęłam głową po czym wzięłam miski po herbacie i poszłam odłożyć je na miejsce. Rano je przemyje w strumyku. Nanami w tym czasie zaczęła oglądać różne rzeczy które miałam w jaskini. Zatrzymała się przy jednej skalnej półce która była wgłębieniem w ścianie jaskini. Leżał tam mój talizman i naszyjnik który dostałam od Rivaille’go. Wadera na początek przyglądała się mojemu talizmanowi czyli srebrnej kotwicy z małym kryształkiem, a na dole miała srebrnego kła.
- Skąd go masz? Jeśli oczywiście mogę wiedzieć – zapytała wadera i z ciszyła głos kiedy wypowiadała drugie zdanie.
- Kilka lat temu na terenach starej watahy znalazłam przy strumieniu ten wisiorek. Zatrzymałam go sobie i tak tu sobie leży. Nie jest magiczny – odrzekłam i odłożyłam miseczki na swoje miejsce po czym wzięłam jakiś materiał do pyszczka który leżał w gnieździe Hoshi. Kiedyś go gdzieś dorwała i zabrała do domu, a ja korzystam niego czasami. Podeszłam do plamy herbaty i zaczęłam ja wycierać.
- Czemu trzymasz ten medalion? – dopytywała moja towarzyszka chcąc chyba uniknąć ciszy między nami. Podniosłam wzrok z ziemi i popatrzyłam przed siebie. Szczerze mówić dobre pytanie którego nigdy sobie tak naprawdę nie zadałam. Ten talizman nie był dla mnie pamiątką po kimś, nawet nie wiem kto był wcześniej jego właścicielem. Od tak dawna go mam, a nawet nie wiem dlaczego jest w mojej jaskini. Jednak w końcu znalazłam odpowiednie słowa.
- Trzeba wierzyć w jakieś swoje małe szczęście jak ja na przykład mam go, bo jest dla mnie małym szczęściem – odpowiedziałam.
- A ten drugi naszyjnik? – spytała znów Nanami po czym wskazała łapą na srebrny łańcuszek z ametystem. Spojrzałam na nią.
- To od Rivaille’go – uśmiechnęłam się i wróciłam do wycierania. Nami skinęła głową po czym zostawiła miejsce z wisiorkami i ruszyła w kierunku gniazdka Hoshi. Ptak właśnie tam przesiadywał. Wadera ostrożnie podeszła i uśmiechnęła się lekko do zwierzęcia. Orzeł radośnie przywitał ją swoim piskiem po czym podleciał do niej i usiadł na grzbiecie wilczycy. Kiedy wytarłam już herbatę zaczęłam iść do gniazda Hoshi by odłożyć materiał. Kiedy zobaczyłam mojego orła na grzbiecie Nami zaśmiałam się.
- Lubi cię – rzekłam i położyłam materiał w gnieździe. Nanami uśmiechnęła się.
- Umie jakieś sztuczki? – spojrzała na ptaka, a ten po chwili podleciał do góry i zrobił beczkę w powietrzu.
- Umie na pewno dużo, nawet ja nie wiem do końca co potrafi. Z resztą Hoshi jest rozumna – odpowiedziałam z uśmiechem na pyszczku.
- Na co masz teraz ochotę Nami? – zwróciłam się do wadery.


<Nanami? Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać, ale nie miałam siły na opowiadania, a wena jeszcze nie pomaga bo siedzi w szafie i zżera czekoladki. Dlatego też wybacz za to, że takie nijakie to opowiadanie…>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT