Przez chwilę dałam radę stać na równych łapach, ale po dłuższym się
śmianiu z zaistniałej sytuacji upadłam na grzbiet, a z mojego pyszczka
wydobył się jeszcze głośniejszy śmiech. Zaczęłam machać moimi łapami jak
i ogonem za to ciało skręcało się w lewo i w prawo. Z Nami działo się
podobnie tylko, że ona jeszcze starała się wytrzeć swój pyszczek
przednimi kończynami.
- H-Hoshi! – krzyknęłam kiedy mój śmiech na chwilę się załamał jednak
długo nie trwało by znów mój pyszczek wydobył z siebie głośny śmiech.
Orzeł który rozproszył Nami siedział właśnie w swoim gnieździe które
leżało w głębieniu w ścianie jaskini. Ptak spojrzał na mnie momentalnie
po czym rozprostował swoje błyszczące i różnobarwne skrzydła i podleciał
na naszej wijącej się ze śmiechu dwójki. Początkowo przyglądała się na
jednak po kilkunastu sekundach delikatnie nas dziobała i wydawała z
siebie charakterystyczny dla orłów odgłos.
- N-no już… – rzekła cicho Nanami po czym położyła się na brzuchu i
przyglądała się mnie. Ja pochwali postąpiłam podobnie jak wadera i przy
okazji otarłam łapami drobne kropelki łez które wyzwoliły się pod
wpływem śmiechu. Hoshi która nas obserwowała teraz usiadła mi na głowie i
z chyliła głowę by spojrzeć na mój pyszczek. Pokręciłam głową z
uśmiechem, a moja wilcza towarzyszka się zaśmiała. Westchnęłam i
podnosiłam się na równie łapy na co orzeł delikatni pomachał swoimi
skrzydłami, lecz po chwili je znów złożyła.
- Wybacz mi Nami, ale muszę posprzątać tą herbatę. Zajmiesz się chwilkę
sobą? Przepraszam cię, ale chce byśmy nie leżały w herbacie –
powiedziałam. Czułam się bardzo niezręcznie, nie lubię o coś takiego
prosić gości.
- Jasne, nie ma sprawy – odpowiedziała z lekkim uśmiechem wadera o
brązowej sierści. Skinęłam głową po czym wzięłam miski po herbacie i
poszłam odłożyć je na miejsce. Rano je przemyje w strumyku. Nanami w tym
czasie zaczęła oglądać różne rzeczy które miałam w jaskini. Zatrzymała
się przy jednej skalnej półce która była wgłębieniem w ścianie jaskini.
Leżał tam mój talizman i naszyjnik który dostałam od Rivaille’go. Wadera
na początek przyglądała się mojemu talizmanowi czyli srebrnej kotwicy z
małym kryształkiem, a na dole miała srebrnego kła.
- Skąd go masz? Jeśli oczywiście mogę wiedzieć – zapytała wadera i z ciszyła głos kiedy wypowiadała drugie zdanie.
- Kilka lat temu na terenach starej watahy znalazłam przy strumieniu ten
wisiorek. Zatrzymałam go sobie i tak tu sobie leży. Nie jest magiczny –
odrzekłam i odłożyłam miseczki na swoje miejsce po czym wzięłam jakiś
materiał do pyszczka który leżał w gnieździe Hoshi. Kiedyś go gdzieś
dorwała i zabrała do domu, a ja korzystam niego czasami. Podeszłam do
plamy herbaty i zaczęłam ja wycierać.
- Czemu trzymasz ten medalion? – dopytywała moja towarzyszka chcąc chyba
uniknąć ciszy między nami. Podniosłam wzrok z ziemi i popatrzyłam przed
siebie. Szczerze mówić dobre pytanie którego nigdy sobie tak naprawdę
nie zadałam. Ten talizman nie był dla mnie pamiątką po kimś, nawet nie
wiem kto był wcześniej jego właścicielem. Od tak dawna go mam, a nawet
nie wiem dlaczego jest w mojej jaskini. Jednak w końcu znalazłam
odpowiednie słowa.
- Trzeba wierzyć w jakieś swoje małe szczęście jak ja na przykład mam go, bo jest dla mnie małym szczęściem – odpowiedziałam.
- A ten drugi naszyjnik? – spytała znów Nanami po czym wskazała łapą na srebrny łańcuszek z ametystem. Spojrzałam na nią.
- To od Rivaille’go – uśmiechnęłam się i wróciłam do wycierania. Nami
skinęła głową po czym zostawiła miejsce z wisiorkami i ruszyła w
kierunku gniazdka Hoshi. Ptak właśnie tam przesiadywał. Wadera ostrożnie
podeszła i uśmiechnęła się lekko do zwierzęcia. Orzeł radośnie
przywitał ją swoim piskiem po czym podleciał do niej i usiadł na
grzbiecie wilczycy. Kiedy wytarłam już herbatę zaczęłam iść do gniazda
Hoshi by odłożyć materiał. Kiedy zobaczyłam mojego orła na grzbiecie
Nami zaśmiałam się.
- Lubi cię – rzekłam i położyłam materiał w gnieździe. Nanami uśmiechnęła się.
- Umie jakieś sztuczki? – spojrzała na ptaka, a ten po chwili podleciał do góry i zrobił beczkę w powietrzu.
- Umie na pewno dużo, nawet ja nie wiem do końca co potrafi. Z resztą
Hoshi jest rozumna – odpowiedziałam z uśmiechem na pyszczku.
- Na co masz teraz ochotę Nami? – zwróciłam się do wadery.
<Nanami? Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać, ale nie miałam
siły na opowiadania, a wena jeszcze nie pomaga bo siedzi w szafie i
zżera czekoladki. Dlatego też wybacz za to, że takie nijakie to
opowiadanie…>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz