poniedziałek, 26 czerwca 2017

Od Victora cd Renesmee

Sytuacja wprowadziła w moją głowę jeden, wielki mętlik. Ledwo ogarniałem, co się w ogóle wydarzyło, nie mówiąc już, o jakichkolwiek skutkach i przyczynach.
- Res?- wyrzuciłem, podchodząc do wadery. Astoria prychnęła donośnie.
- Daj temu dzieciakowi spokój. Robi sceny lepsze od książkowej Ofelii. Przecież widać, że chce zwrócić na siebie uwagę.- Drgnąłem, słysząc słowa wadery. Przez moje ciało, ogrzewane letnimi promieniami słońca, przeszła fala chłodu, która przy buforowaniu informacji zamieniać się zaczęła w nagłą falę nieprzyjemnego ciepła. Nie takiego, które wypełnia Cię, gdy powiesz coś niewłaściwego, do niewłaściwej osoby. Nie było to też takie ciepło, jakie odczuwasz, będąc z kimś, kogo kochasz. O nie. To ciepło, to autentycznie była złość. Złość, przeszywająca powoli moje komórki. Demon, który chciał się wydostać, a którego ja postanowiłem pohamować. Przynajmniej na tyle, aby być w jakimś stopniu komunikatywny.
- Co powiedziałaś? - syknąłem, gwałtownie odwracając głowę i patrząc waderze wprost w oczy. Przez chwilę widziałem, jak rozszerzają się pod wpływem zdziwienia. - Nie masz prawa osądzać Renes. Nie przy mnie. Jak Ci tak zależy, żeby się przeszkolić, to lepiej przynieś mi wodę, nim miarka się przeleje. Trzeba ją ocucić.
Coś na twarzy wadery wyglądało tak, jakbym z niej zakpił. Byłem niemal pewny, że lada chwila, a splunie mi w twarz. Ta jednak po chwili zrobiła potulną minę i skinęła głową.
- Tak, masz rację. Wybacz. Znajdę gdzieś wiaderko? - Jej oczy zaświeciły, jakby ujawniła się w nich nowa myśl. Byłem niemal pewny, że sprawdzę jej intencje.
- W mojej jaskini. Tylko się pośpiesz. - Odprawiona tymi słowami wadera pobiegła w wypowiedzianym przeze mnie kierunku. Ja natomiast zająłem się nie pierwszy, ani nie ostatni raz budzeniem Res. Który to już był przypadek jej zemdlenia? W wodzie, w plenerze, a teraz na terenie watahy. Mógłbym próbować wielu medycznych sposobów, ale po co? Zbliżyłem się do wadery i zacząłem ją łaskotać. Początkowo nie wydarzyło się nic, po dłuższej chwili na pyszczku Rene pojawił się jednak uśmiech, a po kilku sekundach śmiała się już w najlepsze, chociaż jej otwarte oczy zdawały się nad wyraz zmęczone.
- Vici...- mruknęła, kiedy przestałem- gdzie ta fałszywa kupa futra?- Renes rozejrzała się, jakby w poszukiwaniu wadery. Po incydencie sprzed chwili nawet mi nie przeszkadzały jej słowa. Wciąż byłem zdenerwowany na Astorię a tego tak łatwo nie przepuszczę.
- Pobiegła po wodę- rzuciłem.
- Zamierzasz coś od niej pić?- niemal od razu się podniosła, prawie z wyrzutem. Ja jednak po kręciłem głowę.
- Zamierzam sprawdzić jej intencje. Historia przedmiotu i te sprawy- szepnąłem. I tak się sprawa ma, drodzy państwo. Stary Victor zamierza przejrzeć historię wody, ot co.- Ty też nic od niej nie wypijesz- dodałem.

<Ren? Vic detektyw >.> >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT