sobota, 17 czerwca 2017

Od Victora cd Renesmee

Po części rozumiałem decyzję wadery. Naprawdę potrzebowaliśmy przerwy. Co jak co, ale ostatnimi czasy skaczemy sobie jedynie do gardeł, a przecież nie o to chodzi. Mieliśmy wiele dobrych chwil. O ile to w ogóle były nasze dobre chwile. Cho.lera, Victor!
Naprawdę chciałabym, aby te nagłe myśli zastąpiła dawna ufność, jaką darzyłem waderę.
Astoria wróciła do mnie po chwili, uśmiechając się delikatnie.
- Więc, profesorku, od czego zaczynamy? - zapytała, szczerząc zęby. Spojrzałem na nią, lekko zakłopotany używanymi przez nią słowami.
- Proszę Cię, nie nazywaj mnie w ten sposób - powiedziałem stanowczo, acz uprzejmie. Samica w ogóle się tym nie przejmując zbliżyła się do mnie tak, że dzieliły nas tylko centymetry.
- Wolałbyś “doktorka”, co?- zaśmiała się. Ja jednak szybko cofnąłem się zmieszany.
- Wolałbym rozpocząć już szkolenie - wybrnąłem, mijając ją i wychodząc poza jaskinię?
- Zamierzasz mnie uczyć w plenerze, doktorku? - zapytała przyjmując dziwny akcent.
- Mogłabyś proszę zwracać się do mnie imieniem?- mruknąłem, już lekko zirytowany. Wadera zaśmiała się nagle.
- Jasne, jeśli tak Ci bardziej odpowiada.- Spojrzałem na nią, zdziwiony nagłym, luźnym tonem, jaki przybrała. - Jesteś strasznie sztywny, wiesz? - Przewróciłem oczami.
- Sztywny, hmm?- Na mój pysk wstąpił promienny uśmiech.- No dobra, rusz się. Biegniemy do lasu Stardust. Jak mnie zgubisz, to niestety będziesz musiała znaleźć drogę sama, młoda damo.- Wraz z tymi słowami odbiłem się od ziemi i nie dbając o to, czy Astoria biegnie za mną, czy nie, ruszyłem w wyznaczonym kierunku, pierwszy raz od dłuższego czasu czując się zupełnie wolnym. Nie było nikogo, kto kazałby mi się zatrzymać. Jedyną osobą, zdolną, aby teraz mnie dotknąć był szalejący wiatr. Tylko moje łapy mogły decydować, co się za chwilę stanie. A mimo to czułem pewną pustkę. Pamiętałem te dni, kiedy biegałem wraz z Renesmee. To zaś przynosiło mi na myśl jedne z naszych pierwszych wspólnych działań, wyścig wraz z waderą. Reni poruszała się wtedy niezwykle zgrabnie. Przynajmniej do czasu, aż nie runęła na ziemię. Nawet wtedy jednak w moich oczach zachowała grację. Byłem wręcz dumny z tego, że mogłem doprowadzić do zasklepienia się małej ranki, która pokazała się wtedy na jej karku. To był chyba jeden z bardziej beztroskich okresów w moim życiu. Bez odpowiedzialności, bez dzieci, tylko ja i Renesmee. Co prawda, pozostawał wtedy jeszcze cień smutku po Maril. Przez długi czas nie mogłem się pogodzić z utratą waderki. Właściwie, chciałbym, aby teraz tu ze mną była. Aby moja czarna, puszysta kuleczka doradziła mi, co myśleć, komu wierzyć. Byłem przekonany o moim uczuciu do Renesmee. Nie miał zaś bladego pojęcia, jak się ma jej uczucie do mnie. Czy naprawdę jestem kimś ważnym? A może to kolejny plan? Czy to jest jakiś konkurs, do stu kopyt? “Kto pierwszy ubije Victora”? Tak by się to nazywało? Wraz z moimi usterkami ubywało drogi, zupełnie, jakby ktoś przewijał taśmę raz za razem. I w końcu zatrzymałem się przed wyznaczonym miejscem, po chwili padając z łap. Ech, chyba wyznaczyłem Astorii zbyt szybkie tempo. Cóż, jakoś tu dotrze, powiedziałem jej, gdzie idziemy.
- Cofam wszystko, co o tobie powiedziałam- niemal podskoczyłem, słysząc głos wadery.- Nie jesteś sztywny, jesteś szalony.- Dysząc teatralnie opadła, opierając się o mnie. Nie było to wcale tak miłe uczucie, jak gdy przytulałem Res, lub kogoś mi bliskiego, to też szybko wstałem.- No weź.- prychnęła.
- Przykro mi, milady, jesteś jednak jedynie moją uczennicą. Osób do przytulania mam od grona.
- Przecież Res od ciebie odeszła- rzuciła, zbita z tropu.
- Robimy sobie przerwę- pokiwałem głową- jest różnica.
- Mi powiedziała co innego- wadera dumnie uniosła głowę.
- Z całym szacunkiem, Astorio, dlaczego jednak miałaby Ci cokolwiek mówić? - czujnie przyjrzałem się waderze, która zdawała się być zbita z tropu.
—- Too... Czemu tu jesteśmy? Chcesz mnie uczyć ziół, czy jak?- wyminęła pytanie, rozglądając się. Nie no, trzymajcie mnie. Każdy wokół coś ukrywa? Ale każdy?

<Reniś? Ashi? Trochę Victorek wyszedł z wprawy :/>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT