środa, 21 czerwca 2017

Od Karo cd Lelou

Basior nagle zmienił kierunek lotu. Niemalże się zdziwiłam. Co prawda, wiem, że nigdy nie miał problemu, aby znaleźć Nanami, jednak czy mógł wiedzieć, gdzie są Ashita i Zuko? Zresztą, skąd miałby? Już sam fakt że potrafił tak znaleźć jedną osobę, a nawet określić, czy wszystko z nią dobre, był niezwykły. Jeśli teraz jednak nie kierował się jedynie przeczuciem, cóż, wywiera to wielkie wrażenie. Czy to właśnie nazywa się siłą miłości?
Drgnęłam lekko, na to słowo, miałam jednak nadzieję, że basior tego nie zauważył. Mimowolnie odwróciłam głowę wstecz. Las porastał porcelaną. Może, gdyby nie oznaczało to, że wszystko, co kocham, zamieni się w szklany pejzaż uznałabym ten widok za całkiem ładny, w tej jednak chwili napawał mnie grozą. Przez moją głowę przechodziły przerażające obrazy, niczym wyjęte z księgi z zabytkami. Porcelanowe wilki, zastygnięte w swoich normalnych czynnościach, albo w boju. Wyobrażałam sobie już turystów, którzy raz za razem przyglądają się moim pobratymcą, robią im zdjęcia. Tata mówił kiedyś, że ludzie piszą i mówią o różnych odkrytych rzeczach. “Tajemniczy rzeźbiony las nieznanego artysty”. Po raz kolejny drgnęłam. Bylibyśmy wystawą w jakiejś nędznej sztuce. Wszyscy. W tym momencie cieszyłam się, że Tami i Mortem są na pewno gdzieś daleko stąd, bezpieczne (a przynajmniej tak chciałam zakładać). Byłam jednak w stanie zobaczyć ojca, zastygłego w bezruchu w pozycji biegu. Kochał biegać. Mama pewnie tkwiłaby w jednym miejscu, obserwując go, lub patrząc w dal. Ostatnio im się nie układa, mimo to jednak widzę to w ten sposób. Na pyskach Arshi i Eldorado malowałby się obraz cichej kłótni, zapewne o smaczny kąsek. Riki zapewne miałaby lekko wydęty pyszczek, nucąc jakąś piosenkę. A Lelou.. Lelou pewnie pouczałby Nanami. Dopiero jednak, kiedy pomyślałam o nim w tej formie, zrozumiałam, jakie to wszystko jest mroczne. Nie, nie, nie, nie, nie. Nie ma takiej opcji. Jak żyję, nie pozwolę nikomu na tej terenie zamienić się kawałek grzmoconej porcelany, którą można zniszczyć, jeśli tylko za mocno stukniesz w nią łapą. Niech sobie Kyria nie myśli, że tym swoim porcelanowym móżdżkiem i cienistymi przydupasami rozgromi Watahę Porannych Gwiazd. Niedoczekanie.
Niemal automatycznie poderwałam głowę w górę, na pysk basiora, chcąc zobaczyć, czy nadal tam jest. Głupie, prawda? Gdyby go nie było, nie znajdowałabym się nadal u góry. Niby trzymał mnie delikatnie w szponach, a jednak w tym momencie bardzo chciałam dotknąć tych części jego ciała, które widuję na lądzie. Chciałam go przytulić i poczuć, że jego futerko jest ciepłe, a skóra twarda, nie mająca zamiaru łatwo pęknąć.
Na pyszczku basiora malowała się determinacja, ale i zdecydowanie. Patrząc na tę mimikę byłam pewna, że wie, dokąd zmierzamy. Zresztą, wystarczyło, abym opuściła głowę, by zobaczyć pejzaż Litore Somina i dwie czarne plamki. Wbrew mojej woli wyszczerzyłam zęby w dość wesołym uśmiechu. Mamy ich! Lelou najwidoczniej również dostrzegł swoich rodziców, gdyż przyśpieszył. Już po chwili lądowaliśmy prawie że tuż przy nich.
— Och, Lelou — Ashita spojrzała na mnie, po czym znacząco się uśmiechnęła — I Karo. Powinnam złożyć wam błogosławieństwo?
Drgnęłam, zdziwiona, niemal czując, jak robi się o wiele cieplej, niż ustawa przewidywała. B-błogosławieństwo?
No tak, to miejsce znane jest, jako miejsce schadzek.
— W-właściwie, to sprawa jest z-zupełnie innej kategorii — Lelou również wydał się zawstydzony tym, co usłyszał od swojej mamy. — Dla jakiej innej kategorii sprawy mógłbyś tutaj przylecieć, z waderą, o której tyle mówisz? — mimowolnie spojrzałam na przyjaciela, który aż podskoczył pod wodzą tego spojrzenia. Uśmiechnęłam się lekko, jednak doskonale wiedziałam, że nie mamy czasu. Od razu spoważniałam:
— W watasze pojawił się intruz — oznajmiłam, siląc się na ukrycie swojego zawstydzenia.

<Lelou?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT