sobota, 17 czerwca 2017

Od Ashity do Vincenta

Cielsko młodego smoka, niemal całym ciężarem oparte o mój grzbiet, znacznie utrudniało ruchy i opóźniało marsz - równocześnie jednak świadomość, że w tej chwili los owego stworzenia zależy ode mnie i Vina, dodawała mi otuchy i sił potrzebnych do stawiania kolejnych kroków. Pomimo znaczącej różnicy w budowie i powiązaniach, nagle przypomniały mi się czasy, kiedy Leloś i Nami byli szczeniętami - maleńkie, bezbronne kulki, które dopiero co otwierały oczka, całkowicie zależne ode mnie i Zuko. Do tej pory pamiętam to przyjemne uczucie ciepła rozlewającego się po całym ciele, kiedy oba szczeniaki leżały tuż obok mnie, cichutko wypuszczając małe obłoczki pary, kiedy nastała zima. Kochałam te chwile, ale dopiero kiedy te dorosły, w pełni je doceniłam - te momenty, kiedy stale czułam przy sobie istoty stanowiące jakby część mnie mającą nie umrzeć wtedy, kiedy nadejdzie kres dni tego ciała, ale pójść dalej, znacznie dalej.
- Ashi?- głos Vina przywrócił mnie do rzeczywistości.- Dajesz radę?
Przewróciłam z niedowierzaniem oczami, ale równocześnie spodziewałam się tego pytania. Z której strony by na to nie spojrzeć, basior znany był z tego, że martwił się o wszystkich, tylko nie o siebie.
- Nie, wiesz, jestem bliska omdlenia- zaśmiałam się.- Spokojnie, wszystko w porządku. Zaraz zresztą będziemy.
Drzewa powoli się przerzedzały, ukazując zbiorowisko jaskiń, gdzie mieszkała większość wilków naszej watahy - w tym i medycy. Smok, widząc przechadzające się po terenach czworonogi pisnął cichutko i poczułam, jak wyraźnie drży pomimo ciepłego dnia. Do naszej dwójki już przywykł, ale podejrzewałam, że dużym stresem będzie dla niego przejście choć kawałka przez miejsce rojącego się od nieznajomych, których zamiary mogły się okazać równie dobrze przyjacielskie, co wrogie - ze szczególnym naciskiem na to drugie. Zatrzymałam się, zanim ktokolwiek miałby szansę na zauważenie nas. Wolałam nie stresować dodatkowo malca - mógłby sobie coś dodatkowo uszkodzić.
Zmarszczyłam pysk, kiedy przyszło mi na myśl rozwiązanie niebędące bynajmniej zbyt... hm, poprawne? Sprawiedliwe?
- Ashi?- zagaił Vin, przyglądając mi się czujnie - najwyraźniej doskonale rozumiał, dlaczego wciąż stoję w miejscu.- Co robimy?
Wzięłam głęboki wdech. Rozwiązanie tymczasowe, ale przecież maksymalnie dwa razy będziemy przechodzić tędy, więc...
- Użyję Kołysanki- postanowiłam.- Uśpię go na tyle, byśmy mogli bezpiecznie dotrzeć z nim do Victora.
- Mogliśmy w sumie o tym wcześniej pomyśleć- stwierdził po chwili namysłu, ale też wydawał się nie do końca przekonany.
- Twoje rozwiązanie było lepsze. Nabrał do nas zaufania. Ale to nie zadziała z każdym członkiem watahy oddzielnie. To jak?
- Próbujemy. Gdybyśmy próbowali przeciągnąć go na siłę, nic by z tego dobrego nie wynikło, i tak już jest zdenerwowany.
Smok nadal się trząsł leciutko, a z jego nozdrzy wylatywały strzępki pary, która zaraz rozwiewała się w powietrzu. Skupiłam się, kierując odpowiednią dawkę mocy do umysłu młodego stworzenia, ono zaś po chwili zachrapało cichutko i przymknęło oczy, przejeżdżając jeszcze tylko raz ogonem po suchej glebie. Nie chcąc stracić ani jednej cennej chwili, ja i Vin ruszyliśmy w kierunku jaskini medyka, ściągając na siebie zaciekawione spojrzenia wilków. Gdzieś z tyłu dostrzegłam nawet Lelosia - basior rozmawiał tam z Karo, z którą, swoją drogą, widywałam go ostatnio naprawdę często. Syn jednak nie podszedł i nawiązał ze mną jedynie kontakt wzrokowy. "Wszystko w porządku" - "Tak, tak, spokojnie".
Wreszcie dotarliśmy - wciągnęłam nosem powietrze, szukając zapachu Victora pomiędzy mocnymi, charakterystycznymi woniami ziół i innych medykamentów. Co prawda, nawet kiedy basior był akurat w plenerze, pozostawiał tu swój ślad, ale teraz wiedziałam, że, na całe szczęście, jest u siebie.
- Victor?- głos Vina rozniósł się dookoła, a po chwili z cienia wyłoniła się sylwetka basiora.
- Hej- przywitał się.- Potrzebujecie...
Jego wzrok spoczął na smoku, który wciąż spał pomiędzy mną a Vinem.
- Tak...- potwierdziłam.- Możesz mu pomóc?
- Znaleźliśmy go niedaleko- dopowiedział wilk obok mnie.- Ma ranne skrzydło.

< Vin? Wybacz, że dopiero odpisuję >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT