niedziela, 18 czerwca 2017

Od Karo cd Lelou

Poczucie winy dobijało mnie za każdym razem, gdy pozwoliłam sobie na relaks. Wiedział, że muszę się w pełni skupić, a mimo to przebywanie w powietrzu z Lelou zawsze kojarzyło mi się z przyjemną podróżą. Nie ważne, czy gdzieś się przemieszczaliśmy, uciekaliśmy, czy czegoś szukaliśmy. Nie liczyło się, czy miał to być przyjazny, podniebny spacer, czy ostateczności w obliczu zagrożenia. Zawsze lecąc z basiorem czułam się błogo. Nie było to to samo, co przemieszczanie się w powietrzu jako jego cząsteczki. Samotne “wysokie” podróże nie sprawiały mi tyle frajdy.
Teraz jednak musiałam się skupić. Nie wolno mi było przekomarzać się z basiorem, zasypiać, czy podziwiać widoki. Nie mogłam odczuwać przyjemności z ciepła, jakie odczuwałam przez Lelou. W tej sytuacji bardziej, niż w każdej innej musiałam to sobie wybić z głowy. Trzeba wyjść z kamienną twarzą nie ważne, jak bardzo wolałabym pozostać zrelaksowana. Tak też tępo wpatrywałam się w teren pod nami, na siłę starając się cokolwiek zobaczyć. Cóż. Drzewa. Dzik. Kamień. Drzewa. Na wschód drzewa, na zachód drzewa, na północ drzewa, na południe, to ci zabawna niespodzianka! drzewa. W tej drzewnej nużącej scenerii sztuką wręcz byłoby znaleźć jakikolwiek wilkokształtny żywy obiekt, któryby był przydatnym w zaistniałej sytuacj… Wróć!
— Lelou, stop!
Cofnij.. A teraz powolne odtwarzanie. Wilkokształtny obiekt, przydatny w tej sytuacji. Jakże ironiczne, że akurat taki jeden był tuż przed naszymi nosami.
— Przecież to Mavis! — basior również dojrzał sylwetkę beżowej wadery poruszającej się pomiędzy drzewami. Wraz z innym wilkiem, którego z daleka nie mogłam rozpoznać spacerowali.
— Na co czekasz? — pośpieszyłam basiora. Ten bez zbędnych gadek runął w dół, aby następnie zgrabnie wylądować koło wadery oraz Vincenta, jak ustaliłam.
— Och, witajcie. — Beta nie wydała się wzruszona naszym nagłym pojawieniem się, chociaż na jej twarzy nadal tkwił pogodny uśmiech. Kiedy patrzę na nią z moich dziecięcych wspomnień, Mavi przypomina mi trochę mędrca. Wydawała mi się wtedy obeznana we wszystkim, chociaż w życiu bym się do tego nie przyznała. Zresztą, czemu miałabym to robić? Nadal nie rozumiem jęków nad wodospadem.
— Mam nadzieję, że w niczym nie przeszkadzamy.. — zaczął basior, ja jednak pozwoliłam sobie na przejęcie sterów.
— Mamy w watasze niebezpiecznego intruza — poinformowałam. Towarzysze niemal od razu spoważnieli.
— Co to za intruz? — Vincent spojrzał na naszą dwójkę.
— Nazywa się Kyria — Odparł Lelou. Przez moment wpatrywałam się w niego, zdumiona. Jak samo imię miałoby cokolwiek rozświetlić.
~ Dla kogoś, kto ma problemy z zapamiętaniem go faktycznie może ono być nieistotne — wcięła się Molly.
~ Barbie lepiej jej pasuje — zauważyłam.
Mavis uniosła brwii.
— Kyria z Dworu Zapomnienia? — zapytała, jakby nie dowierzając.
— Słyszałaś o niej? — zdziwiłam się. Najwidoczniej nie bez powodu zapamiętałam ją jako mędrczynię.
— Coś obiło mi się o uszy. Jeśli mamy z nią faktycznie do czynienia, nie będę was rozpatrywać o szczegóły. Ta kobieta to żywe srebro, jest pełna niespodzianek. Lepiej od razu powiadomić wojowników. Czemu od razu nie powiadomiliście o tym alfy?
— Prawdopodobnie mama wybrała się na niezapowiedziany spacer. — Lelou udzielił odpowiedzi.
— Zamierzamy jej poszukać — dodałam.
— W takim wypadku nie traćcie czasu — poleciła — ona może być wszędzie.

<Lelou? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT