środa, 14 grudnia 2016

Od Vincenta C.D Nevra

Widząc samotnie kroczącego, nie do końca mi znanego basiora nie mogłem oprzeć się pokusie, by podejść i zagadać.
-Niezła historia, co? - zagaiłem, rozglądając się po lesie. - Kto by pomyślał, że na tak rozległym obszarze jak teren naszej watahy może zabraknąć jakiejkolwiek zwierzyny?
Basior skinął powoli głową. Wyglądał na nieco zdezorientowanego. Jego zielone oczy uważnie mnie lustrowały, by za chwilę umknąć gdzieś w bok, jakby szukał drogi ucieczki.
-Możesz mnie nie kojarzyć. - kontynuowałem cierpliwie się uśmiechając. - Nazywam się Vincent i spełniam tutaj funkcję Delty. Ty, o ile dobrze podsłuchuje, jesteś Nevra?
Wcześniej widywałem go okazjonalnie, z pewnej odległości. Teraz mogłem przyjrzeć się mu dokładnie, robiąc to dyskretnie. Wilk był nieco wyższy ode mnie i masywniejszy; pod szarą jak popiół, przerzedzoną sierścią wyraźnie rysowały się mięśnie. Miałem więc przed sobą solidny, młody kawał basiora, który w trakcie starcia może być dla mnie wyzwaniem. Fakt, iż wilk ten miał za sobą... dość horrendalne doświadczenia raczej nie przemawia za tym, by spędzać z nim czas sam na sam. Jednak... miałem dziwne przeczucie, że mój nowy towarzysz nie wyrządzi mi żadnej krzywdy. Teraz, gdy staliśmy na przeciw siebie nie potrafiłem dojrzeć w nim oprawcy. A może to ja jestem ślepy i naiwny?
-Tak, to ja. - odparł krótko.
-Jeśli chodzi o ten cały... wiesz, kanibalizm. - starałem się brzmieć łagodnie, dobierać słowa w taki sposób, by nie odebrał tego jako ataku. - Nie pochwalam tego. Ale nie zamierzam osądzać cię za to co było kiedyś. Wszyscy popełniliśmy coś, czego żałujemy i czego już nigdy więcej się nie dopuścimy. I wierzę, że z tobą jest tak samo, kolego. Tak więc - pozwoliłem sobie na entuzjazm. - nie ma co się bać, prawda?
Skinął głową na potwierdzenie. Z uśmiechem dostrzegłem jak jego oczy przestały badać teren pod względem potencjalnej trasy mającej na celu niespodziewane zniknięcie. Zamiast tego skupił się na mnie, a w jego oczach dostrzegłem fascynację wymierzoną w punkt na mojej szyi. Odwrócił wzrok.
-Jako łowca pewnie jesteś niepocieszony myślą, że każdy możliwy do upolowanie kąsek tak sobie po prostu wyparował, hm?
-To... dziwne. - odezwał się. - Nie wierzę, że wszelka łowna zwierzyna zniknęła od tak. - był wyraźnie niepocieszony.
-Dokładnie. W dodatku nie miałem okazji nic jeść od wczorajszego wieczoru i jestem dość zdeterminowany by znaleźć cokolwiek. - na wzmiankę o jedzeniu żołądek skręcił się boleśnie. Mój pysk wykrzywił grymas. - Niepokoi mnie ta sytuacja. Zwierząt zawsze było tutaj pod dostatkiem. Jeśli przez dłuższy czas nic się nie zmieni to albo będziemy zmuszeni wyruszać bogowie wiedzą gdzie w poszukiwaniu pożywienia, albo przejdziemy na wegetarianizm lub opuścimy te tereny. Nie widzi mi się przeprowadzka w miejsce, gdzie łaskawie będą hasać sarenki.
Nevra przechylił lekko głowę.
-Co masz na myśli?
-Chyba sam dobrze wiesz. Zamierzam poszukać przyczyny. Zwierzyna od tak nie zmówiła się, by zrobić nam na złość. - spojrzałem czujnym okiem podświadomie kierując wzrok w stronę Lasu Śmierci. - Podejrzewam, że ktoś próbuje nam zaszkodzić. Oczywiści to tylko domysły, ale nie uśmiecha mi się czekać cierpliwie na zmiany, gdy moi rodacy niepokoją się głodem. Chciałem udać się w miejsce, gdzie ostatnim razem widziano jakiekolwiek ślady ofiar. - tu spojrzałem z nadzieją na Nevrę. - I po cichu liczyłem, że ty, jako łowca mi w tym pomożesz. Wszakże, to ty tu jesteś spec, nie ja. Jeśli oczywiście to nie stanowi problemu.
<Nevra? Vin gotów do poszukiwań! ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT