wtorek, 27 grudnia 2016

Od Karo c.d. Lelou

Spojrzałam głęboko w oczy stojącego nade mną basiora, starając się nie zmienić swojej twarzy w dorodnego buraka.
-Cóż, wygląda na to, że jestem w potrzasku.-Odparłam, uśmiechając się lekko.-Mój konfranter, patyk, nawet nie ruszy pojedyńczym listkiem, aby mi pomóc, zastygł zupełnie jak kij w ziemii, zamiast ruszyć na odwet.-Mówiłam to wszystko ze spokojem, dyskretnie wysuwając łapki coraz wyżej. Powoli do celu, gorzej, jeśli zaśmieję się przed dokonaniem swojego planu.-Co więc mi pozostało, jeśli pozostać tutaj, na chłodnym letnim piasku, wpatrując się w mojego oprawcę, tylko po to, aby..-Nagle moje lapki gwałtownie wysunęły się w przód, dobywając jego brzucha.-Sprawdzić, czy ma łaskotki!-Zawołałam triumfalnie, kiedy Lelou wybuchł śmiechem, dając mi tym samym się wydostać, i padając na ziemię.-1:1!-Oznajmiłam, nadal łaskocząc Lelou. Moja chwila chwały nie trwała jednak długo, gdyż basior postanowił przykolegować się do mojej taktyki, i teraz to on łaskotał mnie.
-Było się cwanym!-Uśmiechnął się szeroko, łaskocząc mnie.
-Hhaa, zawsze się, hah, bę-he-dzie!-Odpaliłam, śmiejąc się. Moja wlasnataktyka obróciła się przeciwko mnie, o ironio! Ale nie zamierzałam przegrać naszej małej, wesołej wojenki. Wyskoczyłam w górę, sprawiając, że basior stracił równowagę. Oboje zaczęliśmy się toczyć i runęliśmy wprost do wody, zatapiając się w niej. Wypłynęłam w górę, rozglądając się wokół.
~Gdzie wcięło Lelou?-Zdziwiła się Molly. Dokładnie! Przed chwilą tu był. Już miałam go zawołać, gdy nagle pode mną nastąpił ruch, a następnie byłam już na plecach towarzysza, zanurzonego w wodzie.
-Co Ty wyprawiasz?-Wydukałam w jego kierunku.
-Zabawa zabawą, alemjak szybko stąd nie wyjdziemy, to spędzimy resztę zimy odwiedzając twojego tatę, aby robił nam kontrole zdrowotne.-Basior wyszedł z wody, wraz ze mną na plecach.
-Dzięki, ale umiem chodzić.-Powiedziałam, staczając się z jego plecow, i lądując na piasku. Cóż, tetaz całe moje (mokre) futro pokryte było beżowymi kryształkami piasku. Lelou uśmiechnął się.
-Nie wątpię.-Przytaknął, lekko się pochylając, aby następnie dać mi nosem sygnał, abym wstała, trącając mnie tym samym. Podniosłam się, stając przy nim z wielką chęcią otrzepania się. Piasek był wszędzie..-Zanim jednak się gdzieś wybierzemy, powinniśmy wyschnąć.-Nim zdołałam cokolwiek powiedzieć, z pleców Lelou wyrosły skrzydła. Nie rozukiem..chyba nie zamierzał teraz latać? Basior jednak zbliżył się do mnie, i lekko otulił mnie jednym ze skrzydeł. Uśmiechnęłam się delikatnie, nim zdołałam zgasić owy grymas. Spojrzałam na Lelou.
-Obyłoby się bez tego.-Odparłam.
~Sknera.-Odparła Molly, zwracając się do mnie. Przewróciłam oczami.~Sknera, sknera, sknera, Karo!-Powstrzymałam chęć zaśmiania się. Nigdy nie pomyślałabym, że skrzydło przyjaciela mogłoby być tak ciepłe.
-Wybrzydzasz.-Mruknął, w odpowiedzi na mój komentarz.
-Lubię wybrzydzać.-Wzruszyłam ramionami, aby następnie lekko wtulić się w ciepło skrzydła Lelou. Następnie uwolniłam się z uścisku skrzydła.-Powinniśmy iść.-Zakomunikowałam.
-Ano, wiec chodźmy. Jeszcze zaczną się o nas martwić.-Przytaknęłam, ruszając w kierunku naszej watahy, wraz z towarzyszem. Zastanawiało mnie jednak..kiedy staliśmy się sobie tak bliscy?
<Lelou? Nie trza, dostałam pełno czekolady na święta, sadełko rośnie! xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT