niedziela, 12 lutego 2017

Od Karo cd Lelou

Nim zdążyłam się powstrzymać, zamerdałam ogonkiem. Lewo, prawo.. Stop. Ech, nie zachowuj się jak idiotka, co? Spojrzałam na basiora, poważniejąc. Z jakiegoś powodu było mi o wiele cieplej na jego widok. Molly pisnęła coś na to stwierdzenie, z nutką ekscytacji.
— Jasne — odpowiedziałam — o ile bałwanek nie będzie miał nic przeciwko. — Lelou uśmiechnął się, po czym przeniósł wzrok na śnieżną kulę.
— Wydaje się, że jest niechętny do rozmowy — stwierdził. Jego ogon również się poruszał. Za dnia czarna sylwetka basiora pięknie odznaczała się na śnieżnym tle. Lelou stanowił idealny kontrast do wszechobecnego chłodu.
— W takim wypadku nie może zaprzeczyć — delikatnie się uśmiechnęłam, głową posuwając kulę dalej, aby nabrała rozmiarów. Dowódca nie może być mizerny! Vectorami wygładzałam jej boki. Nie podobało mi się, aby fragment śniegu z niej odstawał. Naruszało to jej idealną okrągłość.
Czułam przyjemne zimno w miejscu, gdzie kula spotykała się z moim futrem.
Po chwili dołączył do mnie Lelou, oboje więc turlaliśmy coraz to większą śnieżną figurę.
— Jak tak dalej pójdzie, to będzie widoczny z kosmosu — zauważył basior.
— Może zaprzyjaźni się z gwiazdą polarną — wzruszyłam ramionami. Nadal pamiętałam lekcję o gwiazdach, której przedwczoraj udzielił mi przyjaciel. Muszę przyznać, była ona dość imponująca.
— Ha, to całkiem możliwe! — Odsunęłam się na chwilę od kuli, aby ocenić jej wielkość. Była wystarczająca, jak na dolną część ciała. Przygładziłam ją po raz ostatni vectorami, po czym zabrałam się za tworzenie mniejszej. Tym razem oboje z Lelou zaczęliśmy tworzyć dwie, oddzielne kule. Tors i głowa. Moja część pracy była już niemal gotowa. Chwyciłam śnieżny wytwór w dodatkowe kończyny i usadowiłam równo na większej śnieżnej kuli. Po chwili jednak kula ześlizgnęła się, robiąc mi zimny prysznic. Wydęłam policzki niczym chomik, kichając.
— Nic Ci nie jest? — Zapytał Lelou, słyszałam po jego głosie, że zbiera mu się na śmiech.
— Skąd — mruknęłam. Usłyszałam śmiech basiora. Z zadowoloną z siebie miną podeszłam do niego i wytrzepałam się.
— Hej! — zawołał.
— Tak będzie sprawiedliwiej. — stwierdziłam. Drobinki śniegu we futrze Lelou tylko powielały kontrast, który jeszcze bardziej podkreśla czerń futra Lelou.
— Nie wiedziałem, że poza kamikadze jesteś też sędzią.
— Ano, czasem też przygrywam. — Wyszczerzyłam zęby.
— Tak? Na czym? — Zaciekawił się, zapewne widząc mój uśmiech.
— Na nerwach — odparłam, delikatnie go popychając. Uśmiechnął się lekko, co odwzajemniłam.
Wróciliśmy do produkcji śnieżnego dowódcy i po jakimś czasie naszym oczom ukazał się uroczy, wygładzony przeze mnie bałwanek. Muszę przyznać, że nasze dzieło było niczego sobie.
— Przydałaby mu się marchewka — ocenił Lelou.
— I imię — dodałam.

<Lelou? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT