sobota, 29 października 2016

Od Lelou do Karo

"Prawdziwy Asriel", huh? Słowa Karo nie dawały mi spokoju. Ile znaliśmy callumpa? Trzy godziny, może nawet mniej? To nie jest wystarczająco dużo czasu, aby dowiedzieć się czegokolwiek wartościowego na temat kogokolwiek, co tu dopiero mówić o charakterze. Bądźmy szczerzy - często nawet rok jest niewystarczający. Kiedy tak sobie o tym myślałem i zestawiałem kilka sytuacji - na przykład, kiedy czarna wadera była sam na sam z callumpem albo moment, gdy Nami próbowała coś od  niego wyciągnąć... No i bieżący czas, czyli fakt, że Karo niesie sobie na grzbiecie Asriela, jakby pozwalając stworowi na zatopienie jego zębów w swoim karku... na samą myśl o takiej możliwości, przechodziły mnie ciarki. Czy ja w ogóle logicznie myślałem, że pozwoliłem na rozwinięcie którejkolwiek z tych sytuacji? A jeśli coś wymknęłoby się spod kontroli? Jeśli Asriel tak naprawdę kryje przed nami swoją naturę... naturę bezlitosnego mordercy? Taki scenariusz nie wydawał mi się być wzięty z kosmosu. Rzeczywiście, jeśli bym się tak zastanawiał nad dotychczasowym zachowaniem callumpa, taka możliwość była wykluczona, ale przecież mógł udawać. Słyszałem już o takich przypadkach. A Karo niosła go sobie tak beztrosko... Nie, to złe słowo. Wiedziałem, że w razie potrzeby, umiałaby się obronić, ale dosłownie w ciągu ułamka sekundy ta beksa mogłaby dosłownie rozerwać jej kark, i to bez najmniejszego trudu. Jego kły nie wyglądały tylko na nieszkodliwe zabawki.
Nie chciałem o tym wszystkim mówić Karo. Nie chciałem jej martwić. Ale kiedy tylko patrzyłem na drobne ciało wadery, dzielnie dźwigające, co jak co, ale nie najlżejsze cielsko Asriela, miałem ochotę zrzucić callumpa. Ryzykowaliśmy, a szczególnie ona. Głupotę popełniliśmy już w momencie, kiedy kompletnie nieprzygotowani podjęliśmy się zadania odnalezienia domu... nie, już w momencie wyjścia na spotkanie stworowi! Warknąłem, usiłując znaleźć jakieś ujście rosnącej we mnie irytacji. Wadera spojrzała w moją stronę, zaniepokojona moją nagłą reakcją.
- Stało się coś, Lelou?- zapytała, przechylając delikatnie pyszczek. Asriel poruszył się cicho przez sen, mamrocząc coś o żelkach.
Zaprzeczyłem szybkim ruchem łba.
- Nic się nie stało, przepraszam- mruknąłem, przebierając łapami w piasku znad Litore Somina. Słońce nisko wisiało nad morską tonią, kąpiąc taflę w szkarłatnym połysku.- Po prostu... późno jest.
- Już niedaleko- uspokoiła mnie, wskazując na rysującą się przed nami linię horyzontu, na której rysowały się ciemnymi liniami postrzępione wzniesienia Zatoki Północnej.
- Ano- potwierdziłem.- Mało romantyczne miejsce, co?
Kiedy zobaczyłem minę Karo, miałem wrażenie, że cała moja sierść na pyszczku przybrała kolor jeszcze intensywniejszej czerwieni, niż szkarłatne morze. Oho, to walnąłem, brawo ja!
- Um, znaczy... chciałem powiedzieć, że niezbyt przyjemne miejsce na spacery, co?- zacząłem się plątać, usiłując wybrnąć jakoś z niezręcznej sytuacji.- Miałem na myśli, że wolałbym spotkać się z tobą w jakimś milszym... Nie, czekaj...- język już całkowicie mi skołowaciał.- Przepraszam cię, po prostu... yyy, mało przyjemne miejsce, prawda? Znaczy, tamta Zatoka, bo Litore jest chyba całkiem urokliwe, zupełnie jak... wróć, ładne, że ono... No nie?
Zastanawiałem się, co wyraża mina Karo. Rozbawienie? Zażenowanie? Złość? Może wszystko na raz?
- Owszem, jest niczego sobie- skomentowała po kilku sekundach, obserwując fale.
Uśmiechnąłem się, wbijając wzrok w piach przede mną. Mała górka złotych pyłków. Kolejna... Trzecia, czwarta... Setna...
Potrząsnąłem łbem, usiłując wrócić do rzeczywistości. Co ja właściwie wygaduję?
- Już niedaleko- powtórzyłem po raz tysięczny, nie mogąc znaleźć innego rozwiązania dla ciężkiej ciszy, która zapadła.- Jesteś pewna, że Asriel nie jest zbyt ciężki dla Ciebie?

< Karo? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT