niedziela, 2 października 2016

Od Eadlyn

Stado. Nigdy nie poznałam dokładnego znaczenia tego słowa. Jako szczeniak rodzice ukrywali mnie i moją siostrę bliźniaczkę Ericę przed ich watahami. Tłumaczyli nam, że zostalibyśmy wygnani, rozdzieleni lub zabici, a wszystko przez jedną, nieodpowiednią miłość, która połączyła naszych rodziców. W końcu i tak nas wygnali. Żyłyśmy z siostrą na klifie, spałyśmy pod wielką sosną na ściółce z wysuszonych igieł i trawy. Rodziców widywałyśmy tylko wieczorami, kiedy z podpuchniętymi oczami wracali do domu z polowania. Od czasu do czasu faktycznie mogliśmy się najeść ale częściej głodowaliśmy.
Długo się zastanawiałam, czy dołączyć do watahy. Cóż, moje dotychczasowe skojarzenia ze stadem były dość… brutalne? Okropne? Zobaczymy co z tego będzie. Mniej więcej przez 2 lata błąkałam się samotnie po lasach, szukając zaginionej rodziny, która została rozdzielona przez myśliwego, więc jest to dla mnie coś nowego.
Wychodząc na wielką polanę, wszystkie wilcze ślepia są skierowane na mnie. Przewracam oczami. Przez najbliższy czas będą mieć mnóstwo sytuacji, żeby na mnie popatrzeć. Na moje białe łaty wokół oczu, tworzące dość ciekawy wzór, umięśnione nogi od codziennego biegu po lesie czy białe pióra przyczepione do mojego szarego futra na karku. Postanawiam przejść się po okolicy. Albo raczej pobiec. Lubię czuć jak między każdym moim włosem szybko przesuwa się powietrze. Biegnę miękką ścieżką pomiędzy wielkimi drzewami i paprociami. Za ciepło. W takie dni jak dzisiejszy szybko się męczę. Płuca mi płoną. Muszę znaleźć wodopój. Na końcu ścieżki znajdują się duże kamienie tworzące jakby brzeg pobliskiej rzeki. Idę w kierunku wody kiedy słyszę ciche: chu-chu. Obracam się. Nikogo za mną nie ma.
chu-chu.
Patrzę w górę, gdzie widzę szybującą nade mną sowę. Nie zwracam na nią uwagi i zmierzam do rzeki. Gdy pochylona nad lustrem wody spoglądam w swoje odbicie, na kamieniu obok mnie przysiada piękna sowa. Jest pokryta jasno-brązowym pierzem na skrzydłach, grzbiecie i ogonie, natomiast brzuch i przód łebka ma w kolorze śnieżnobiałym-niesamowita.
-Cześć, koleżanko. – mówię do niej. W odpowiedzi słyszę tylko:
-chu-chu.
Gdy na nią spoglądam, serca zamiera mi w piersi. Sowa ma taką samą bransoletkę jak ja.
Tylko, że moją zrobiła siostra.
CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT