sobota, 8 października 2016

Od Karo c.d. Mortem

Westchnęłam, chcąc chłodno przeanalizować fakty, jakie przed chwilą się wydarzyła. Moja niedorobiona siostra ugryzła mnie, a potem obie straciłyśny przytomność. A wtedy..wtedy obudziłam się jako różowy, niski pudel udający wilka. To się nie kleiło..ech, o czym ona mówiła? Głosy? M-moment!
~Molly?-Zawołałam cichutko w swoich myślach.~Molly?!-Cisza. Czy to znaczy..znaczy, że Molly pozostała w moim ciele. Oczywiście. Czyli teraz jest z nią Mortem.
-Nie przejmuj się, i powiedz jej, żeby nie panikowała.-Odparłam spokojnie, patrząc na moją siostrę-mnie. Czy ja naprawdę mam tak krzywą mordkę, czy to wyraz twarzy młoszzej siostry ją przekrzywiał? Tej zagadki zapewne nie rozwiążę aż do śmierci, i jeden dzień dłużej.
-Jej?-Wydukała Mortem ze zdziwieniem. Przewróciłam odpowiedziami.
-Molly, powiedz Molly, żeby nie panikowała, coś poradzimy.-Wzięłam głęboki oddech, po czym podjęłam.-Nie mogłyśmy tak poprostu zamienić się ciałami. Musiała tutaj wystąpić jakaś siła wyższa..ja wiem, obciażenie czasoprzestrzenne? Ktoś, lub coś w jakiś sposób na nas oddziałało i dlatego..
-Dobra, dobra, nie mądrzyj się i tak wyglądasz głupio. Znaczy, w tym wypadku ja wyglądam. Co z tym zrobimy?-Usiadłam, wpatrując się w swoje różowe łapki i uderzając nimi nie cierpliwie o podłoże. Co mogłyśmy zrobić? Dobre pytanie.
-Na razie nic.-Odparłam krótko. Mortem prawdopodobnie przekrzywiła łepek. Nie wiedziałam, byłam skupiona na moich kończynach i ich jarzącym się kolorze. Nie czułam się dobrze w owym wydaniu.
-Nic?-Zapytała, jeśli nie wywarczała “nowa” Karo.-Chcesz tak po prostu odstawiać teatrzyk, jakby nic nie zaistniało?
-Zgadłaś.-Skinęłam sztywno łbem, unosząc wzrok. Samo patrzenie na łapy nie sprawi, że nagle staną się na powrót czarne niczym gęsta, lepka smoła.
-I co? Przecież bardzo łatwo jest nas odróżnić!-Mort wydawała się bardzo przejęta całą sytuacją. Śmiesznie było mi obserwować siebie w takim stanie. Poddenerwowanie nie pasowało do tego oblicza. Pasowało do pyszczka, który aktualnie był w moim posiadaniu. Pyszczka Mortuś.
-Coś wymyślimy. Na razie nie mamy żadnych podstaw. Trzeba grać.-Odparłam, w tym momencie jednak usłyszałam za sobą kroki.
-W co grać? -Zapytała Tami. Jej futro pełne było kolorowych liści. Najmłodsza z moich sióstr stanęła na środku pokoju i wytrzepała się na wszystko wokół.
-W wisielca. Nieopodal są liany.-Odparła Moetem, prawdopodobnie najsuchszym tonem, na jaki było ją stać. Ciężko było mi nie roześmiać się w tej chwili. Wzięłam jednak głęboki wdech i powiedziałam:
-Prędzej wywinjesz fikołka, niż chociaż tkniesz jakiejś liany.
<Mortem? A może powinnam napisać Karo 2.00!>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT