środa, 19 kwietnia 2017

Profil wilka - Remo

Imię: Raffaele Ferro, jako wilk przyjął imię Remo.
Przezwisko/ ksywka: Pomijając rzecz jasna liczne, pieszczotliwe zdrobnienia nadane przez jego zmarłą, ludzką przyjaciółkę... Na chwilę obecną nie posiada.
Motto: "Non si conósce il bene se non quando s'e perso..." ~ Nie wiemy, ile coś jest warte, dopóki tego nie utracimy.
Wiek: 5 lat wilczych | 24 lata ludzkie
Płeć: Basior | Mężczyzna
Charakter: Jeszcze niecałe pół roku temu mogłoby się przypuszczać, iż największą sympatią darzy siebie samego, na co nawet nie śmiałby zaprzeczyć. Większość napotkanych przez niego istot zapewne wciąż tak sądzi... W końcu czegóż by innego mogli spodziewać się po tym szczytowej klasy egoiście? Wbrew pozorom czasy się zmieniają, a wraz z nimi także i jego upodobania. Jako, iż cierpi na amnezję; niewiele pamięta ze swej dalekiej, jak i często również niedalekiej przeszłości, do jego głównych upodobań można zaliczyć, niekiedy wręcz rozpaczliwe poszukiwanie informacji na swój temat, które z czasem zaczął na wszelki wypadek notować w obitym skórą notesie. Znajduje się w nim wszystko na temat mężczyzny, poczynając od jego prawdziwego imienia, poprzez pseudonimy, wiek i kończąc na najmroczniejszych sekretach z przeszłości. Niezależnie od jego samopoczucia, czy rozporządzenia posiadanego czasu, codziennie, bez wyjątku dopisuje tam coś nowego, czym najczęściej bywają istotniejsze wydarzenia z danego dnia. Notes ten nie tylko na bieżąco jest uzupełniany coraz to nowszymi wpisami, ale także i szkicami. Dość niedawno bowiem ujawnił się u niego niezwykły talent w dziedzinie malarstwa. Rysuje miejsca, w których przebywał, charakterystycznie zaznaczając jedne z bezpieczniejszych, napotkane przez siebie istoty, ale także i wszelkich przedstawicieli własnego gatunku, z którymi miał kiedykolwiek do czynienia. W stosunku do ostatniej z kategorii jest nad wyraz staranny i szczegółowy z obawy, iż pod wpływem chwili posunie się do karygodnego czynu wobec osoby będącej blisko jego skutego lodem sercu. Każdy ze szkiców zawiera odpowiednią notatkę, a w przypadku istot żywych również łączące go z nimi relacje oraz po krótki opis osobowości. Notes jest jedną z niewielu rzeczy, z którymi nie rozstaje się nawet na krok. W wilczej postaci spoczywa on przy jednym z jego boków, dociśnięty za pomocą dwóch skórzanych pasów, niekiedy zupełnie przykrytych przez gęstą warstwę kruczoczarnego futra, natomiast w ludzkiej przeważnie na upór wciśnięty za pasek poprzecieranych spodni. Przez wzgląd na niezwykłą wartość sentymentalną przedmiotu, mężczyzna ten stał się niezwykle wyczulony na choćby najdrobniejszy dotyk w tamtejszych okolicach, pod wpływem impulsu niejednokrotnie już pozbawiając delikwentów palców oraz chęci do kolejnej próby kradzieży. Lubuje się głównie w cichych i zacienionych miejscach, co jednak nie oznacza, iż zawzięcie pragnie spędzić w nich resztę swojego nędznego życia. Przede wszystkim zważywszy na okoliczności... Czyż to właśnie nie w najmroczniejszych zakamarkach pozostałości tego świata, kryją się istoty, których niczym ognia powinien się wystrzegać? Z niezmierną przyjemnością wszczyna konflikty, prowadzące z kolei do swego rodzaju szarpaniny, które przez wzgląd na dość nieprzeciętne doświadczenie, rzadko kończą się dla niego nieplanowaną porażką. Często zaś jednak celowo prowokuje i podkłada się, by poprzez nabyte w pojedynku obrażenia, skutecznie ukarać się za swe niepochlebne poczynania... Jednakże, czy ów konsekwencje można nazwać pokutą, w przypadku wyraźnych przejawów masochizmu? Warunki, w jakich dojrzewał, wykształciły u niego niepokojącą sposobność do odczuwania przyjemności z doznawanego cierpienia... Bynajmniej w większości przypadków. Intryguje, jak i zarówno w szczególny sposób pociąga go widok krwi i ludzkiej udręki. Cudze cierpienie podbudowuje go bardziej niż jego własne, tak więc korzysta z wszelkich możliwych okazji jego zadania. Sadysta lubujący się w długotrwałym znęcaniu nad swą ofiarą, co jednak nie oznacza, iż dobiera je zupełnie przypadkowo... Przeważnie są to osoby, z którymi wiąże go domniemany interes, aczkolwiek nie wzgardzi żadną zbłąkaną duszyczką, która czystym przypadkiem zapuściła się na tereny bliskie jego aktualnego miejsca noclegu.
Szczególną niechęcią pała do swych własnych słabości oraz piekielnych wyrzutów sumienia, które po dniu spędzonym na spełnianiu swych zachcianek, niekoniecznie zachowujących zasady moralności, wieczorami niekiedy nie dają mu chwili wytchnienia. Nie toleruje w swym otoczeniu dzieci i stworzeń w szczególny sposób wylewnych, gdyż zarówno swą otwartością, jak i śmiałością skutecznie zakłócają mu spokój, tym samym natychmiastowo wyprowadzając z równowagi. Czego oczywiście nie można powiedzieć o małej Cloe... Drażnią go ciepłe kolory, pozytywne, wręcz przesłodzone nastawienie jego rówieśników i publiczne okazywanie uczuć w zasięgu jego, już i tak zdeprawowanego wzroku... Prócz tego nienawidzi rozkazów, co niekiedy staje się kolejnym powodem jego problemów, gdy któryś raz z kolei nie wykona danego mu polecenia. Namacalną wręcz pogardą pała również do kłamców i tchórzy, którzy w jego mniemaniu są chodzącym utrapieniem, zmorą dzisiejszego świata. Stuprocentowy choleryk, co zwyczaj ma ukazywać już w pierwszych minutach znajomości. Bywa dynamiczny, a na wszelkie bodźce odreagowuje impulsywnie. Posiada wrodzone umiejętności przywódcze, przez co w przypadku pracy w grupie zdarza mu się naturalnie przejmować dowodzenie. Wybitnie uparty i w zupełności oddany wykonywanym przez siebie czynnościom, co niekiedy mylnie przypisuje mu miano perfekcjonisty.
Brutalny, pewny siebie i wręcz chorobliwie egoistyczny osobnik, wytrwale trzymający się swych pokręconych poglądów. Impertynencja to jego drugie imię. Typ cwaniaka, ryzykanta i uwodziciela. Po dłuższej obserwacji można również stwierdzić, iż owy basior jest niemalże uzależniony od sarkazmu i cynicznego uśmiechu, nieustannie cisnącego mu się na usta. Nieufny i nadzwyczaj podejrzliwy, przez co nie da się ot tak zdobyć jego zaufania. Pała niezwykłym pesymizmem w stosunku do rozmów o cudzych uczuciach. Temat ten jest przez niego przeważnie gładko zbywany bądź zupełnie ucinany poprzez dostateczne oddalenie się od swojego rozmówcy. Tak jak i każda istota żyjąca na tym świecie, posiada także jakieś pozytywne cechy, a mianowicie szczerość... Choć w jego wykonaniu również może zostać odebrana jako kolejna perfidna próba obrazy. W stosunku do osób, które darzy zaufaniem lub ewentualnym szacunkiem jest nieco bardziej wyrozumiały i delikatny, co jednak nie oznacza, iż mogą spodziewać się po nim jakichkolwiek... czułych gestów.
Naprzeciw swej prawdziwej osobowości, jest to jednak wierny i honorowy osobnik. Nie rzuca słów na wiatr, a jeśli już się na coś zaweźmie, nie spocznie, dopóty nie dopnie swego. Choćby nawet nie darzył kogoś szczególną sympatią bądź w myślach zabijał w jeden z najokrutniejszych sposobów, zawsze dotrzyma danej mu obietnicy. W końcu, w przeciwnym razie, znacząco odbiłoby się to na jego reputacji...
Wulgarny, porywczy, a także i niestosowny. Dość ciężko zapanować mu nad emocjami, więc zdarza się, iż wybucha niekontrolowaną złością bądź irytacją, po której zwykle żałuje swoich czynów. Potrafi uprzeć się przy swoim. Wtyka nos w nie swoje sprawy, a wszelkie próby spławienia go traktuje jako zachętę do dalszego działania. Po nagłej śmierci jego ukochanej, pod wpływem nowej, zupełnie nieznanej mu choroby, jego osobowość zdała się przedstawiać w nieco innym świetle. Co z kolei wcale nie oznacza swego rodzaju nawrócenia... Stał się może trochę bardziej zamknięty i oschły, jakoby o wszystkie spotykające go w życiu przykrości obwiniał każdą napotkaną przez siebie istotę. Współczucie jest dla niego zjawiskiem niemającym prawa bytu... W końcu, dlaczego miałby mu się poddawać, skoro nad nim samym nikt, nigdy się nie litował? Znacznie rzadziej szczerze się uśmiecha... Właściwie, zdaje się, iż robi to wyłącznie przy osobach, które darzy jakimkolwiek pozytywnym uczuciem. Jedną z nich jest mała Cloe. Owoc jego długoletniej miłości, a zarazem jedyne co mu po niej pozostało. To właśnie w jej obecności basior zmienia się nie do poznania. Sarkazm i drastyczność zdają się ustępować swego miejsca rzekomo zupełnie nieznanym mu cechom. Staje się nad wyraz odpowiedzialny i troskliwy, emanując czułością w każdym, choćby najdrobniejszym geście. Ukazuje się z jak najlepszej strony, na dobre wyzbywając się zimnej obojętności. Co jednak nie oznacza, iż postępuje w ten sam sposób w stosunku do swych rówieśników... Wręcz przeciwnie. Pozostaje niezmienny. Brutalny... Cloe jest jego szansą na lepsze jutro. Sprowadza go na właściwą ścieżkę oraz pomaga przejrzeć oczy. Nic dziwnego, że basior poświęca jej każdą wolną chwilę i stara się wychować należycie, jak na ojca przystało. Jest jego nadzieją, ucieczką od wewnętrznego cierpienia... całym światem.
Lubi: Na początku trzeba szczerze przyznać, iż Remo z natury jest nad wyraz wybredny, a co za tym idzie — niewiele rzeczy zdołało przypaść mu do gustu. Zważywszy na nagłe, narastające w siłę bóle głowy, basior począł szczerze doceniać panującą wokół ciszę. Pozwala mu ona zawalczyć z owym nieprzyjemnym odczuciem, a także poukładać własne myśli, niekiedy rozproszone przez natłok dziennych wrażeń. Przez wzgląd na dość psychopatyczne usposobienie niezwykle pociąga go widok nadmiernego rozlewu krwi, czy chociażby możliwość przebywania w pobliżu istoty doszczętnie zdruzgotanej psychicznie. Nie potrafiłby jednak bezczynnie przyglądać się katuszom osoby, którą z jakiegoś powodu dogłębnie sobie ceni. Co jednakże nie wyklucza powolnego zabijania i obserwowania jak jego potencjalna ofiara zwija się w konwulsjach, nim ten łaskawie postanowi się posilić.
Nie lubi: Pesymistyczne nastawienie do świata wykształciło u niego zwyczaj przedstawiania zdecydowanej większości otoczenia w złym świetle, co w zupełności wyjaśnia jego negatywne nastawienie do życia. Niemiernie irytuje go brak szczerości, co niejednokrotnie udało mu się drastycznie przedstawić. Pudrowe kolory, szczenięta oraz impertynencja w stosunku do jego osoby, zapewne jeszcze wiele razy zaskutkują u niego gwałtownym skokiem ciśnienia. Małą Cloe traktuje jako swą prawowitą własność, więc wszelka próba oddzielenia go od niego bez otrzymania wcześniejszego pozwolenia może się dość nieprzyjemnie zakończyć.
Boi się: Basior swym wyglądem niejednokrotnie wzbudził już lęk u napotkanych przez siebie istot, więc cóż mogłoby przerazić jego samego? Przez wzgląd na żywioł, którym ma przyjemność władać, parę razy padły podejrzenia, iż jest on uosobieniem cudzych fobii i w tymże wypadku nic nie jest w stanie wzbudzić w nim trwogi... Nic bardziej mylnego. Cierpi na aerodromofobię. Jednakże wyłącznie w ludzkiej formie, albowiem ciężko o latanie samolotem pod postacią pokaźnego wilka. Ma także paniczny lęk wysokości, co skutkuje u niego zawrotami głowy i drastycznym skokiem ciśnienia.
Aparycja:
~ Jako człowiek: Wysoki na nieco ponad 190 cm, jasnowłosy młodzieniec o głębokich cyjanowych oczach, w których nieustannie przemykają dziwne, aczkolwiek intrygujące błyski. Odcień obramówek każdej z tęczówek przybrał znacznie intensywniejszą barwę od niuansu wokół źrenic. Łagodna tonacja skomponowanych ze sobą pigmentów ostatnimi czasy niejednokrotnie jednak zostaje przyćmiona przez agresywną czerwień atakującą białka mężczyzny i chytrze zdradzającą narastające w siłę zmęczenie. Niewielkie sińce pod oczami są z kolei tego idealnym dopełnieniem. Posiadacz zgrabnego, z lekka szpiczastego nosa, z którego przez wzgląd na prześladującą go chorobę nie rzadko dochodzi do obfitych krwawień. Na skutek wypadku motocyklowego od dobrych paru lat jego twarz zdobią dwie, dość rzucające się w oczy blizny; jedna z nich przecina jego lewy łuk brwiowy, natomiast druga, znacząco mniejsza od swej poprzedniczki, kącik dolnej wargi. Krótka i nierównomierna, zdająca się powstać za użyciem stępionego gwoździa, zdecydowanie nie dodaje mu uroku. Uwadze także z pewnością nie umknie kilkucentymetrowa, zdobiąca tył jego głowy. Tym razem okoliczności, w jakich ją nabył, pozostawi jednak dla siebie... Kształtne usta zwykle rozciągające się w szerokim uśmiechu. W zależności od humoru albo jest on kpiarski i ironiczny, albo nadzwyczaj złośliwy. Przygryzane z różnorodnym natężeniem pod wpływem poszczególnych emocji nabrały znacznie intensywniejszej barwy oraz tendencji do pękania przy mocniejszym ich rozciągnięciu. Właściciel nieco dłuższych, aksamitnych włosów, zwykle niesfornie opadających mu na lewy policzek bądź niedbale zaczesanych do tyłu. Jasne, wręcz śnieżnobiałe kosmki, w zależności od oświetlenia niekiedy zdają się przybierać intensywnie srebrny poblask, który w połączeniu z nieskazitelną trupiobladą karnacją w rezultacie daje doprawdy intrygujący, a zarazem niepokojący efekt. W połączeniu z przekrwionymi i podkrążonymi oczami oraz tendencją do utraty krwi, mężczyzna znacznie wyróżnia się spośród pozostałych przedstawicieli ludzkiej populacji, przez co niejednokrotnie zostaje podejrzewany o roznoszenie jakiegoś przeklętego wirusa. Jako, iż młodzieniec pała niezwykłym zamiłowaniem do sztuki na ciele, jego sylwetkę zdobią nie tylko liczne blizny, o których pochodzeniu nie zawsze pamięta, ale także i tatuaże. Czarne obręcze oplatające jego przedramiona powstały jeszcze na parę lat przed przemianą , gdy mężczyzna był w wieku zaledwie szesnastu lat. Zaczęło się od dwóch pasm na każdym z przedramion; grubym, mającym swój początek wraz z mięśniem ramiennopromieniowym oraz znacznie cieńszym, niecały centymetr pod pierwszą z obręczy. Niespełna pół roku później zdobył się na kolejne, lecz już tylko na jednym z ramion — lewym. Nabył tego dnia dwucentymetrowe pasmo na końcu mięśnia dwugłowego ramienia, otoczone po dwóch stronach półcentymetrowymi obręczami, a także trzy identyczne okalające jego nadgarstek, z daleka prezentujące się niczym czarne bransoletki z rzemyków. Wraz z upływem kolejnych lat jego ciało pokrywały coraz to nowsze i bardziej wymyślne wzory... W tym trzy pary czarnych nachodzących na siebie skrzydeł; anioła, motyla, a także ważki rozciągających się po całej objętości jego pleców. Upadły anioł, jak sam zapewniał, miał symbolizować zbliżający się dzień sądu. Motyl metamorfozę w człowieka, jakim jest po dziś dzień, natomiast ważka natchnienie i oddanie się swym przekonaniom. Kolejnym, a zarazem ostatnim z jego tatuaży jest drobny napis na lewym obojczyku "Dare", motywujący go do dalszego działania. Ma przekute uszy, jednakże nie zawsze nosi w nich kolczyki, przez co dziurki niebawem powinny zarosnąć. Posiada również kolczyk w nosie i od niedawna w języku o jakże wdzięcznej treści "F*ck You". Liczne treningi, a także życie w nieustannym ruchu w korzystny sposób odbiły się na jego sylwetce, za których wynik bez dwóch zdań można uznać szerokie, umięśnione ramiona i idealnie wręcz wyrzeźbiony tors. Szczyci się nad wyraz szybkim metabolizmem, przez co mimo odżywiania się tak zwanym "śmieciowym jedzeniem" szczęśliwie pozostaje przy stałej, nieprzekraczającej 90 kg wadze. Zarówno przed, jak i po spotkaniu z wiedźmą cechował go dość specyficzny sposób ubioru. Przeważają w nim zdecydowanie ciemne barwy — czerń oraz wszelkie odcienie szarości. Wbrew panującym na świecie warunkom, nie widzi potrzeby chorobliwego zakrywania własnego ciała z obawy przed zranieniem, czy zarażeniem jakimkolwiek z nieodkrytych jak dotąd wirusów. Górna część jego garderoby nierzadko jest na tyle skąpa, iż wyjście do ludzi bez niej, raczej nie stworzyłoby szczególniej różnicy. Nigdzie nie rusza się bez skórzanej ramoneski, którą w zależności od pogody, albo nosi na sobie, albo zwyczajnie niedbale przewiesza przez ramię. Nie wzgardzi parą poprzecieranych spodni, czy szykowną flanelową koszulą. Do gustu przypadło mu ciężkie skórzane obuwie, nieszczególnie nadające się na słoneczną pogodę. Jak dotąd dość specyficznie nastawiony do noszenia zegarków... Obecnie jest on dla niego niezbędny, by zupełnie nie utracić poczucia czasu.
~ Jako wilk: Ku zdziwieniu swemu, jak i większości przedstawicieli jego gatunku, jako wilk, Remo pod żadnym możliwym względem nie przypomina swej ludzkiej postaci. Może za wyjątkiem imponującej budowy i licznej ilości blizn skrywanych pod grubą warstwą równie aksamitnego, jednakże już nie srebrzystego, a kruczoczarnego futra. Także oczy zmieniają swą barwę z jasnego cyjanu na krwistą, jarzącą się czerwień, pokrywającą je do tego stopnia, iż basior zdaje się nie posiadać białek... Choć może rzeczywiście jest ich pozbawiony? Dość rzucającą się w oczy cechą charakterystyczną jego wyglądu w danej postaci, są wręcz nienaturalnie długie kły, zawzięcie pozostające na widoku, nawet gdy ten zaprzestając warczeć, postanowi zamknąć pysk. Co prawda widać ich niewiele, zaledwie ułamek, jednakże to wystarcza, by skutecznie wyróżniać się z tłumu. Drugą zaś rzeczą nadającą mu oryginalności, a zarówno napawającą co poniektórych swego rodzaju niepokojem, są rogi. Nie... osobnik ten nie jest spokrewniony ze smokiem, a już z całą pewnością nie z krową! Przez wzgląd na wymienione powyżej cechy, pokaźnych rozmiarów posturę, a także sam sposób bycia, raczej marne szanse, iż pomylisz go z jakimkolwiek innym wilkiem należącym do owej watahy.
Hierarchia: Epsilion
Profesja: Patrol graniczny
Żywioł: Koszmar
Moce:
~ Twór — jako, iż basior w pełni kontroluje swój dość specyficzny żywioł, posiada umiejętność tworzenia przedmiotów, które niekiedy w skuteczny sposób przyczyniają się do jego wygranej. Nie świadczy to jednak, że owa moc służy Remowi tylko i wyłącznie do walki... Jest bowiem ona na tyle intrygująca, iż czerwonooki basior niejednokrotnie zabawiał się nią dla zabicia czasu, tworząc z gęstego, czarnego dymu rozmaite kształty.
~ Koszmar — prawowity władca koszmarów. Bez większego problemu może wtargnąć do cudzej wyobraźni, tym samym przejmując kontrolę nad snami swej "ofiary". Poprzez przyłożenie do czoła prawej łapy i wybełkotania pod nosem paru istotnych słów, posiada także zdolność usypiania, aczkolwiek rzadko kończy się ona pomyślnie... W najgorszym wypadku delikwent może dostać mdłości, zawrotów głowy, bądź niepokojąco wysokiej gorączki. Dana moc umożliwia mu także dostrzeżenie i zmaterializowanie lęków przeciwnika, które w zależności od "widzimisię" basiora, albo uśmiercają ofiarę na miejscu, albo prześladują do momentu, aż ta uda się na spoczynek, by z zimną krwią zadusić ją we śnie.
~ Strażnik Snów — moc na swój sposób potężna, jednakże przez wzgląd na wyraźną niechęć basiora do pomocy innym, niemalże praktycznie wcale przez niego nieużywana. Remo już od dłuższego czasu posiada zdolność do wywoływania koszmarów, lecz jak do tej pory nieszczególnie obchodziło go czy da się ową czynność cofnąć... Moc ta umożliwia zarówno ich unicestwianie, jak i przemianę na coś znacznie przyjemniejszego dla delikwenta. No ale cóż... Jeśli nie jesteś z nim w szczególnie dobrych relacjach, czerwonooki z całą pewnością nie zrobi tego za darmo.
~ Zapora — gdy chłopak miał zaledwie dwanaście lat w jego umyśle powstała swego rodzaju zapora, uniemożliwiająca innym szperanie w jego prywatnych sprawach, a także wydobywanie siłą woli cennych jak dla siebie informacji. Choć sam Remo nie jest tego świadomy, każda z istot próbująca tego dokonać, zostawała w pewien sposób naznaczona, za sprawą czego dzieliła fizyczny ból basiora.
Umiejętności: Gdyby się nad tym szczególnie zastanowić, do jego mocnych stron przede wszystkim należą siła i wytrzymałość. Bez nich, biorąc pod uwagę fakt, iż przyciąga kłopoty niczym magnes, zapewne od dłuższego czasu wąchałby kwiatki od spodu... Szybkość, czy zwinność również nie są u niego na najniższym poziomie, jednak przez wzgląd na dość potężną posturę, w przeciwieństwie do co poniektórych rówieśników, nie zmieści się we wszystkich zakamarkach, co niekiedy ostro daje mu się we znaki.
Historia: Z satysfakcją obserwujesz, jak kieliszek na powrót się napełnia i wędruje ku rozchylonym wargom niebieskookiego w celu opróżnienia zawartości. Nie jesteś w stanie określić, jak długo przesiaduje w Twym towarzystwie, sącząc podarowany mu przez Ciebie trunek. Po dwóch godzinach stopniowo zacząłeś tracić rachubę czasu, jednakże bacznie śledziłeś poziom płynu w butelce. Ubytek z dziesięciu centymetrów stopniowo wzrósł do piętnastu, więc mężczyzna najwidoczniej uznał, iż resztę wypadałoby po prostu wykończyć. Parę razy nawet próbował Cię nakłonić do napicia się razem z nim, jednak Ty za każdym razem grzecznie mu odmawiałeś. W końcu nie taki jest cel Twej wizyty. Kolejne dolewki znikają w gardle mężczyzny, który zdaje się zupełnie zapominać, iż nie jest sam w pomieszczeniu. Widząc, jak chętnie sięga po alkohol, dochodzisz do wniosku, że udało Ci się wybrać idealny moment na wcielenie swego planu w życie. Jasnowłosego bez wątpienia coś trapi. Nieznacznie unosząc kąciki ust, przyglądasz się następnym poczynaniom swego wyraźnie już wstawionego towarzysza. Z roztargnieniem odgarniając włosy, nerwowo odstawia szkło na blat ledwo trzymającego się stołu, by po chwili chwycić w dłoń butelkę. Wygodnie osuwając się na spękanej kanapie, kieruje ku Tobie przyćmione spojrzenie swych cyjanowych oczu, jakoby upewniając się, czy aby na pewno nie masz nic przeciwko. Widząc to, uśmiechasz się jedynie łagodnie, na co mężczyzna mrucząc coś gniewnie pod nosem przechyla gwint do ust...
Gratulacje! Udało Ci się go odurzyć! Teraz masz okazję, by... Nie, nie będziesz się z nim pieprzyć, zboczeńcu! Jako jeden z nielicznych wysłuchasz jego historii.
*~*~*
Urodzony 9 lipca 1992 roku w Mediolanie, we Włoszech jako nieślubne dziecko tamtejszej wiolonczelistki Adele Ester Ferro oraz amerykańskiego biznesmena — James'a Aaron'a Roosevelt'a, po którym dostał on drugie imię. Potomek. Według zdania zdecydowanej większości obcujących z nimi obywateli była to ostatnia deska ratunku dla ich związku, uczucia, które na nowo miało odżyć między kochankami. Ii... Było w tym, choć ziarno prawdy. Para na powrót zacieśniła wiążące ich relacje, jednakże nie trwało to szczególnie długo. Mimo iż kobieta była uradowana z możliwości wychowywania dziecka, jej partner niestety nie podzielał jej optymizmu. Twierdził, że porzucenie pracy jak też uczyniła jego wybranka, było nie tyle co nierozważne, lecz spokojnie zasługujące na miano szaleństwa. Sam nie mógł sobie pozwolić na pójście w jej ślady. Zbyt daleko zaszedł, by teraz z tego wszystkiego zrezygnować i to tylko na rzecz opieki nad dzieckiem. Odejście z pracy i przeprowadzka do Włoch była pomysłem absurdalnym. Doszło wtenczas do licznych sporów między kochankami. Kobieta za wszelką cenę chciała zatrzymać partnera przy sobie... Stworzyć przykładową idealną rodzinę. Bezskutecznie. Oczywiście nie wszystkie jej prośby poszły na marne. Udało jej się bowiem namówić mężczyznę na zaręczyny, jednakże nigdy nie zostali połączeni wiecznym węzłem małżeńskim. Ostatecznie ojciec chłopaka nie dał za wygraną... Nie zamierzał zostawać, aczkolwiek wiedziony odżywającym w nim uczuciem do młodej artystki, zapragnął przekonać ją do przeprowadzki. Do jego rodzinnego miasta w Wielkiej Brytanii. W końcu dlaczegóż miałby zaprzepaszczać swą szansę na zrobienie kariery, kiedy może zabrać ukochaną oraz kilkumiesięcznego syna wraz ze sobą? Jego pragnienie zostało jednak szybko rozwiane. Kobieta, mimo że podzielała jego uczucia ani myślała opuszczać Mediolanu, co z kolei doprowadziłoby do rozłąki z jej bliskimi. Przedłożyła rodziców ponad narzeczonego oraz była szczerze przekonana, iż syn powinien wychowywać się w miejscu swych narodzin. I tak też miało nastąpić. James samotnie powrócił do Zjednoczonego Królestwa, wybijając się na sam szczyt ze swą korporacją. "Roos Industries" zapewniło mu dogodne życie oraz ogromne dochody, których część co miesiąc przelewał na konto narzeczonej. Spotkania z nią jednakże ograniczył do minimum, przez co przez pierwsze lata swego życia młody Raffaele nie zaznał ojcowskiej miłości. Jego wizyty jednak znacznie zwiększyły swą liczebność, gdy dwa lata po narodzinach chłopaka, na świat przyszła długo wyczekiwana córeczka — Beatrice. Od tej pory młody Remo mieszkał wraz z matką, dziadkami i młodszą siostrą w prastarej rezydencji rodziny Ferro, gdzie był rozpieszczany i od maleńkiego kształcony na człowieka renesansu. W odpowiednim do tego wieku nie poszedł jednakże do szkoły. Opiekunowie załatwili rodzeństwu nauczanie domowe, sprowadzając wielu ceniących się specjalistów. Szczególnie duży nacisk kładziono na jego znajomość języków, dzięki czemu w wyjątkowo młodym wieku opanował podstawy łaciny, języka włoskiego oraz angielskiego. Oczywiście drugi z języków był zdecydowanie na wyższym poziomie od dwóch pozostałych. W końcu chłopak biegle posługiwał się nim na co dzień. Wraz z wiekiem wymagano od niego coraz to nowszych umiejętności i zachowań, co skutecznie ograniczało swobodę dziesięciolatka. W wieku jedenastu lat chłopak począł przejawiać przebłyski zazdrości o własną siostrę.
Przestała cieszyć go możliwość otrzymywania wszystkiego, czego zapragnął, aczkolwiek lata spędzone w takich, a nie innych warunkach, dość prędko zasiały w nim ziarnko materializmu. Wtenczas jednakże nie było to istotne. Czuł się niezwykle dotknięty, za sprawą braku tak dobrych relacji z ojcem, jakie to utrzymywała jego młodsza siostra. Podporządkowując się obojgu z rodziców, dyskretnie liczył, iż w ten oto sposób zyska jego zainteresowanie. Co niestety okazało się złudną nadzieją. Ojciec, mimo iż nie przyjeżdżał z wizytą szczególnie często i tak większość swej uwagi poświęcał narzeczonej oraz wiecznie uśmiechniętej Beatrice. Z braku autorytetu, chłopak został zmuszony sam go sobie stworzyć. Toteż niechybnie zaczęły się z nim problemy. Już jako trzynastolatek wyraźnie dawał bliskim do wiwatu, a kolejne lata jedynie pogłębiały jego zachowania. Począł siarczyście przechodzić okres buntu, którego nie była w stanie stłumić żadna osoba z jego codziennego otoczenia. Młody Ferro był bowiem święcie przekonany, iż skoro sam ma być dla siebie wzorem, nikt nie ma prawa decydować o jego losie. Posuwając się do coraz to bardziej karygodnych czynów, zyskał w końcu uwagę zapracowanego ojca. Jako jedyna osoba będąca w stanie go bez skrupułów skarcić, nabrał szacunku w oczach młodzieńca. Acz nie na długo. Wraz z kolejnymi wybrykami niebieskookiego, kary mężczyzny stawały się surowsze, niekiedy wychodząc poza granice prawa. Co oczywiście nie było wychwalane przez pozostałych członków rodziny chłopaka. Na informację o śmierci biznesmena, Raffe poczuł niezwykły przypływ satysfakcji i w przeciwieństwie do całej reszty bliskich zmarłego, nie odczuwał żadnej straty. W wieku szesnastu lat obrał sobie za cel obronę własnej siostry. Jak na starszego brata przystało, począł poczuwać się za nią odpowiedzialny, dzięki czemu bardziej się ze sobą zżyli. Beatrice stała się najważniejszą osobą w jego marnym jak dotychczas życiu. Był niemal pewny, iż w razie konieczności wskoczyłby za nią w ogień. Czego niestety nie była w stanie pojąć ich roztrzęsiona po śmierci ukochanego matka. Zdaniem Adele jej szesnastoletni syn miał kategorycznie zły wpływ na młodszą córkę. Ograniczenie ich kontaktów było rzekomo najlepszym z możliwych rozwiązań. Dlatego też niebawem postanowiła skonsultować się ze swoim starszym bratem, a zarazem byłym wojskowym — Federico. Mężczyzna miał się zaopiekować Raffaelem na czas wakacji, jednocześnie wpajając mu podstawy dyscypliny. I trzeba przyznać, że doprawdy się w to zaangażował... Już pierwszego dnia młodzieńcowi zostały przedstawione żelazne zasady, jakie obowiązują w posiadłości jego wuja. A wszelkie próby niesubordynacji były niemal krwawo tępione. Co dziwniejsze niebioskookiemu niezwykle podpasowały warunki tam panujące i nie miał matce za złe rozdzielenia go z Beatrice. Z każdym dniem coraz bardziej upewniał się w swym przekonaniu, iż nie jest dla mężczyzny zwyczajnym siostrzeńcem, nastolatkiem, który przyjeżdża w odwiedziny do swojego wuja w celu poznania się i miłego spędzenia czasu. Był rekrutem, maszyną oczekującą tylko na kolejne zaprogramowania, poszerzające jej zasób umiejętności. I cholernie go to nakręcało. Co dzień mężczyzna fundował mu coraz to nowsze dawki wrażeń, starając się wyciągnąć z chłopaka jak najwięcej. Stworzyć z niego człowieka przyszłości, co... Nie ukrywajmy, z całą pewnością by się mu udało, gdyby nie pewna niedogodność. Nieco ponad czterdziestoletni Włoch przed paru laty wpakował się w nieodpowiednie towarzystwo, z którym utrzymywał stosunkowe kontakty do czasu przyjęcia pod swą opiekę młodego Raffaelego. W dniu wparowania frakcji na teren jednej z licznych posiadłości rodziny Ferro, emerytowany podpułkownik miał niechybnie stracić życie. Gdyby nie interwencja młodzieńca oraz zaproponowanie swego rodzaju układu, policja zapewne nie miałaby co po nich zbierać. Cudem uniknąwszy śmierci, niebieskooki wraz ze swym starszym opiekunem zostali zagarnięci przez ugrupowanie do miejsca, które porywacze zwykli nazywać "domem". A trzeba szczerze przyznać, iż znajdujący się na pustkowiu pokaźnych rozmiarów budynek prędzej przypominał więzienie niż współczesną kawalerkę. Nie potrzeba było wiele czasu, by młodzieniec kierowany pragnieniem ochrony wbrew pozorom bliskiego mu mężczyzny został zwerbowany jako nowy członek tej jakże szemranej organizacji. Zgodnie z obietnicą jego nowych towarzyszy broni, były podpułkownik został wypuszczony, a następnie bez wiedzy siedemnastolatka rozstrzelany i wrzucony do pobliskiej rzeki. W niebieskookim natomiast wykryli ogromny potencjał, który szkoda byłoby zmarnować. Kontynuując jego kształcenie, podświadomie nastrajali go w odpowiednim dla siebie kierunku, jednocześnie wpajając mu swe święte przekonania. Młody Ferro bierny na nowe postrzeganie rzeczywistości, wyjątkowo szybko zboczył z dobrej ścieżki. Począł przejawiać niebezpieczne zdolności w działaniach nielegalnych. Otwieranie zamków, kradzieże, czy wszelkie oszustwa finansowe stały się dla niego chlebem powszednim, co niezwykle spodobało się jego nowym towarzyszom. Został wielokrotnie wykorzystany do pozyskiwania cennych informacji, dzięki umiejętności włamywania się do systemów zabezpieczeń, a także do zwiększania majętności organizacji. Młodzieniec dość szybko jednakże znudził się swym zajęciem. Powrócił jego upór, a arogancja i pewność siebie znacznie wzrosły, dzięki czemu niedługo po tym zaczął ubiegać się o władzę. Nie widział sensu w podporządkowywaniu się osobą, od których, jak sądził, jest o niebo lepszy. Swego pierwszego morderstwa dokonał jeszcze przed osiągnięciem pełnoletności, katując jednego z członków ugrupowania kijem bejsbolowym. W konsekwencji za rozkazem został zaciągnięty do podziemi budynku, gdzie padł ofiarą wielokrotnych uszczerbków na zdrowiu. W wieku osiemnastu lat wyrwał się z objęć nieodpowiedniego towarzystwa i bez jakiegokolwiek kontaktu z bliskimi wybrał się do Wielkiej Brytanii. Zamieszkał w posiadłości odziedziczonej po swym ojcu oraz przejął dowodzenie nad jego firmą, dotychczas zarządzaną przez wuja od strony James'a. Niecałe dwa miesiące później padł ofiarą pierwszego ataku amnezji, po którym to nie pamiętał nawet własnego imienia. Zdany wyłącznie na siebie do swych dziewiętnastych urodzin zdołał się dowiedzieć wystarczającej ilości rzeczy na swój temat, by móc normalnie funkcjonować. "Roos Industries" podupadło, jednakże fundusze na koncie niebieskookiego były na tyle ogromne, iż gdyby tylko zechciał to i następne pokolenia mogłyby pławić się w równych luksusach. Pieniądze zapewniły mu wpływowość, a także dostatecznie go zniszczyły. Stał się aroganckim dupkiem nieszanującym bliźnich i będącym w świętym przekonaniu, iż potęga dolara nie zna żadnych granic. Co oczywiście prędko doprowadziło do jego zguby. Młody Ferro, hańbiąc swe nazwisko, wszedł w liczne konflikty z prawem, niejednokrotnie spędzając noce na komisariacie, a od postępków skutkujących ostatecznym pozbawieniem wolności odwiodła go pewna urokliwa niewiasta. Niebieskooka brunetka szybko pozyskała jego zainteresowanie, a z czasem także i bezgraniczne zaufanie. Ich relacje jednak niedługo utrzymały się na poziomie typowo przyjacielskim. Wytrwałość, pewność siebie oraz wielkie ambicje szybko zawróciły mężczyźnie w głowie, oraz zapoczątkowały zupełnie nieznane mu dotąd pragnienie... Pozyskanie uczucia niebieskookiej. I bynajmniej nie zależało mu na krótkotrwałym związku, opierającym się głównie na nocnych igraszkach, jak to przeważnie miał w zwyczaju. Jego nędzne jak dotąd życie nabrało nowych, intensywnych barw i to za sprawą jednej, tak niepozornej kobiety. Nic więc dziwnego, że szybko zapragnął spędzić z nią resztę swoich dni. Co niezwłocznie począł wdrażać w życie. Po niespełna pół roku znajomości postanowił się jej oświadczyć, a następne siedem miesięcy później na świat przyszła urokliwa blondynka o cyjanowych oczach; Cloe. Mimo jego szczerej niechęci do dzieci, dziewczynka znalazła miejsce w sercu dwudziestolatka, zagarniając dla siebie niemal cała jego powierzchnię. Była jego małym promyczkiem... Zresztą, wciąż nim jest. Wraz z Avą, tak jak swego czasu jego matka, chciał stworzyć rodzinę idealną. Przyjemną atmosferę, w której dziewczynka mogłaby się rozwijać i kształcić swoje pasje. Dzieciństwo, którego sam nie mógł zaznać... I wszystko zmierzało w odpowiednim ku temu kierunku. Niestety do czasu... Parę miesięcy po trzecich urodzinach Cloe, matka dziewczynki zachorowała na nikomu jak dotąd nieznaną chorobę, która w przeciągu następnych kilku tygodni miała ostatecznie wyniszczyć jej organizm. Skok temperatury, zimne poty, dreszcze, a także skłonności do wymiotowania własną krwią wystarczająco miały przypieczętować los brunetki. Specjaliści równie szybko spisali ją na straty, co zapędziło mężczyznę w żelazne objęcia rozpaczy.
Próbował wszelkich starań, aby pomóc ukochanej. Bezskutecznie. Młoda matka po dwóch miesiącach przegrała zaciętą walkę z chorobą, pogrążając swych bliskich w głębokiej żałobie. Raffaele nie mógł się pogodzić z przedwczesną śmiercią narzeczonej. W dniu pogrzebu zupełnie utracił wiarę... Miał za złe Ojcu, iż tak okrutnie go ukarał. Szybko też zapragnął pokrzyżować jego plany wobec swej osoby, na powrót sprowadzając ukochaną wśród żywych. Nie wyciągnąwszy żadnych wniosków z przeczytanych jak dotąd ksiąg, począł zmierzać niepokojąco dużymi krokami ku czarnej magii. Wskrzeszenie narzeczonej stało się jego obsesją, za sprawą której na powrót dopuszczał się haniebnych czynów. Zanadto poszerzył swe kontakty, nawiązując znajomości z ludźmi, którzy drastycznie mogli odmienić jego życie. Tak też się stało. Zaledwie cztery miesiące po pogrzebie zasięgnął pomocy u napotkanej przez siebie starszej kobiety podającej się za... specjalistkę. Staruszka obiecała, iż za drobną przysługę przywróci jego życie do normy. Uczyni je takim, jakim miało być od samego początku... Oczywistym wręcz było, że zdeterminowany Ferro przystanie na jej propozycję. Wystarczyło jedno pstryknięcie pomarszczonych palców, aby dotychczasowa rzeczywistość zniknęła bezpowrotnie, otwierając zarówno przed nim, jak i małą Cloe wrota do zupełnie nowego świata. Tamtejszego dnia mężczyzna po raz pierwszy od wielu lat pożałował swoich czynów. Wraz z córką został skazany na wieczną tułaczkę na czterech łapach, uwięziony w wilczym ciele pośród bezkresnych terenów nieznanej mu mitycznej krainy.
Rodzina:
~ James Aaron Roosevelt † - biologiczny ojciec Raffaelego. Wymagający, zawzięty i jakże wpływowy milioner w średnim wieku, będący założycielem korporacji "Roos Industries". Szczytowej klasy pracoholik... To zapewne dlatego w tak zaskakującym tempie odniósł sukces, a także zaniedbał swe relacje z partnerką i dwójką nieślubnych dzieci. No ale cóż... Nie można mieć wszystkiego. Jego kontakty z Raffe nigdy nie należały do najlepszych, przez co chłopak nie darzył go szczególną sympatią. Nałogowy palacz. Zmarł na raka płuc w wieku czterdziestu trzech lat, niecałe dwa tygodnie przed szesnastymi urodzinami syna. 

~ Adele Ester Ferro † - biologiczna matka Raffaelego. Ambitna i niezwykle utalentowana kobieta włoskiego pochodzenia, będąca z zawodu wiolonczelistką. Troskliwa i nad wyraz opiekuńcza. Po urodzeniu syna zrezygnowała z gry na rzecz zacieśniania więzi, a przede wszystkim wychowywania swego drogiego potomka. Biorąc pod uwagę jej relacje z bliskimi, można by ją określić wręcz idealną córką, żoną i matką. Dwa lata po narodzinach młodego Ferro, na świat przyszła długo wyczekiwana córeczka; drugie oczko w głowie Adele. Tak też, jak na idealną matkę przystało, wychowywała swe dzieci, jak najlepiej mogła, z oczywistym wręcz pragnieniem, by te w przyszłości osiągnęły coś wielkiego, spełniając przy tym najskrytsze marzenia... Co jednak nie oznacza, iż wszystko potoczyło się tak, jak planowała. Po śmierci ukochanego przez dłuższy okres czasu była zdruzgotana, coraz ciężej radziła sobie z dziećmi; skrytą i zamkniętą w sobie Beatrice oraz aroganckim, buntującym się szesnastoletnim Raffaelem. Niedługo po tym zdecydowała się na czas wakacji oddać go w ręce starszego brata, który miał nieco ostudzić ognisty temperament chłopaka... O dziwo młodzieniec nie miał jej tego szczególnie za złe. Po jego tajemniczym, nagłym zniknięciu i poszukiwaniach nieprzynoszących żadnego skutku popadła w załamanie nerwowe, a z obawy, iż straci również córkę, nie odstępowała jej niemal na krok. Zmarła jakiś czas po tym w niewyjaśnionych okolicznościach.

~ Federico Antonio Ferro † - wuj od strony matki. Nadzwyczaj ponury osobnik, za czasu swej młodości specjalizujący się w wielu wymagających profesjach. To właśnie pod jego okiem młody Remo nauczył się paru imponujących umiejętności, jak opanowanie podstaw szermierki oraz gry na gitarze, fortepianie, a także skrzypcach. Z każdym dniem pobytu młodzieńca w jego skromnych progach, stawał się coraz surowszy, z nadzieją, iż ten w przyszłości stanie się porządnym i utalentowanym człowiekiem, dumnie obnoszącym się wpojonymi zasadami kultury. Jak widać... Chyba nie wszystko poszło po jego myśli. Zginął poprzez rozstrzelanie przez członków organizacji, do której wstąpił niebieskooki.

~ Ava Woods † — narzeczona oraz matka jego już czteroletniej córki. Niegdyś uprzejma, wytrwała i pewna swego dziewczyna o wielkich ambicjach. Przepełniona niezwykłą gracją, jak i otoczona niewidoczną aurą, ściągającą do niej wielu wspaniałych ludzi... A także młodego Ferro. Niebieskooka brunetka o nad wyraz urokliwym uśmiechu. To właśnie on, nie licząc intrygującego sposobu bycia, podbił jego serce...Sprawiła, iż jego życie zmieniło się na lepsze, ponownie nabrało wielu barw. Zachorowała i zmarła niedługo po trzecich urodzinach Cloe.

~ Cloe Ferro — czteroletnia córka Raffaelego. Miła, nieśmiała i niezwykle zamknięta w sobie istotka, przez co ciężko jest jej zawierać nowe znajomości. Zwykle trzyma się na uboczu lub ewentualnie niemalże chowa za plecami swego ojca. Całkowite przeciwieństwo Remego... Zarówno z wyglądu, jak i z charakteru. Często bywa pogrążona w myślach, więc niekiedy zwrócenie jej uwagi graniczy niemal z cudem. Niezwykle wrażliwa, przez co zdarza się jej płakać nawet z powodu drobnostek. Tak jak i jej ojciec, brzydzi się kłamstwem, więc można mieć pewność, iż zawsze mówi prawdę. Kocha wszystko, co małe, puchate i urocze. Nie rzadko miewa huśtawki nastrojów. W mgnieniu oka gniew, czy płacz może przemienić się w serdeczny uśmiech, a zaraz po tym w tak zwaną "głupawkę", podczas której waderka jest zdolna do niemal wszystkiego. Posiada nadmiar energii, której zwykle nie miała na czym wyładować. Niezwykle skora do pomocy. Nadzwyczaj łatwo jest ją urazić, a jako że należy do istot pamiętliwych, nie odezwie się choćby na słowo, dopóty winny nie przełamie swej dumy i jej nie przeprosi. Najcenniejszy i najpiękniejszy skarb basiora.
Zauroczenie: Usilnie stara się udowodnić, iż jego jedyną miłością pozostaje on sam... Może to dlatego, iż poniekąd boi się ponownie zakochać?
Partner/ Partnerka: Wciąż dogłębnie cierpi z powodu straty. Nie wyobraża sobie związku z jakąkolwiek inną przedstawicielką płci pięknej... Co jednak nie oznacza, iż żałoba wymusiła na nim zmianę orientacji.
Potomstwo: Wspominałam już, że Remo nienawidzi szczeniąt? To może wspomnę raz jeszcze... | Cloe
Patron: Tataki
Talizman: Nigdy nie przywiązywał on szczególnej wagi do przedmiotów, albowiem uważał, iż są one wyjątkowo nietrwałe... Podatne na uszkodzenia mechaniczne oraz niezdarność ich posiadaczy, za sprawą czego niejednokrotnie lądowały w najskrytszych zakamarkach wszelkich pomieszczeń. Po śmierci Avy nastawienie to jednak prędko się zmieniło... Nie rozstaje się on z jej srebrnym zaręczynowym pierścionkiem, przewieszonym na drobnym łańcuszku.
Próbka głosu: Stria - Medical Art
Towarzysz: Urokliwy natręt nieodstępujący go nawet na krok...? Cloe się nie liczy?
Cel: Za młodu miewał wiele pragnień, których ku swemu dogłębnemu rozczarowaniu nigdy nie zrealizował. Aktualnie jego jedynym realnym celem jest wychowanie Cloe. Pragnie przekazać jej swą wiedzę o świecie, sprawić by prowadziła dogodne życie... Wciąż nie zrezygnował również z poszukiwań sposobu na wskrzeszenie swej ukochanej.
Dodatkowe informacje:
~ Jako człowiek choruje na hemofilię. Częste występowanie krwotoków z nosa, podatność na siniaki, obfita utrata krwi nawet przy drobnych zranieniach oraz znacznie wolniejsze ich gojenie. Zmuszony przyjmować czynnik krzepnięcia krwi — w przeciwnym razie jego stan zdrowia krytycznie się pogarsza.
~ Zważywszy na problemy zdrowotne, przebywanie w ludzkiej formie na terenie danej krainy stało się nad wyraz ryzykowne, za sprawą czego umiejętność ta poczęła stopniowo zanikać, skazując go na przemieszczanie się wyłącznie pod wilczą postacią. Nie zmienia to jednak faktu, iż nie zważywszy na okoliczności co najmniej raz dziennie, na niespełna godzinę zmienia on swą formę, aby całkowicie nie zatracić swego człowieczeństwa...
~ Często nosi Cloe na swym grzbiecie, aby waderka szczególnie się nie przemęczała.
~ Pała niezwykłą odrazą do kotów. Z wzajemnością.
~ Jako iż w przeszłości złamał kilka żeber, obecnie jest niezwykle podatny na dalsze uszkodzenia klatki piersiowej, co niekiedy skutecznie go ogranicza.
~ Dzień po śmierci narzeczonej, Remo zaczął miewać swego rodzaju napady, podczas których ogarniała go niepohamowana żądza mordu... Zdarza się także, iż basior kaszle, bądź płacze krwią, jakoby coś korzystając z chwili jego podłamania po bolesnej stracie, postanowiło osiedlić się w jego ciele, powoli wyniszczając je od środka.
Przedmioty: ---
Statystyki:
Siła: 13 ; Zwinność: 2 ; Siła magiczna: 6 ; Wytrzymałość: 9 ; Szybkość: 2 ; Inteligencja: 18 ;
ZK (Złote Krążki): ---
Pochwały: ---
Ostrzeżenia: ---
Poziom: 0
Właściciel: ..K..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT