poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Od Karo cd Lelou

— Oczywiście, że jestem! — burknęłam, prawie, że oburzona. Złość jednak minęła w kilka chwil, gdy pewna myśl do mnie dotarła. Mogłam więcej tego nie usłyszeć. Gdyby tej staruszce się nie udało, rodzina Lelou i mój tata znaleźliby nas tutaj martwych, o ile sami by to przeżyli! Kto wie, jak potężna może być teraz Kyria? Moje życie jako tako niewiele dla mnie znaczyło, jednak poczułam się źle, gniewając w tym momencie na przyjaciela. Zalał mnie nagły, dość ciężki wstyd, który jednak stłumiłam. — Dziękuję, że pytasz, w każdym razie — dodałam cicho, następne słowa wypowiedziałam jednak o wiele trzeźweiej i głośniej. — A tobie nic nie będzie? — Zabawnie było widzieć zdziwienie na pyszczku wilka, zapewne wywołane użyciem słowa “ dziękuję”. Uśmiechnęłam się wbrew woli. Odnotiwałam, że w towarzystwie przyjaciela często mi się to zdarza. To nie dobrze.
~ Cyniczka — prychnęła Molly.
— Jestem obolały, ale to tylko tyle — zapewnił. — Skoro tak mówisz.. Ruszajmy za twoim instynktem perfekcyjnej niani — wyprostowałam się.
— Tędy, zatem. — Basior zignorował moją uwagę i pokierował nas w kierunku jeziora Shinzen. Kiedy szliśmy, myślałam nad strategią.
— Lelou, sądzę, że powinniśmy powiadomić wszystkich, ale w walkę nie angażować więcej, niż dziesięciu wilków. Kilku saperów i magów, trochę więcej wojowników i oczywiście ja.. Jakiegoś medyka. — Nie za bardzo uśmiechało mi się, aby tym “jakimś medykiem” został mój tata. Jak na razie, tylko nasza dwójka pozostała z rodziny. — Należy zachować czujność. Kto wie, co ta wariatka kombinuje. Daleko stąd do Nami?
— Kilkadziesiąt metrów. Jest w Shinrin, całkiem bezpieczna, dzięki bogom. Zapewne wykłada młodym historię. — Pysk basiora rozjaśnił uśmiech. — Zawsze miała łapę do szczeniąt. — Lelou dreptał, dość szybkim, jak na jego stan krokiem. Wiosenna pogoda nie zdawała się zapowiadać czegokolwiek przykrego. Rośliny kwitły, na powrót odżywając, jakby ktoś potrząsnął nimi, mówiąc “Rusz się, przebrzydły leniu!”. Zas ptaki.. Ćwierkały radośnie, nodząc w dziubkach materiały na gniazda, lub zmielony pokarm dla młodych. Motyle żywiołowo uciekały z każdego miejsca, do którego tylko zbliżyło się najmniejsze zwierze. Świat po prostu wracał do życia, a przynajmniej na zewnątrz. Jeśki o mnie chodzi, napinały się we mnie eszystkie mięśnie. Czułam, że zagrożenie może nadejść z każdej strony. Że coś może zaatakować Lelou, lub że nagle usłyszymy krok kogoś bliskiego. Chyba się ba.. Bałam?
~ Tak, Karo, to uczucie nazywa się “Strach”. Mogłabyś przestać zawsze udawać, że Cię nie dotyczy? — Westchnęłam cichutko, słysząc Molly.
~ Wcale się nie boję.. — zaprzeczyłam, starając się nadać mojemu wyimaginowanemu głosowi.
— To przydatna umiejętność — powiedziałam, chcąc urwać rozmowę z tulpą — mnie szczeniaki zawsze się bały. — Zaśmiałam się.
— Tak? Dlaczego? — Nie byłam pewna, czy basior naprawdę się zdziwił, czy po prostu chciał być miły.. Z drugiej strony, nie zauważyłam u niego, aby na siłe próbował zachować się uprzejmie. Fakt faktem, darzył wadery opieką, pozostawał jednak szczery. Poczułam lekki dreszcz. Wiedziałam, że darzył opieką Nanami i m-mnie, ale nie myślałam nigdy, czy zachowywał się także również wobec innych przedstawicielek płci pięknej. Zapewne tak. O ile Nanami była kimś wyjątkowym, bowiem jego siostrą, ja byłam po prostu.. Mną. Nie widziałam powodów, aby traktować mnie specjalnie.
— Naprawdę nie wiem, co je zraża. Czy to te wielkie, świecące oczy, czy fakt, że kiedyś powiedziałam kilku, że jak będą tak hałasować wepchnę im ogonki do ust — odparłam sarkastycznie, uśmiechając się.
— Nie zabrzmiało to zbyt humanitarnie, co nie? — Lelou uśmiechnął się wesoło.
— Gadasz głupoty — zaśmiałam się, lekko pochylając na bok. Mimo stresu, czułam się swobodnie wraz z basiorem. Stwarzał dziwną otoczkę bezpieczeństwa, która sprawiała, że byłam w stanie na moment nie myśleć o sytuacji. Miałam nadzieję, że Lelou myślał podobnie. W oddali rysowały się już sylwetki szczeniąt. Wśród nich rozpoznałam odrobinę większą, brązową. Z daleka już wiedziałam, że to Nanami.
Byliśmy już całkiem blisko, kiedy zapytałam cicho Lelou.
— Może tutaj poczekam? Wiesz, nie chciałabym nikogo przestraszyć.
<Lelou? ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT