sobota, 22 kwietnia 2017

Od Lelou do Karo

Sapnąłem głucho, usiłując podnieść się z ziemi. Moje kończyny drżały, jakby tańcząc do niesłyszanej dla nikogo oprócz nich, szaleńczo wibrującej muzyki. Ledwo utrzymywały ciężar mojego ciała - zapewne wyglądałem na nich jak szczenię, które dopiero co poznaje sztukę sprawnego chodzenia.
- Lelou? Żyjesz?- usłyszałem cichutki, rozedrgany głos Karo. Raptownie odwróciłem łeb w jej stronę, uważnym wzrokiem lustrując ciało wadery w poszukiwaniu jakichś widocznych, ciężkich obrażeń, jednak oprócz sierści przyprószonej szarym pyłem, nie dostrzegłem żadnej krwi albo coś. Odetchnąłem z ulgą.
- Tak- potwierdziłem, próbując pozbyć się z głosu śladów wskazujących na to, jak wielki strach odczuwałem. Próbowałem przypomnieć sobie, jak należało się śmiać, by nieco uspokoić wilczycę, ale nijak nie mogłem sobie przypomnieć, jak należy się do tego zabrać. Sytuacja, w której się znaleźliśmy, była patowa, nie mieliśmy żadnych informacji o tym, gdzie mogła być Kyria. To nie był czas na żarty.- A jak z tobą? Żyjesz?
Moje pytanie, jak sobie uświadomiłem po sekundzie, miało dość abstrakcyjny wydźwięk. Do tego stopnia, że na zmęczonym pyszczku Karo zadrgał cień słabego, może nieco wymuszonego uśmiechu.
- Tak. Twarde lądowanie, ale dam radę chodzić. Musimy znaleźć tę...- zmarszczyła delikatnie sierść w okolicach noska, jakby szukając imienia- właśnie, Kyrię, zanim zaatakuje watahę.
- Skoro o naszej staruszce mowa- bacznie rozejrzałem się po okolicy, szukając jakichkolwiek śladów porcelanowej kobiety- to gdzie ją w ogóle wcięło?
- Nie wiem- przyznała.- I to mi się nie podoba. Pokonała nas z kretesem, ale dlaczego nie dobiła?
Lekko dźgnąłem wilczycę w bok nosem.
- Bo twarde z nas sztuki i się nie spodziewała, że po takim łupnięciu ogonem kiwniemy. Teraz to my ją zaskoczymy. Musimy powiadomić watahę, że się tu kręci. Niech lepiej wszyscy mają się na baczności, dopóki jej nie znajdziemy.
- Powiadomimy Ashitę i Zuko?- zapytała.
- Tak, pewnie trzeba będzie. Ale najpierw chcę znaleźć Nami. Kto wie, gdzie się teraz może błąkać, a nie chcę, by się przypadkiem natknęła na tę staruchę, jeszcze zrobi jej krzywdę.
Oczekiwałem, że Karo wytknie mi, że moje zachowanie jest irracjonalne i powinniśmy najpierw zadbać o poinformowanie o nadchodzącym niebezpieczeństwie Alfę, ale ta zdawała się rozumieć, jak ważne jest dla mnie bezpieczeństwo siostry. Zrozumiała też, że za nic w świecie nie zgodzę się na to, by się ode mnie oddaliła. A jeśli wpadnie na taki pomysł, już ja kochanej pani kamikadze wybiję z łebka ten plan.
- Zaraz pobiegniemy też do twojego taty- powiedziałem.- Wszyscy będą bezpieczni. Pokonamy Kyrię drugi raz i tym razem zabijemy jak należy. Ostatnio daliśmy jej popalić we dwójkę. Kiedy rzucimy przeciwko tej jędzy siłę całej watahy, raz na zawsze zmieciemy ją z powierzchni ziemi!
- Lelou, nie mieszajmy lepiej do tego wszystkich- poprosiła po chwili.- Sam widziałeś, do czego jest zdolna, a walka z jedną osobą taką gromadą nie jest właściwym rozwiązaniem. Coś wymyślimy.
Spojrzałem ponownie na wilczycę, skupiając większość uwagi na jej dopiero co wyleczonej łapie. Czy przez upadek nie nadwyrężyła jej aby? Z niepokojem przegryzłem wargę, czując metaliczny smak krwi. Być może i ją trzeba będzie ukryć na czas starcia, nie chciałem, by coś się jej jeszcze stało, chociaż wiedziałem doskonale, jak zareaguje, gdy spróbuję jej to powiedzieć wprost. Trzeba coś wymyślić.
Teraz jednak wytężyłem umysł na szukaniu obecności siostry. Z czego jak z czego, ale z tej umiejętności byłem naprawdę dumny, przydawała mi się jak mało co. Tym razem, wyczułem obecność Nami gdzieś w okolicach Shinrin. Zapewne wykładała szczeniętom historię.
- Jesteś w stanie chodzić?- zapytałem.

< Karo? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT