piątek, 21 lipca 2017

Od Shady do Rakszy

Szłam dalej. O tym zdarzeniu z nieszczęsnym drzewem należy zapomnieć, to przeszłość. Czułam się dziwnie. Oberwałam kawałkiem gałęzi, a potem szyszką. Tak ogólnie, to trzeba zrobić nowy wianek. Stary się rozpadał. Nad rzeką była malutka łączka z kwiatkami. Gwałtownie zmieniłam kierunek. Po kilku minutach byłam na miejscu. Położyłam się blisko wody. Stary wianek wrzuciłam do wody. W mojej poprzedniej, rodzinnej watasze był taki zwyczaj. Podobno, trafiał on do osoby która kiedyś stanie się twoim przyjacielem. Wyrwałam kilka białych kwiatuszków i zaczęłam pleść. Po 30 minutach był gotowy. Włożyłam go na głowę. Nagle w krzakach coś trzasnęło. Przerażona cofnęłam się kilka kroków i... tak , wpadłam do rzeki. Zębami złapałam nowy wianek i próbowałam się skupić. Udało się. Jedno z pnączy wystrzeliło, oplatając mnie i wyciągając na brzeg.
- Dzięki- szepnęłam, dalej świadoma obecności drugiej osoby
Nie usłyszała mojego podziękowania dla pnącza. Ociekający wianek włożyłam na głowę. Trzeba było się dowiedzieć. W taki sposób którego nienawidziłam. Jeżeli to był wilk, to nic złego, a jeżeli demon... nie wolno mi tak myśleć, jestem optymistką. Myślami zapanowałam nad pnączami, które podpełzły by wyciągnąć kogoś z krzaków.

<Raksza? Spokonie, ja nie krzywdzę>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT