czwartek, 20 lipca 2017

Od Rakszy Do Shady

Widząc waderę gadającą do drzewa nie mogłam się powstrzymać, wybuchłam głośnym śmiechem.
-Nie wiedziałam, że zobaczę tutaj jeszcze coś tak śmiesznego!-powiedziałam, śmiejąc się.- Myliłam się bo tu bam! Niańka dla drzew!
-Ja nie gadałam z drzewem. Tylko mu się przyglądałam.- powiedziała wadera.
-Taaaa, bo już ci uwierzę.
Ja to ja, moja natura jest taka. Po prostu. Wyśmiewam się z innych, nabijam się z nich, jestem dla nich chamska, wredna, a gdy chcą walczyć to nokaut z nimi.
Wadera nie wydawała mi się jakaś...powiedzmy...no nie ważne. Od razu wiedziałam że nie zaatakuje, bo jest zbyt delikatna. Lecz pierwszy raz coś mnie tknęło, żeby ją wypróbować. Może zostanę jej znajomą? Nie byłam z tej myśli podekscytowana lecz tylko dwie osoby zaprzyjaźnione w watasze...znaczy jedna to chyba za mało. A poza tym wszyscy ode mnie uciekają przez co wydają mi się że boją się wszystkiego. Wadera poszła dalej. Śledziłam ją poruszając się po drzewach. Co chwilę spoglądała w górę na drzewa, ale dzięki czarnym futru trudno mnie było dostrzec w gęstych liściach. Szłam za nią. Mimo całego zdarzenia wydawała się być wesoła. Wzięłam gałąź i zruciłam ją na waderę. Zatrzymała się. Popatrzyła się w górę.
- Pewnie to tylko złamana gałąź.- powiedziała.

< Shada? Wybacz że takie krótkie >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT