wtorek, 6 września 2016

Od Lelou do Karo

- Zrozumiałeś coś z tego?- zapytała Karo, gdy znaleźliśmy się w bezpiecznej odległości od stwora.
Zerknąłem na Asriela. Czy zrozumiałem? Gdy wadera zapytała, co usłyszałem, odpowiedziałbym, że jakąś dziwaczną, na pierwszy rzut oka wyssaną z palca historyjkę o utracie królestwa - typowy motyw w bajkach: bestia udaje pokrzywdzoną, nabiera potencjalne ofiary, a kiedy te stracą czujność...
HAP!
I darmowa wycieczka do żołądka gratis! Z powodu różnorakich opowiastek, które dane mi było zasłyszeć w dzieciństwie, miałem dość uzasadnione obawy wobec naszego nowego przyjaciela.
Ale czy zrozumiałem, co mówił? Chyba tylko jego imię i może ten kawałek o capllumach, ale dalej już mój mózg parował od tej całej porcji dziwności, kiedy została mu dostarczona zbyt duża dawka do przetrawienia na raz. Chwila, chodziło o coś z królestwem, podbiciem i tak dalej, prawda? Było coś jeszcze o poddanych... może ktoś chciał przerobić ich na steki, a Asriel nie chciał na to pozwolić (albo wprost przeciwnie)?
- Myślę, że wiem, o co mniej więcej chodzi- przyznałem z ociąganiem, zerkając na wilczycę. Przez chwilę zdawało mi się, że jej pyszczek wykrzywia jakiś dziwny grymas, jednak zaraz potem Karo na powrót przybrała swoją zwyczajną, pokerową minkę. Uśmiechnąłem się nieznacznie, udając, że podziwiam drzewa, choć kątem oka nadal zerkałem w stronę towarzyszki. Ciekawe, czy łapa jeszcze jej bardzo dokucza...?- Ale nadal mam pewne wątpliwości co do uczciwości tej hybrydy...
Moją wypowiedź przerwał rozpaczliwy, przepełniony smutkiem i wyrzutem jęk Asriela. Dusze potępione mogłyby brać u niego korepetycje.
- Chociaż, przyznaję, jego płacze są niezwykle wiarygodne- uzupełniłem.- Ale zastanawia mnie, kim jest ten cały... Drikur, czy jakoś tak. Skoro jedną z mocy capllumów jest telepatia i gdyby przyjąć, czysto teoretycznie, że tamten Drakula jest tej samej rasy, to chyba może czytać nam w myślach, no nie?
- To chyba polega po prostu na komunikowaniu się w myślach- wyjaśniła.
- Mniejsza. Ale nie wiadomo, czy wyjawiał nam wszystko, jeśli mogą przeglądać nasze wspomnienia, o ile to nie jest jakiś durny żart, a my, czysto teoretycznie, zaangażujemy się w tą całą, podejrzanie cuchnącą aferę, możemy mieć, delikatnie rzecz ujmując, problem. Poza tym, nie ma mowy, żebyś chodziła na jakieś dłuższe dystanse w takim stanie.
Na samo wspomnienie ostatniej nocy, przeszedł mnie dreszcz. Czerwone oczy hybrydy (ile ich jeszcze spotkamy?!) prześladowały mnie w snach, nie zważając na fakt, że utopiłem je krótko później. Może nie było to do końca uczciwe, ale miałem nadzieję, że już nigdy nie będę zmuszony ich widzieć. W przeciwieństwie do ślepi Karo, być może wypełnionych nieco chłodem, ale ostatecznie, całkiem ładnych i nie tak strasznych, tamte dosłownie lśniły żądzą krwi, nawet po utracie właściciela.
- Dam sobie radę- warknęła.
- Nie wątpię- parsknąłem.- Najlepiej może jeszcze wybierz się gdzieś, gdzie będziesz mogła dać dowód swojego bohaterstwa i połamać kolejne łapy, co? Asriel sam się w to wpakował i sam powinien znaleźć jakieś wyjście.
- My możemy nim być- przypomniała.- To raczej nic strasznego.
- Nie wiemy, gdzie to jest, a ja nigdy wcześniej nie słyszałem o żadnym królestwie Asriela, koziego elfa czy o jego śmiertelnym wrogu, panu Drakuli...
Drgnąłem. Połączenie dwóch podobnych imion, przypomniało mi pewną legendę, opowiedzianą mi dawno temu przez Nami. Było w niej coś w ten deseń, może nawet podobne motywy, ale... nie, zdecydowanie nie. Stanowczo.
Kolejny żałosny jęk stworzenia znowu przerwał naszą konwersację. Zastanawiałem się, czy on naprawdę tak rozpacza - w dalszym ciągu miałem wątpliwości co do jego intencji, ale musiałem przyznać, że niemal niemożliwym zdawało mi się podrobienie takiego smutku. Ten cały płacz przypominał koncert kilkunastu szczeniaków, próbujących wyć do Księżyca... Wypuściłem powietrze z płuc, wydając przy tym z siebie ciche ziewnięcie. Gdyby tak rozważyć całą sprawę na spokojnie, mogłaby wydawać się absurdalna, ale nie mieliśmy zbyt dużo czasu na naradę, nie chciałem zdenerwować Asriela, każąc mu zbyt długo czekać - jak to mówią, wystrzegaj się irytowania potencjalnego przeciwnika, póki nie poznasz jego zdolności albo nie będziesz miał dobrego motywu do walki czy czegoś tam...
- Hm... Karo?- zagaiłem po kilku sekundach przedłużającej się ciszy. Najwyraźniej nasz nowy znajomy musiał mieć chwilę przerwy na odpoczynek po tym jakże emocjonującym koncercie.- A ty co o tym sądzisz, tak właściwie?

< Karo? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT