Zastanowiła się chwilę. Z jednej strony mój ojciec posiadał zdolności,
które to mogłyby nam pomóc, z drugiej jednak..wczoraj chyba
wystarczająco zawróciliśmy, a raczej ja zawróciłam mu gitarę. Wbrew
własnej woli mój wzrok powędrował do łapy.
Nie, lepiej go nie stresować po raz kolejny, chociażby faktem, że
pozwalamy dziwnemu stworowi błąkać się beztrosko po terenach naszej
watahy. (Nie, żebym miała w zamiarze pozwolić mu na JAKIKOLWIEK spacer
bez czułej opieki moich vectorków…).
-Tak chyba będzie najlepiej.-Przytaknęłam, unosząc wzrok na basiora a
tym samym ignorując dziwne spojrzenie Asriela, który podrygiwał raz po
raz. Ech, do diabła, chcemy mu pomóc, a on odstawia jakiś cyrk..chociaż,
podejście do porażek to indywidualna kwestia, więc może przestanę się
czepiać..-Ale będzie dość dziwne, jeśli będziemy szukać twojej siostry
wraz z naszym Nowym Kolegą, nie sądzisz?-Nałożyłam akcent na słowa “Nowy
Kolega”, specjalnie je umacniając. Basior skinął głową.
-Faktycznie mogłoby to być problematyczne.-Przyznał, co wywołało kolejne
drgnięcie Asriela. Musiał się pewnie zastanawiać, jak okropnie teraz
wygląda, skoro nie jesteśmy nawet przekonani co do spaceru z nim po
naszych terenach. W sumie, może gdyby była noc nie byłoby z tym żadnego
problemu, ale teraz jest..za dużo świadków. Obecność Callumpa mogłaby
wywołać nie mały zamęt.-Zawsze można go gdzieś ukryć, u mnie, lub u
ciebie..
-Już słyszę, jak Mortem pyta, czy nie wyciągnęłam go przypadkiem z
pomocy dla powodzian.-Prychnęłam z lekkim uśmiechem, co chyba rozbawiło i
basiora, gdyż ten uśmiechnął się pod nosem. Moja wola ponownie przez
moment odmówiła mi posłuszeństwa, gdyż przyłapałam się na tępym
wpatrywaniu w ten uśmiech. O dziwo, zdawało mi się że i basior na moment
się zawiesił.
~Ehm, nie chciałabym przerywać twoich domniemań-Usłyszała głos Molly
uprzedzony kaszlnięciem.~Ale mamy emigranta na gapę do dostarczenia
spowrotem.-Przytaknęłam, co musiało wyglądać co najmniej dziwnie, po
czym odezwałam się, przerywając tę chwilową ciszę.
-To..co powiecie na jaskinię wodospadu Mizu?-Zapytałam, wskazując głową w
tamtą stronę.-To nasz najbliższy punkt zaczepu, który, nie oszukujmy
się, jest przy okazji najbezpieczniejszy.
-No, czemu nie.-Zgodził się Lelou.-Więc, ja poszukam Nami, a Ty przypilnujesz naszego..kolegi?
-Otóż to.-Przytaknęłam, co spowodowało chwilowy grymas na obliczu
przyjaciela. Przyjaciela? Cóż, chyba nic nie stało na przeszkodzie, bym
go tak nazwała, prawda? Fakt, nie znaliśmy się długo, dość sporo jednak
udało nam się przetrwać.
-Zgoda. Tylko..nie zrób niczego głupiego, co?-Zarzucił, niby luźno,
spowodowało to jednak u mnie kolejne prychnięcie. Bogowie, ja naprawdę
potrafię o siebie zadbać nie wywołując kłopotów, o czym świadczy
chociażby sam fakt, że nadal stoję na nogach! (No, prawie..)
-Spróbuję.-Syknęłam, unosząc w powietrze Callumpa i kierując się w stronę jaskini.
~Echh..-Usłyszałam niemal od razu. Odwróciłam zirytowany wzrok na
Asriela.~Nie chciałbym być niegrzeczny, ale..woesz..umiem chodzić..
-Ach, tak?-Zamrugałam kilkakrotnie, po czym rzuciłam go na ziemię i
ruszyłam przed siebie.-To idź, proszę bardzo.-A niech zrobi jeden,
gwałtowny ruch, pomyślałam. Ten jednak posłusznie zaczął podążać za mną,
a że moje tempo nie należało tego dnia do najszybszych, szliśmy niemal
równo. Dopiero po przekroczeniu progów jaskini, (które swoją drogą miało
głęboką oprawę dźwiękową licznych szumów milionów kropelek wody
rozpryskujących się o skały, jak i siebie nawzajem) zdałam sobie sprawę,
że ostatni raz byłam tutaj za szczeniaka. Wiedziałam też, dlaczego
zwlekałam z wizytą, a moja oprawa się potwierdziła. Piękne, połyskujące
płytki skalne, oświetlane niebieskim światłem, oraz aura roztaczająca
się w powietrzu nigdy nie będzie już tak piękna, jak ją zapamiętałam.
Westchnęłam tylko cicho i usiadłam.
-Mam nadzieję, że nie zamierzasz marudzić.-Mruknęłam kąśliwie, niby to
patrząc w stronę hybrydy, moje myśli jedna odpływały gdzieś daleko, do
rozmaitych przyziemnych spraw. Była to sprawka Asriela, a może tego
miejsca? Nie wiedziałam, jednakowoż nie przeszkadzał mi taki stan, póki
pozwalał mi on zachować czujność.
Pozostało czekać.
<Lelou? Jakieś takieś śmieszne to wyszło.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz