niedziela, 18 września 2016

Od Lelou do Karo

- Jeśli oczekujesz współpracy z naszej strony, to nie czyń nas głuchymi na litość boską!- warknęła Karo, potrząsając Asrielem jak gałęzią gruszy.
Poczułem przebiegający od karku aż po końcówkę ogona dreszcz. Zerknąłem najpierw na waderę, a potem na callumpa, który wpatrywał się w wilczycę z przerażonym wyrazem twarzy. Wymieniłem z nim szybkie, porozumiewawcze spojrzenia o treści brzmiącej mniej więcej: "Czy ona mi coś zrobi?" oraz "Jest zdolna do wszystkiego". Może nieco przekoloryzowałem jej wizerunek - ostatecznie, nadal żyłem i może spędziłem z Karo krótki czas, ale z moich wstępnych obserwacji wynikało, że daleko jej do jakiegoś okrutnego potwora. Co najwyżej śmiałka, który nie przejmuje się konsekwencjami tego, co zamierza zrobić w przeciągu najbliższych sekund.
- C...czyli p...p...pomożecie miii?- zajęczał Asriel, wlepiając w nas wzrok, który najwyraźniej był połączeniem błagania i przerażenia.
Westchnąłem ciężko, ponownie spoglądając na Karo. Rzeczywiście, ten typ zaraz nam ściągnie tymi swoimi lamentami przynajmniej połowę watahy, bo te wycia to słychać zapewne jak nasz teren długi i szeroki.
- Pomożemy- uciąłem w końcu, uzyskawszy bezgłośną aprobatę od samicy.- Ale tylko jeśli się przymkniesz, bo z mazgajem nie mam zamiaru podróżować, a jeśli masz zamiar iść z nami, musisz pamiętać o samokontroli albo nie ręczę za siebie.
Asriel kiwnął łbem i zacisnął wargi, najwyraźniej dusząc w zarodku kolejną falę szlochów. Nachyliłem się w stronę Karo, szepcząc cicho:
- Dobra, może puść go, co? Bo nam się jeszcze gotów znowu rozpłakać, a tego raczej nie chcemy.
- Owszem, nie chcemy- potaknęła ponuro, a w następnej sekundzie Asriel opadł na... hm, swoje cztery litery, wydając przy tym z siebie cichy pisk. Po kilku sekundach jednak wstał, w zadziwiający sposób utrzymując równowagę pomimo niedopasowanych kończyn.
- Mogłaś być delikatniejsza- zajęczał z wyrzutem, jednak pod naszym karcącym wzrokiem lekko struchlał.- Z-znaczy, przepraszam, już nie będę...
- Daruj sobie- mruknąłem.- To którędy mamy iść, wiesz cokolwiek?
- N...nie! O-obudziłem się tutaj i...i nic nie pamiętam!- krzyknął, wyraźnie powstrzymując histerię. Dzielnie się starał przynajmniej.
- Dobra, dobra, rozumiemy- mruknęła Karo.- A pamiętasz jakieś charakterystyczne punkty w swojej krainie, nazwy?
- Było tam dużo drzew- odparł bez wahania.- Cukierkowych, we wszystkich kolorach. A z nieba spadały pianki, trawa była pistacją i miętą...
W tym momencie mogłem mieć wyraz pyszczka, jakby mnie młotem zdzielili między oczy. Że co proszę?! Może rzeczywiście on się czegoś nawdychał albo myśli, że kupi nas jakąś tanią historyjką, abyśmy sami wleźli w pułapkę.. Chociaż to jego ciamajdowate zachowanie było jak najbardziej wiarygodne, tylko dziw, jak bardzo nieogarnięci musieli być jego poddani, jeśli nie wszczęli buntu pod rządami takiego władcy, o ile, rzecz jasna, zawsze się tak zachowywał.
- Dość charakterystyczne miejsce- wykrztusiłem w końcu, nadal z trudem dowierzając w możliwość istnienia tak cudacznego miejsca.- Ale skup się i wyjaśnij nam, jak do niego dojść, bo to może być dosłownie wszędzie!
- Mówiłem, że nie wiem!- krzyknął piskliwie.- Nie znam tych terenów, nigdy tu nie byłem!
Zerknąłem na Karo, zadając jej bezgłośne pytanie, czy aby nie wymyśliła jakiegoś olśniewającego planu, ale wilczyca tylko pokręciła z rezygnacją łebkiem.
- Nie mamy w watasze wyroczni?- zapytałem, choć znałem z góry odpowiedź.- Albo kogoś, kto, nie wiem, czyta w myślach, ma wgląd do przeszłości czy...
Urwałem. W pamięci pojawił mi się obraz Nami i nasza rozmowa o swoich umiejętnościach. Czy moja siostra nie wspominała aby o tym, że może czytać w myślach od czasu do czasu albo zajrzeć do przeszłości do danego wilka? Mruknąłem z frustracji. Wiedziałem o niej tyle rzeczy, ale dlaczego akurat to mi umyka?!
- Lelou?- zapytała ostrożnie Karo.- Wszystko gra?
Powiedzieć? Nie powiedzieć? Z jednej strony, im prędzej załatwimy sprawę tego callumpa, tym lepiej, ale z drugiej strony, kto wie, czy nie zrobi nic Nami? Nie ufałem mu za grosz, nie znałem jego możliwości, a wystawianie siostry na niebezpieczeństwo było jednym z ostatnich punktów na mojej liście rzeczy, które zrobiłbym w życiu celowo... Ale co, jeśli obecność Asriela ściągnie tu jakieś inne stwory, które bynajmniej nie będą mieć dobrych zamiarów? W niebezpieczeństwie nie będzie wtedy tylko Nami, ale i rodzice, Karo... Wszyscy!
- W porządku- odparłem.- To raczej ja powinienem pytać o to ciebie. Ale może coś mam. Musimy znaleźć moją siostrę.
- Jest groźna?- zajęczał cichutko callump.
- Raczej nie- uspokoiłem go. Dopiero po chwili obnażyłem kły.- Ale jeśli coś jej zrobisz albo ją wystraszysz, nie będę mógł tego samego powiedzieć o sobie- zerknąłem ponownie na samicę.- To jak, idziemy czy może masz jakiś lepszy plan?

< Karo? Wybacz, że tak długo nie odpisywałem, wena się obraziła >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT