sobota, 10 września 2016

Od Annabell c.d. Adidasa

Przyjrzałam się waderze, która na mój widok szeroko się uśmiechnęła i przytuliła mnie do siebie. Nienawidziłam takich czułości. Miałam ochotę ją rozerwać, związać, udusić, wybebeszyć, obedrzeć ze skóry...jednym słowem zrobić krzywdę. Jednak gdybym teraz tak postąpiła mój plan by się nie ziścił. By ukryć moje prawdziwe intencje postanowiłam uwolnić swoją bardziej dziecięcą część. Zawołałam w myślach:
~Och Riiin! Ktoś przyszedł się z tobą pobaaaawiiiić!~Momentalnie poczułam jak zapadam się w ciemność przypominająca konsystencją jakąś zimną galaretę.
Brrr...Nie przyjemne
*Rin*
Z uśmiechem wtuliłam się w zielonkawą waderę. Ale fajnie! Znów to ja rządziłam a Ann się tylko przyglądała. Nie obchodziło mnie że jestem szczeniakiem ani to, że znajdowałam się w jakiejś jaskini. Zaczęłam podskakiwać dookoła Adiego, który przypominał teraz bialutką kuleczkę. Jakby tak patrzeć jego sierść pojaśniała. Teraz to nie była taka szarawa biel a biel śnieżna. Wskoczyłam na basiora i zaczęłam delikatnie gryźć go w ucho. Mój a raczej Ann kolega patrzył na mnie zdziwiony jakby nie wiedział o co chodzi. A no tak...Nie wiedział, że to ciałko mieści dwie osobowości. Mrugnęłam do niego okiem pokazując, że wszystko w porządku. Po tej cichej wiadomości Adi zaczął się ze mną bawić jakbyśmy mieli te 6 miesięcy zamiast paru lat na karku. Po parunastu minutach takiej zabawy stanęłam przed naszymi opiekunami i klepiąc się po brzuszku, który wydał pusty odgłos oznajmiłam:
-Jestem głodna. Mogę dostać coś do jedzenia?-Para spojrzała po sobie po czym basior wyszedł z pokoju. Rozejrzałam się. Widząc dwa łóżka wskoczyłam na jedno i zaczęłam po nim skakać.
-Juuuhuuu!-Zaśmiałam się głośno robiąc głupie miny. Wadera nie była z tego za bardzo zadowolona. Jedno z pnączy oplotło się wokół mojego brzucha unieruchamiając mnie:
-Grzeczne szczeniaki nie skaczą po swoich posłaniach-Odparła Lilja stanowczym tonem. Nie chcąc jej zdenerwować usiadłam posłusznie na łóżku. Ale ona sztywna. Spojrzałam na Adiego który również usiadł na swoim łóżku. Musiałam mu przekazać cały plan utkany przez Ann. To był jedyny warunek jaki musiałam spełnić by dłużej móc hasać na wolności.
Hmmm....jakby tu pozbyć się tej wadery....hmmmm....czując pod łapami miękkie liście wpadłam na pomysł. Czas spać.
Przeciągnąwszy się ziewnęłam przy tym po czym ułożyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Po kilku minutowej walce z spowolnieniem pulsu i oddechu udało mi się. Teraz na pewno wyglądam jakbym spała. Po kilkunastu minutach wadera wyszła, wiedziałam to po skrzypieniu pnączy. Gdy byłam pewna że zostaliśmy sami wstałam i znalazłam się momentalnie przy Adidasie. Klepnęłam go delikatnie w plecy szepcząc:
-Wstawaj leniuchu-Basior nie spał dlatego znalazł się błyskawicznie na nogach. Podrapałam go po główce zadowolona oznajmiając przy tym:
-Posłuchaj Adi z tej strony Rin, taka bardziej weselsza Ann. Mam plan jak się stąd wydostać. Niestety nie pokonamy w uczciwej walce dorosłych wilków, nie ma takiej opcji dlatego musimy to zrobić z zaskoczenia. Najpierw jednak pierwsze co to zdobycie ich zaufania. Ok?-Spytałam patrząc mu w oczy. Basior kiwnął twierdząco głową. Poklepałam go zadowolona po łebku. Dobrze, że tak szybko załapał. :
-Masz może jeszcze jakieś pytanie do mnie, albo dotyczące Ann albo czegoś innego?-Spytałam przedłużając w swej wypowiedzi samogłoski co brzmiało tak dziecinnie jak to możliwe.

(Adi? Wybacz, że tak długo czekałeś)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT