czwartek, 14 lipca 2016

Gazetka "Wilcza Łapa" - wydanie VI



Witam Was ponownie, wilczki kochane w kolejnym wydaniu naszej najukochańszej i najlepszej gazetki „Wilcza Łapa”! Wakacje się już zaczęły, więc mam nadzieję, że odpoczywacie i tak dalej…
W każdym razie: może część już wie, może nie. Dzisiejsze wydanie jest zarazem specjalnym wydaniem…nie, nie dlatego, że wakacyjne ani dlatego, że dzisiejsze, 100 ZK dla tego, co pierwszy zgadnie. No brawo: z okazji pierwszej rocznicy istnienia watahy, która to była dokładnie 5 lipca. Jest także druga okazja: otóż dzisiaj nasza gazetka obchodzi swoją pół-rocznicę, więc proszę o fanfary i w ogóle! Składam podziękowania dla pozostałych redaktorek, Mavis i Riki za to, ile pomogły przy jej tworzeniu. Z tych okazji, poczytacie sobie kilka nowych rzeczy, m.in. wywiad z jednym z naszych członków, który ma tutaj już bardzo duży staż. Dla podpowiedzi, nazywamy ją taką naszą Nadzieją.
Do rzeczy. Ostatnio, jak zapewne wiecie, miała miejsce ankieta, w której to wybieraliście trzy wilki, które – Waszym zdaniem – najbardziej przyczyniły się do rozwoju watahy. No więc leci to tak:
Ashita (15 głosów)- Przywilej Sklepowego Wyboru
Mavis (13 głosów)- 1000 ZK
Vincent (10 głosów)- Przywilej Szalonej Zniżki
A teraz mam dla Was małą wiadomość. Otóż przed Wami mała szansa na zemszczenie się na Alfie Ashicie za to, co tam chcecie, przynudzanie na chacie, małe opóźnienia, chęć zrobienia z Was bigosu, rosołku i tak dalej… Przez kilka dni, możecie dać jej jakieś zadanie, które to będzie musiała wykonać i dostarczyć dowód, iż je wykonała (np. zdjęcie, nagranie, nawet rysunek, czy co tam sobie wymyślicie). Tylko mała prośba: żeby to nie było nic, do czego musiałaby narażać zdrowie, życie itp. N-no bo jednak wypadałoby, aby została w jednym kawałku, prawda? Maksymalna ilość zgłoszeń to trzy, także…piszcie śmiało w komentarzach albo do niej na poczcie, mniej więcej do końca Eventu będzie je zbierać, a następnie postara się jak najszybciej wykonać. 
A tutaj zamieszczamy kolejny już felieton od Renesmee:
Tak...to kolejne moje wypociny do gazetki. Już nie liczne który raz to się nawie klawiaturą, co jednak sprawia mi uciechę. To o czym pogadamy? Nina co opisywać...Może zainteresują was wakacje. To kilka porad. Najpierw to co doskwiera wielu, czyli gorąc. Jak się ochłodzić? Polecam drink z soku jabłkowego ( np. Hortex) z dodatkiem syropu barmańskiego o smaku mięty i dla szaleńców typu Adidas polecam trzy listki prawdziwej mięty. I oczywiście lód!!!!! To jedna metoda druga to odwiedzić popliski sporzywczak osiedlowy i kupić lody. Ja mam blisko do biedroniki i koffam Big Miłki w Polesie truskawkowej <3. Kurcze...jaką ja tu lekramę robię produktów...No już mniejsza. A propo 32°C w cieniu polecam chłodną kąpiel, choćby nawet prysznic. To zawsze działa ! Kolejny problem mi doskwierający to nuda... Co zrobić żeby nie lampić się w ekran 15h , tyle bo teza 9 godz. pospać. To ja czytam książkę. Rysuje w szkicowniku Lila Lou czy też sprzątam. Z chęcią wyszłabym ze znak ale gdzie jak ni przy kompach siedzą...Myślę że wykorzystanie kilka pomysłów  
Renesmee
A tutaj przedstawiam także jeden z artykułów autorstwa Ashity:
Wena to niezwykle ulotna istota, która w jednej chwili może być tuż obok nas, by w następnej sekundzie wyparować bez śladu - a przynajmniej tak przedstawia się moja współpraca z nią. Osobiście uważam, że wena jest częścią duszy i świadomości każdego człowieka, zaś objawia się szczególnie u artystów. Zaś, jak każdy z nas wie, dusza oznacza także uczucia, więc, według mnie, im intensywniejsze są one u artysty, tym łatwiej przychodzi mu działać razem z weną, niepowtarzalną i inną od każdego pozostałego egzemplarza. Właściwie, nie znam sposobu na to, aby ją sobie przywrócić. Najczęściej zaczynam pisać bez niej, a kiedy już wczuję się w postać i świat, który kreuję, wena po prostu przychodzi cicho i niezauważenie, by przysiąść obok i podpowiadać co nieco. Można określić to jeszcze inaczej: otóż wena, tak naprawdę, nigdy nas nie opuszcza. Siedzi, przyczajona gdzieś w głębi, czekając cierpliwie, aż znajdziemy ją w swoim wnętrzu i delikatnie wyciągniemy na światło dzienne. Dlatego tak ważnym jest dobrze poznać samego siebie, aby wiedzieć, którymi uczuciami karmi się ta część naszej duszy. Osobiście, najlepiej pisze mi się opowiadania o nieco tragicznym zabarwieniu, mam też tendencję do dramatyzowania, więc zwykle o takich uczuciach piszę. Rzecz jasna, czasem znajduję wenę w pozornie zwykłych sytuacjach, na przykład takim zdaniu z ukochanej książki, rozmowie z przyjaciółmi czy podczas wieczornych rozmyślań. Ostatnio wypracowałam sobie także sposób, który zwę "Metodą na Milczka". Przedstawia się to tak, iż zasiadam gdzieś w jak najbardziej odludnym i cichym miejscu (najczęściej jest to, niestety, mój pokój z zamkniętymi drzwiami), zasiadam wygodnie, zamykam oczy i staram się wybyć myślami do świata, który mam opisywać, widzieć wszystko oczami, czuć zmysłami to, co czuje postać, którą steruję. W ten sposób, pomagam sobie z działaniem w sposób realistyczny, mogę tworzyć bardziej wiarygodne dialogi i żywiej opisywać dialogi. Pamiętam, że dzięki temu wpadł mi do głowy pomysł na opowiadanie od Toshiro do Klair, kiedy to opisywałam proces wymiany magii. Oczywiście, nie zawsze to działa, choć cześć winy ponoszę także ja, a w szczególności moja marna cierpliwość, dlatego wenę czerpię głównie z nadziei, że się zjawi i potem tak coś tkam z jej strzępków, które uda mi się wyłowić.
Zapraszamy do przeczytania wywiadu przeprowadzonego z jedną z naszych wiernych członkiń, Ann, a raczej z przemiłą osobą, która kryje się za postacią tej chłodnej wadery.

Mavis: Dlaczego postanowiłaś dołączyć do Watahy Porannych Gwiazd? Znałaś kogoś z administracji zanim dołączyłaś?
Annabell: Po dość długiej, bo prawie dwuletniej przerwie od pisania, postanowiłam do tego wrócić. Jakby za sprawą czarów dostałam wtedy zaproszenie na Watahę Porannych Gwiazd i tak jakoś wyszło. Jeśli chodzi o jakieś znajomości to nikogo nie znałam, ale dzięki wspaniałemu charakterku naszej alfy szybko się zaaklimatyzowałam i nawiązałam duuużooo znajomości ^^
Mavis: Czy planowałaś kiedykolwiek odejść z watahy? Jeśli tak, to dlaczego? Jeśli nie, to, jak myślisz, co mogłoby być przyczyną takiej decyzji?
Annabell: Tak szczerze? To planowałam. Miałam taki stan zwany kryzysem twórczym. Brak weny i chęci do pisania, coś strasznego mówię Ci. Jednak trudno było mi podjąć decyzję o odejściu, ponieważ bardzo związałam się z tą watahą i ludźmi do niej należącej.
Mavis: Kiedy zaczęłaś swoją przygodę z blogami? Pamiętasz może nazwę pierwszego, do którego postanowiłaś dołączyć?
Annabell: Swoją przygodę z blogami zaczęłam jakieś 5 lat temu. Niestety nie pamiętam nazwy pierwszego bloga, do którego należałam, nawet nie wiem czy nadal on istnieje, ale z tego co pamiętam była to jakaś wataha.
Mavis: Czy jest jakaś osoba (rzecz, zwierzak itd.), która motywuje Cię do pisania? Jeśli tak, to w jaki sposób?
Annabell: Jeśli chodzi o rzeczy i osoby, które motywują mnie do pisania jest ich wiele. Głównie jednak jest to muzyka i oglądanie różnych fantazyjnych obrazków w Internecie. Jeśli chodzi o sposób to wygląda to mniej więcej tak. Dobieram sobie nastrój piosenki do nastroju opowiadania, na które mam odpisać jeśli jest to jakaś przygoda, walka ze stworem wybieram ciężkie brzmienie, słuchając muzyki po prostu wyobrażam sobie co może się dalej stać.
Mavis: Czy jest coś, co irytuje Cię w zachowaniach innych? Dlaczego uważasz, że akurat to?
Annabell: Jestem dość tolerancyjną osobą, rzadko kiedy coś mnie denerwuje. Czasami jednak irytuje mnie gdy ktoś nie potrzebnie się kłóci zamiast dać sobie spokój i ustąpić. Dlaczego akurat to? Ponieważ takie bezsensowne kłótnie marnują niepotrzebnie czas, a po za tym nadszarpują nerwy. Denerwujące są jeszcze osoby prostackie i chamskie z pokroju "Mój tyłek najważniejszy" takich to wybiłabym bez mrugnięcia okiem.
Mavis: Czym się interesujesz? Masz jakąś pasję, którą regularnie rozwijasz? Co skusiło Cię do zainteresowania się akurat tym?
Annabell: Zainteresowania... hmm...trudne pytanie, ponieważ jest mało takich rzeczy. Jedyne co przychodzi mi do głowy to rysowanie fantazyjnych stworków i postaci z anime oraz czytanie różnych informacji dotyczących biologii. Lubię też zbierać zioła i poznawać ich właściwości lecznicze.
Mavis: Czy możesz powiedzieć coś więcej na temat właściwości leczniczych ziół?
Annabell: Liście babki lancetowatej, przyśpieszają gojenie się ran i pomagają na skórę. Ostatnio zebrałam dość pokaźną ilość pokrzywy, wywar z niej jest idealny na włosy, po za tym pomaga też na paznokcie i skórę. Na przeziębienie natomiast dobre są owoce dzikiej róży ponieważ mają w sobie bardzo dużo witaminy C. Nie mogę się doczekać aż się pojawią na krzaczkach :3
Mavis: Gdybyś miała jednym słowem opisać swój gust muzyczny, jakiego słowa byś użyła? Mogłabyś wymienić kilka piosenek ze swojej playlisty?
Annabell: To jakiej muzyki słucham zależy od mojego nastroju jak pewnie u każdego. Przeważającym jednak rodzajem utworów są piosenki dynamiczne i skoczne. "Servant of evil", "Paradichlorobenzene" oraz "Purple butterfly on your right shoulder" w wykonaniu Lena Kagamine, "Love in sekret" w wykonaniu Fukase i "Po pi po" w wykonaniu Miku Hatsune.
Mavis: Czy Twoja przyszłość w jakikolwiek sposób powiązana jest z pisaniem? Zamierzasz rozwijać swoje umiejętności pisarskie?
Annabell: Może to śmieszne, ale w różnego rodzaju testach, które miały określić w czym jestem dobra i jaki zawód będę wykonywać wyszło właśnie, że zostanę pisarką ^^ Planuję nawet napisać własną książkę, ale patrzę realnie i pisanie traktuje po prostu jak hobby.
Mavis: Masz może już jakiś pomysł na tą książkę?
Annabell: Jeśli chodzi o pomysł to już jakiś mi się rodzi w głowie. Myślałam by całą akcję umieścić w świecie gdzie ludzie posiadają w sobie dwie dusze, dobrą i złą, równowagę między nimi miała sprawować dusza osobowości. Niestety dusze te zostały zniszczone, przez co na świecie zapanował chaos.
Mavis: Bardzo Ci dziękuję, Annabell.

Jak widać, z naszej Ann rośnie wspaniała pisarka z wspaniałym pomysłem na, z pewnością, wspaniałą książkę. Życzmy jej powodzenia w spełnianiu swoich marzeń oraz tego, aby owoce dzikiej róży szybko obsypały krzaki ^^
Dalej. Rankingi. Otóż w tym miesiącu, najwięcej opowiadań napisała ponownie Renesmee, bo aż 14. Na drugim miejscu, eq aequo uplasowali się Karo oraz Lelouch – napisali dokładnie po 12 opowiadań. Natomiast na trzecim miejscu stanął Victor z liczbą opowiadań wynoszącą 10.
Teraz nadszedł czas na opowiadanie miesiąca. Tym oto opowiadanie jest (dum, dum, dum)… „Od Grima „Kościana Klatka” cz.1”! Gratulujemy serdecznie Grimowi, a tutaj macie małe streszczenie tego, co zostało tam opisane:
Każdy z nas ma jaką przeszłość. Niektórzy o niej zapominają, by cieszyć się tym co jest, inni boleśnie wspominają tamte lata i nie mogą ich wybić sobie w pamięci. Są też przypadki, że do niektórych ona wraca. Grim miał podobnie. Niegdyś bezwzględny wilk, który przed śmiercią swoich ofiar zadawał im jak najwięcej bólu. Ale postanowił uciec. Jednak Kościana Klatka wróciła, tylko, że tym razem, to Grim w niej siedział.
Skoro już jesteśmy w temacie opowiadań, to tutaj macie streszczenia kilku historii jakie powstały z opowiadań wilczków (tym razem jest już ich więcej!).
Resnemee oraz Victor trafili to dość dziwnej krainy zamieszkiwanej przez równie dziwne zwierzęta. Zostali przywitani przez ogromnego lwa imieniem Koach, który miał niespotykanie dziwny kolor sierści. Po krótkim zapoznaniu, lew zaprowadził wilki do miejsca, gdzie mieszkał. Niestety jak się później okazało, miły lew zmienił się w drapieżnika chcącego coś przegryźć. Jego obiadem miała byś Renesmee oraz Victora, ale parze udało się zbiec.
Ashita i Steve ostatnio zauważyli, że okropny upał powoduje, że rzeki i jeziora wysychają. Nawet nasza rzeka Mizu no Yume. Wilki bardzo się tym zdziwiły, ale na początku potraktowały to jako po prostu kaprys pogody. Później się okazało, że za strasznym upałem, który wysusza wszelkie zbiorniki wodne, stoi Musuko – bóg Słońca i ognia. Ashita i Steve dowiedzieli się również, że patron ma dla nich pewne zadanie…
Mavis opowiedziałam Renesmee pewien ciekawy mit o Kryształowej Czaszce. Wadery chcąc poznać więcej na temat tego artefaktu, wyruszyły do podziemi Amfiteatru w których znajdowała się biblioteka, gdzie znalazły jedną ciekawą książkę na temat, który je interesował.
Karo i Lelouch wylądowali nieoczekiwanie w dziwnym tunelu, znajdującym się w Lesie Śmierci. Zdziwieni tym poszli w jego głąb i jak się później okazało, było to laboratorium jakiegoś naukowca, który mutował ciała magicznych stworzeń. Od Krasnoludów po smoki. Wadera oraz basior zostali złapani przez profesora, ale na szczęście nic się nie stał i dwójka wilków wyszła cało z opresji. Profesor za to został dość mocno poturbowany przez swoje „króliki doświadczalne”.
No i takim oto sposobem kończy się szóste wydanie „Wilczej Łapy”. Tradycyjnie na koniec życzymy wam mnóstwa weny i wielkie powodzenia przy pisaniu opowiadań!
Redaktorki „Wilczej Łapy”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT