- Uch, co to za przystojniak? – spytałem widząc białego basiora u boku
Klair. Podbiegłem do niego przyjaźnie i otarłem się bokiem o niego, jak
zwykły to robić koty. Przedstawisz mi się?
- Toshiro. – bąknął zmieszany wilk. Spojrzał na Klair, a w jego wzroku
bez wahania dało się odczytać jedynie to, że miał mnie za nienormalnego.
To nie było miłe… Później oboje roześmiali się w głos.
- Oprowadzić mnie miałaś. – burknąłem z niezadowoleniem.
- I oczywiście to zrobię. Chyba nie przeszkadza ci towarzystwo Toshira? –
odparła z nadal nie do końca opanowanym uśmieszkiem na pyszczku.
- Nie. Wcale. – odparłem i ruszyliśmy.
- Oj, chyba się na mnie nie gniewasz? To nie było w złej wierze. –
wytłumaczył się mój nowy kumpel. Uśmiechnąłem się i skinąłem głową.
Chyba przyjął ten znak należycie.
Najpierw szliśmy przez wszechstronnie obecny las. Stardust Forest. To
jedna z niewielu nazw jakie zapamiętałem. Potem w górę rzeki były góry.
Naokoło jakaś polana, różowe drzewa, przeurocza tęcza przy przeuroczym
wodospadzie. Tam spędziliśmy chwilę na odpoczynku. W zasadzie ja
odpoczywałem, Klair taplała się w wodzie, Toshiro zniknął gdzieś na
chwilę. Potem wrócił w takim samym stanie w jakim się oddalił.
Poczekaliśmy aż Klair lekko przeschnie i ruszyliśmy w dalszą drogę. Z
powrotem rozmymłany, zaniedbany las. Zeszło szybko. Po drodze głównie
milczałem. Moi towarzysze śmiali się, rozmawiali ze mną, próbowali
zagadać, ale chyba nie znam jeszcze ich języka. Kiedyś może się tego
nauczę, z pewnością!
<Klair? Toshiro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz