Ciemne chmury okalają niebi przysłaniają srebrzystą tarczę księżyca,
jedynie pojedyńcze łuny mogły przybić się przez rozdarcia w stalowych
obłokach. Właśnie w tych małych strumieniach światła najlepiej
spacerować wśród traw które szeleściły przy każdym kroku. Powoli
stawiałam swe łapy wsłuchując się w świst wiatru, wyłapywałam słodki
zapach kwiatów które są jeszcze w stanie się utrzymać. Większość liści
leżała już na ziemi, kwiaty przekwitały a niektóre krzewy blakły od
zimna. Wszystko to zwiastowało ostrą zimę. Wciągnęłam dużą dawkę
powietrza rozkoszując się jego chłodem. Z początku było to nieprzyjemne a
także podrażniało mój nos jednak teraz mnie orzeźwia, pobudza i
wprowadza porządaną przeze mnie harmonie gasząc żar palący młode serce. W
planach miałam rozkoszowanie się tą chwilą jak najdłużej, jednak jej
koniec nastał szybciej niż się spodziewałam. Szelest, łamanie gałęzi i
zmarzniętych roślin. Te dźwięki mnie okrążały, dochodziły do mych uszy z
każdej strony aż wreszcie skupiły się tuż przede mną. Postanowiłam
zrobić kilka kroków do przodu, nieznane mi stworzenie także poruszyło
się o te kilka kroków do przodu. Cofnęłam się z powrotem na miejsce z
którego przed chwilą się ruszyłam. Dźwięki wiążące się z poruszaniem się
pośród rośliń był wyraźny. Obce stworzenie najwyraźniej także się
przysunęło. Z zaciekawieniem powolnym krokiem skradałam się podążając w
nieznane. Rząda zobaczenia czegoś nowego była niepokonana, moje powolne
skradanie się przemieniło się w trucht. Istota także przyśpieszyła,
biegłam jak wariatka starając się je dogonić jednak kiedy byłam już na
tyle blisko zatrzymałam się gwałtownie czując jak grund zapada mi się
pod nogami. Spojrzałam w górę gdzie ciągnęły się korony drzew, ich
ciemno granatowe, prawie że czarne liście. Na niektórych gałęziach
wisiały niebieskie wstążki wokół których krążyły lazurowe, blado
świecące świetliki. Ponownie spojrzałam przed siebie, w środku lasu
panowała głęboka ciemność. Cichy jęk który przepełniony był żalem oraz
smutkiem przyprawił mnie o dreszcze. Wachałam się czy wejść w do tej
ciemności, nie ukrywam że się bałam. O lesie śmierci słyszałam wiele
plotek.
-Shi.
Kolejny jęk dotarł do moich uszu. W moich oczach pojawił się dziki
błysk, chęć zbadania źródła jęków przejeła nade mną kontrolę. Powoli,
uważając na miejsca w których mogłabym się zapaść podążałam za
nieznanym. Po kilku metrach straciłam możliwość posługiwania się oczami,
czerń którą widziałam była wyrazista. Także mój nos mógł mnie zawieść
kiedy w powietrzu panowała wysoka wilgotność. Właśnie przez nią byłam
zmuszona korzystać jedynie z uszu. Co chwile docierały do nich jęki i
zgłuszone krzyki rozpaczy, to wszystko mnie otaczało. Napierało na mnie z
każdej strony budząc ogromny strach. Moje serce zabiło szybciej, wręcz
miałam wrażenie, że zaraz wysmoczy mi z klatki piersiowej. Łapy zapadły
się w gęstej cieczy uniemożliwiającej mi poruszanie się, przerażenie
nasilało się przez nieudane próby wydostania się. Skamlałam licząc na
to, że ktoś mnie usłyszy. Jednak straciłam nadzieję kiedy tylko zaczęło
mi się kręcić w głowie, powieki były nadzwyczaj ciężkie a moje ciało nie
miało już sił walczyć. "To koniec" pomyślałam przed końcem walki.
Zamknęłam oczy i zapadłam się w nicość.
Szara mgła otaczała moją osobe, powoli podniosłam głowę czując
pulsujący ból przy każdym ruchu. Zamruczałam cicho zamykając na dłuższy
czas oczy. Trwała bym tak jak najdłużej jednak lodowaty oraz chrapliwy
oddech spoczął na moim karku. Przerażona otworzyłam oczy i powoli
przekręciłam głowę by spojrzeć za siebie. Najpierw ujrzałam białe,
wydłużone zęby zakończone niczym sztylety. Między kłami wysuwał się
sinoróżowy język z którego kapał gęsta ślina. Zerwałam się na równe nogi
i odskoczyłam jak najdalej potrafiłam czując przerażenie. Obrzuciłam
nieznane stworzenie badawczym spojrzeniem. Stało ono na czterech
masywnych łapach zakończonych czteroma długimi pazurami. Całe jej ciało
było masywne, pokryte muskułami. Było to widoczne nawet pod grubym
czarnym futrem. Po przebadaniu jego budowy spojrzałam się na jego głowę.
Blada skóra była pozbawiona włosów. Dwie wysoko osadzone pary oczy
mieniły się karminowym blaskiem. Moje przerażenie wzrosło kiedy owe
stworzenie podeszło do mnie, jego rozmiary sprawiły że łapy uginały się
pode mną trzęsąc się jak jeszcze nigdy.
-Czy ja jestem w piekle ?
Spytałam samą siebie patrząc na szeroko rozwartą szczękę.
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz