piątek, 4 grudnia 2015

Od Lelou do Touki

 -Nie no nie zjem tego sama, zaszczyć mnie są obecnością i zjedzmy razem- zaproponowała Touka.
Uśmiechnąłem się i dumnym krokiem podszedłem  stronę wadery.
- Dziękuję ci za tą niezwykłą łaskę, królu- powiedziałem, lekko skłaniając łeb, a zęby wyszczerzyłem w szerokim uśmiechu.- Jednak za to, iż przeze mnie nie dane ci było skosztować jelenia, chciałem ofiarować ci te oto ryby. A poza tym, zaszczycił mnie sam widok twojego zarumienionego pyszczka.
- Nic takiego nie widziałeś!- krzyknęła samica, ale po chwili ponownie odchrząknęła i poczęła kontynuować swoją wypowiedź.- Wynagrodzisz mi to znakomicie zasiadając ze mną do stołu- odparowała po krótkim namyśle wyniosłym tonem, a w jej ślepiach dostrzegłem delikatne iskierki wesołości.
- W takim razie, chyba nie mam jakiegokolwiek wyboru.
- Czyżby byś z tego powodu niezadowolony?- zapytała Touka zaczepnym tonem.
- Ależ skąd, wręcz skaczę z radości- na potwierdzenie tych słów, kilka razy oderwałem się od ziemi, szybko zmieniając położenie: ziemia, powietrze, ziemia, powietrze...- Widzisz?
- Owszem. A teraz- wykonała szeroki gest łapą, jakby wielkodusznie zapraszała trawy i wodospad do posiłku.- Zaczynajmy.
Szybko zabraliśmy się do pałaszowania ryb. Doprawdy, nie miałem pojęcia, że może tu być ich aż tyle gatunków! Jedne były całe srebrne i maleńkie, drugie szaro-białe. Na samym dnie spoczywał największy osobnik: miał jasne podbrzusze oraz ciemny grzbiet. Przy potężnym pysku posiadał swoiste ,,wąsy", które nadawały mu wygląd profesora. Ryba była niemalże na moją długość, przez co miałem delikatne przed zjedzeniem jej, no ale cóż.Znalazłem ją tuż przy brzegu, wyglądała na skraju wyczerpania, więc wyciągnąłem ją wtedy stosunkowo łatwo. Ale kiedy pomyślałem, że czeka na dogodną okazję, by zaatakować...
- Spora- skomentowała wadera, patrząc na moją zdobycz.- Jesteś pewny, że już nie żyje?
- Jak tego, że jestem wilkiem!- odparłem szybko.
W tym samym momencie jakiś złośliwy stwór morski- a może jakiś duch rzeczny?- plusnął na nas wodą. Jej większa część zleciała na naszą rybę. Ta otworzyła szybko oczy i zaczęła się miotać w prawo i lewo. Szybko złapałem ją za ogon, a Touka za płetwę grzbietową. Mimo naszych wspólnych wysiłków, nasza niedoszła kolacja zdołała uciec do wody. A my razem z nią. Problem polegał na tym, że kiedy ryba znalazła się w swoim naturalnym środowisku, czym prędzej oddaliła się od nas. Zerknąłem na swoją towarzyszkę.
- Ko byra zu ti, ze pi ci wpidim wtim... (To kara za to, że przez ciebie wpadłem wtedy...)- w tym samym momencie wadera uśmiechnęła się i pokręciła łbem, wskazując na swoje uszy, dając mi do zrozumienia, że nic nie rozumie.
Spojrzałem na nią i po chwili namysłu delikatnie popchnąłem. Touka odpłynęła kilka metrów dalej, prosto w zbiorowisko wodorostów. Kiedy stamtąd się wydostała, całą jej sierść pokrywały długie, zielone nici. Zamachnąłem się ogonem i szybko wypłynąłem na powierzchnię. Schowałem się między skałami i czekałem, aż wilczyca wypłynie: kiedy jednak nie zdarzyło się to po dość długim czasie, zanurzyłem łeb w wodzie. Błąd.
Touka, natychmiast korzystając z okazji, chwyciła mnie za sierść i pociągnęła z powrotem do wody. Nawet nie zdążyłem krzyknąć. Tym razem to ona wepchnęła mnie w wodorosty i szybko umknęła na brzeg. Przez dobrą minutę- co mocno odczuwały moje płuca- walczyłem z morskimi chaszczami, ale w końcu i ja wypłynąłem. Podczas gdy samica już otrzepała się z wody oraz zielonych nici, ja wyglądałem jak jakiś upiór, który spędził całe wieki pod powierzchnią.
- Mogłaś na mnie zaczekać- powiedziałem z udawanym wyrzutem, również otrzepując futro.
Spojrzała na mnie zawadiacko i odpowiedziała wesołym tonem:
- Cóż, tak długo się grzebałeś, że nie warto było. Straszna ślamazara z ciebie.
- Co?- zapytałem, wolno podchodząc w stronę wadery.
Po chwili już nasze pyszczki dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Czułem na pysku zimny oddech wadery. Z początku chciałem się cofnąć. Na policzkach czułem nawet gorąco.
- Może więc zrobimy sobie wyścigi?- zaproponowałem po chwili.- Zobaczymy, kto jest ślamazarą.
<Touka, to jak robimy?^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT