Lekko pocałowałem Alice w policzek i poszliśmy najkrótszą drogą którą znaliśmy.
Czasami zerkałem jednym okiem na waderę żeby się upewnić że wszystko
okej, czasami miała te "Swoje" huśtawki nastroju przez ciąże ale nie
przeszkadzało mi to.
Te myśli przerwał mi słodki głos Alice
-Już jesteśmy kochanie - Powiedziała lekko mnie sturchając. Ja szybko potrząsnąłem głową. Dość szybko nam to poszło.
Ale czym krócej tym lepiej.
-tu będzie spokojnie - Powiedziałem. Położyłem się czekając aż Alice zrobi to samo.
Po dłuższej chwili czekania Alice położyła się obok mnie kładząc swój łepek na moje łapy.
-To miejsce jest najspokojniejsze ze wszystkich - Odparła.
-Dlatego Cię tu przyprowadziłem - Uśmiechnąłem się, po czym wadera to odwzajemniła.
Wstałem wskakując do Źródła przy czym ochlapując Alice.
Ta szybko wstanęła i się otrzepała.
-Wiesz...Lubię wodę ale teraz z pływaniem podziękuje
-No ale....
-Nie wejdę do wody mam to Ci powiedzieć jeszcze raz? - Powiedziała.
Podeszła do mnie i lekko łapą walnęła mnie w nos.
Szybko wyszedłem z wody otrzepałem sie i szkoczyłem na Alice.
Ta się zaśmiała, ja uczyniłem to samo.
-Nie zejdę z ciebię.
-A ty uparty jesteś - Prychnęła z uśmiechem na pysku
-Ah...taki mam charakterek kochanie- Pokręciłem głową i zeszedłem z wadery.
Też wstała ale po czym upadła głośno wyjąc...
-Ał...
-Alice! - Biegałem w kółko nie wiedząc co robić..
☺Kochanie, to już?☻
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz