czwartek, 3 grudnia 2015

Od Nanami do Lelou


Nareszcie nadszedł ten dzień, dzień przeprowadzki. Każdy wilk który osiągną wiek dwóch lat dostaje własną jaskinie, ale ja i Lelou dostaliśmy jedną na nas dwoje, rodzice stwierdzili, że na początek tak będzie lepiej. Spakowaliśmy swoje rzeczy, co prawda nie było tego dużo, ale zeszło co najmniej jakbyś brali wszystko ze sobą włącznie z rzeczami rodziców. Oczywiście była to wina Lelou, który zarzekał się, że jeszcze jedna czy dwie noce w naszym domu rodzinnym nic by nam nie zrobiły. Nie docierały do niego moje argumenty, że nasza jaskinia nie będzie na drugim końcu lasu, tylko kilka metrów od jaskini mamy i taty. Gdy w końcu po namowie rodziców zgodził się, ruszyliśmy najszybciej jak się dało, aby zobaczyć nasz nowy dom. Rodzice obiecali, że odwiedzą nas wieczorem gdy już wszystko sobie uporządkujemy.
- Już nie mogę się doczekać, tak długo czekałam na ten dzień! - szeroko się uśmiechnęłam.
- Nadal mam wątpliwości co do tego, ale myślę ,że... - przytkałam łapę do pyszczka Lelusia.
- Nie narzekaj, zaraz będziemy na miejscu.
Po kilku minutach drogi i narzekania brata, byliśmy przed wejściem do naszej jaskini. Serce zabiło mi szybciej, bez wahania wbiegłam do środka, a Lelou ruszył czym prędzej za mną. Jaskinia od samego początku bardzo mi się spodobała, była dość duża, ale wydawała się bardzo przytulna. W głowie już układałam sobie co gdzie położę.
- I co o niej sądzisz braciszku? - zapytałam podekscytowana.
- W sumie, nie jest taka zła, przyznaje... - Lelou szeroko się uśmiechnął układając swoje kamyki na ziemi.
- Wiedziałam, że ci się spodoba, a co powiesz na...
Naszą rozmowę przerwał nam jakiś wilk, zobaczyłam jego sylwetkę przy wejściu.
- Może w czymś pomóc? - zapytał, po głosie poznałam, że to Basior.
- Nami zostań tutaj, pójdę z nim...porozmawiać.
Wiedziałam co tu się zaraz wydarzy, nie zwracając uwagi na brata podbiegłam do Wilka.
- Przydałoby nam się trochę pomocy, jestem Nami - wyciągnęłam łapę przed siebie.
Basior nie zdążył nic powiedzieć, bo mój kochany opiekuńczy braciszek odepchnął go ode mnie.
- Nie potrzebujemy jakiejkolwiek pomocy, sami sobie damy rade! - warknął.
- Co to ma być, znowu zaczynasz? Przecież on, on wygląda na bardzo miłego Wilka, dlaczego tak go potraktowałeś - wymamrotałam odwracając się od barta.
- Właśnie wyglądał na miłego...

<< Pierwszy dzień w nowej jaskini, co dalej? :) >>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT