Spoglądałem z uśmiechem na Alice, myśląc co robić dalej. Trochę głupio
byłoby tak po prostu powiedzieć „na razie” i sobie pójść. Zwarzywszy na
fakt, iż przyczyniłem się do jej kontuzji.
-Co powiesz na spacer? – zaproponowałem.
Chciałem, aby wadera poczuła się lepiej-zauważyłem, iż nasza krótka
rozmowa wprowadziła ją w jakby stan melancholii. Na moją propozycję
lekko potrzasnęła łebkiem, odganiając rozmyślenia. Zwróciła na mnie
duże, błękitne oczęta, teraz wesołe i lśniące.
-Pewnie! – rzuciła pogonie. – Tylko żeby teren nie był zbyt wyboisty. Wiesz, łapa.
Wskazała kończynę, a ja skinąłem głową, na znak, że rozumiem. Zamyśliłem
się na chwilę, by w końcu wybrać przechadzkę po Jushiri. Alice pomysł
się spodobał. Kroczyliśmy przez Stardust Forest, oglądając i tak znajomy
już krajobraz. Mimo, że przemierzałem te tereny mnóstwo razy to i tak
zawsze zachwycały mnie swą magiczną aurą. Wadera również zachwycała się
majestatem kniei. Gdy dotarliśmy do Jushiri zastała nas polana łąka
porośnięta bujną, szmaragdową trawą, skąpaną w złotawej poświacie
słońca. Dziś nie było zbyt gorąco, zatem wybranie się na otwarty teren
było dobrym pomysłem. Ponagliłem towarzyszkę ruchem głowy. Razem
wstąpiliśmy na teren Jushiri. Stanąwszy na środku polany zastanawialiśmy
się, co dalej.
-Mam pomysł. – rzekłem.
Alice z zainteresowaniem uniosła brew. Odparłem na ten gest uśmiechem.
Pochyliłem się, szepcząc do Bryzia-Motylka, zwisającego na mojej szyi.
Talizman rozbłysnął i zaraz otoczył nas rój motylów wszelkiego pokroju.
Alice dosłownie opadła szczęka. Ja zaśmiałem się, podskakując i trykając
nosem poszczególne owady. Motyle muskały me ciało, zachęcając do
zabawy.
-Co powiesz na gonitwę za motylami? – zaproponowałem.
<<Alice? Szkoła idzie, mózg wysiada xd>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz